Stało się – jest porozumienie w sprawie Nord Stream 2 USA oraz Niemiec. To fatalna wiadomość dla Polski i jeszcze gorsza dla Ukrainy. Jednak władze amerykańskie i niemieckie chcą teraz przekonać Ukrainę, że wcale jej nie „sprzedają”. Co ciekawe, do Polski takich sygnałów nikt nie wysyła. Jak nic warto było wojować z LGBT, TVN i TSUE!
Władze Niemiec i USA ogłosiły (już dawno zresztą zapowiadany) koniec sporu ws. Nord Stream 2. To, że powstanie omijający Polskę i Ukrainę gazociąg to spektakularna klapa naszej polityki zagranicznej.
Jak wielka to jest jednak ta porażka zrozumiemy dopiero gdy wczytamy się w treść oświadczenia USA i Niemiec. Widać bowiem wyraźnie, że oba kraje chcą jakoś udobruchać Ukrainę. Powstanie na przykład „Zielony Fundusz dla Ukrainy” dla „wsparcia transformacji energetycznej tego kraju” w wysokości 175 mln dol. Zapowiedziano też wsparcie dla inwestycji energetycznych na Ukrainie wartych 1 mld dol. Niemcy zobowiązały się także do „wykorzystania wszystkich możliwych środków nacisku, by doprowadzić do przedłużenia wygasającej w 2024 umowy Ukrainy z Rosją o tranzycie gazu. Do tego wszelka agresja na Ukrainę ze strony Rosji ma się skończyć sankcjami na poziomie europejskim.
Czy to uspokoi Ukraińców? Zapewne nie do końca. Jednak trzeba przyznać, że to są jakieś konkrety. Jakie są natomiast ustępstwa wobec Polski? Jedynie nieskonkretyzowane za bardzo wparcie Berlina dla Inicjatywy Trójmorza.
Porozumienie w sprawie Nord Stream 2. A Polska zajmuje się TVN…
Fakt, dla Ukrainy Nord Stream 2 jest dużo większym problemem niż dla Polski – w końcu ten toczy ciągle konflikt zbrojny z Rosją. Owszem, to specyficzny, hybrydowy konflikt – ale trudno go jednak nie nazwać wojną. Tymczasem Polska ma ciągle „antyrosyjską tarczę” w postaci członkostwa w UE oraz NATO.
Jednak praktyczne pominięcie Polski w komunikacie o Nord Stream nie jest przypadkiem. Ani USA, ani Niemcy nie chcą stosować wobec nas ustępstw, bo właściwie czemu miałyby to robić? Polska polityka zagraniczna (o ile można w ogóle mówić o czymś takim) jest od dawna antyunijna i antyniemiecka. Teraz staje się antyamerykańska. Trudno będzie nam więc liczyć na to, że USA czy Niemcy podadzą nam dłoń, gdy my walczymy a to z TVN, a to z wyrokami unijnego trybunału, a to jeszcze z LGBT. Politycy w Waszyngtonie i w Berlinie zresztą nie są specjalnie zadowoleni z takiego obrotu spraw – oni woleliby mieć w Polsce sojusznika. Co innego pewien polityk w Moskwie. Ten na pewno jest teraz w szampańskim nastroju.