Prohibicja z powodu koronawirusa. Wprowadziły ją władze jednego z departamentów we Francji. Czy jest możliwa też w Polsce?

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (38)
Prohibicja z powodu koronawirusa. Wprowadziły ją władze jednego z departamentów we Francji. Czy jest możliwa też w Polsce?

We francuskim departamencie Aisne alkoholu już nie kupisz. Jego władze uznały, że prohibicja z powodu koronawirusa jest koniecznym rozwiązaniem na obecne czasy, bo alkohol sprzyja zachowaniom szczególnie niepożądanym podczas epidemii. W Polsce nikt do tej pory nie poruszał tego tematu i trudno sobie wyobrazić, by rząd myślał o wprowadzeniu tego typu obostrzeń.

Prohibicja z powodu koronawirusa – dlaczego?

Jak pisze Polska Agencja Prasowa, w przypadku Aisne chodzi między innymi o zapobieganie narastającemu zjawisku przemocy w rodzinie – a jest ona często konsekwencją nadmiernego spożycia alkoholu. W sytuacji masowego przebywania każdego dnia od rana do nocy w rodzinnym gronie może w niektórych środowiskach rodzić patologiczne sytuacje. Prefektowi francuskiego Aisne Ziadowi Khouriemu chodzi też o to, by odbierając mieszkańcom alkohol odebrać im też okazję do gromadzenia się w większych grupach. Zarówno na świeżym powietrzu, jak i w domach. Zapobiegnięciu temu wszystkiemu ma służyć właśnie obowiązujący od wtorku zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach.

W Aisne do tej pory, jak pisze PAP, zmarły 22 osoby zakażone koronawirusem. W całej Francji już ponad tysiąc. Władze tego kraju dość późno wprowadziły obostrzenia. Przez to w dniach, w których wirus miał już dużą moc rozprzestrzeniania się, ulice Paryża wieczorami pękały w szwach. Między innymi za to, ale też za przeprowadzenie podczas epidemii wyborów lokalnych, krytykowany jest rząd Emmanuela Macrona.

Czy Polska też wprowadzi zakaz sprzedaży alkoholu?

We Francji od czasu wprowadzenia obostrzeń sprzedaż piwa wzrosła o 12 procent, a szampana i napojów spirytusowych o 6%. Na razie nie mamy danych mówiących o tym jak ograniczenia wpłynęły na ten rynek w Polsce. Tylko z własnych obserwacji mogę domniemywać, że większość Polaków postępuje odpowiedzialnie i nie wykorzystuje czasu epidemii jako okazji do regularnego pijaństwa. Widać to chociażby po sklepach. Te monopolowe mają raczej mniejszy ruch. W dużych ogólnospożywczych koszyki wypełnione są raczej produktami pierwszej potrzeby, a alkohol jest przez klientów traktowany drugorzędnie.

Wydaje się, że Francja cały czas płaci, i jeszcze przez długi czas będzie płacić, wysoką cenę za zbyt liberalne podejście do groźby pandemii koronawirusa. Polski rząd zareagował szybko – zamknięcie szkół, galerii handlowych i granic nastąpiło już w kilka dni po wykryciu u nas „pacjenta zero”. I co prawda od środy obowiązują nowe ograniczenia w poruszaniu się, ale nie wydaje się żeby kolejnym krokiem miało być wstrzymanie sprzedaży alkoholu. Czym innym jest oczywiście słuszny koniec z piciem pod chmurką, jaki wprowadziła nad Wisłą Warszawa. Nie ma jednak wątpliwości, że opieka społeczna powinna zwracać teraz szczególną uwagę na te rodziny, które z powodu uzależnienia od alkoholu mają problem z przemocą domową.