„Sztuka przesłuchania” to temat przewodni tygodniowego szkolenia, jakie przeszli pracownicy wałbrzyskiego oddziału ZUS. Wszystko wskazuje na to, że przesłuchanie w ZUS może nosić znamiona indoktrynacji.
Młot na oszustów
Idea szkolenia pracowników ZUS z technik przesłuchań zrodziła się z niskiej skuteczności tradycyjnych praktyk. Jak wyjaśnia w TVN24 Iwona Kowalska-Matis, regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku:
„Trenerzy w czasie szkolenia uczą, w jaki sposób rozmawiać z naszym klientem. W jaki sposób grzecznie, ale merytorycznie poprosić o wyjaśnienia dotyczące nieprawidłowości, jakie nasi kontrolerzy stwierdzili.”
Borys Budka z Platformy obywatelskiej znajduje ideę jako ponury żart:
„To stanowi istotę tego, co PiS robi w każdej instytucji. Ja mam nadzieję, że to jest jakiś fake news. Rodzi się nam państwo policyjne. Pierwszy raz widzę coś takiego. Według mnie to jest nie do pomyślenia, ale mnie już nic nie zdziwi.”
Okazuje się, że zapytani przez TVN24 politycy nie mieli świadomości, że urzędnicy w ZUS szkolą się ze „Sztuki przesłuchania”.
Przesłuchanie w ZUS jak na policji?
Wojciech Andrusiewicz z ZUS twierdzi, natomiast, że podobne szkolenia odzwierciedlają profesjonalizm instytucji: „Czy chcielibyśmy, żeby przesłuchiwała nas osoba, która nie ma zielonego pojęcia o zasadach prowadzenia tego typu rozmów?” – pyta.
Mimo, że na szkoleniu pracownicy nabędą niegroźną, z pozoru, wiedzę o tym jak zdemaskować oszusta obserwując mowę jego ciała bądź jakimi dysponuje on technikami obronnymi, Krzysztof Liedel, który ukończył kurs przesłuchań FBI, twierdzi, że w programie szkoleniowym dla ZUS przemyconych jest wiele technik typowych dla przesłuchań służb specjalnych oraz policji. W konsekwencji, osoby przesłuchujące interesantów Zakładu, będą w stanie nimi manipulować w celu uzyskania pożądanych informacji. TVN24 donosi, że ZUS naciskał na trenerów z doświadczeniem prokuratorskim.
Kto zyska na szkoleniach „Sztuka przesłuchania”?
Okazuje się, że idea ma wielu zwolenników. Należy do nich również były oficer ABW, Piotr Sudnik, który uważa, że kwalifikacje polskich urzędników do przeprowadzania przesłuchań są niewystarczające. W efekcie sytuacje, w których urzędnik ma przesłanki by sądzić, że jego rozmówca składa wyjaśnienia niezgodne z prawdą, kończą się przemocą psychiczną.
Na szkoleniach zyskają więc nie tylko sami urzędnicy, ale również budżet ZUS. Profesjonalne przesłuchanie w ZUS, przeprowadzone przez kompetentnego urzędnika, ma znacznie większą szansę wykryć oszustwo lub mu zapobiec. Teoretycznie, obawy do niepokoju mogą mieć zatem tylko oszuści.
Skąd jednak pewność, że urzędnicy nie będą nadużywać nowych kompetencji? Musimy przyjąć na słowo honoru, że urzędnicy wałbrzyskiego ZUS zachowają profesjonalizm.
Piotr Sudnik uważa, że w rękach urzędników leży ogromna odpowiedzialność, by nowo nabyte umiejętności:
„Służyły ustaleniu prawdy, a nie przekonaniu kogoś do przyznania się do rzeczy, których nie zrobił. Jeżeli ktoś by chciał w ten sposób wykorzystać wiedzę i umiejętności nabyte podczas szkoleń z zakresu przesłuchań, to popełni bardzo poważny błąd, a nawet przestępstwo.”
Nowy etap transformacji ZUS
Wszystko wskazuje na to, że „Sztuka przesłuchania” to kolejny etap transformacji ZUS. Przypomnijmy, że instytucja stara się walczyć z wizerunkiem zmurszałej, przestarzałej instytucji i wprowadza kolejne innowacje, czego owocem była przyznana przez Polską Agencję przedsiębiorczości nagroda dla ZUS. O nowe uprawnienia ZUS stara się również w zakresie komunikacji z petentami. „Sztuka przesłuchania” wydaje się więc tylko kolejnym etapem zmian w ZUS. Tylko czy instytucja idzie w dobrą stronę? Odnoszę wrażenie, że zamiast pracy u podstaw – solidnego opracowania, uściślenia i ujednolicenia przepisów, dostajemy produkt zastępczy w postaci namiastki zamierzchłych czasów.