Jeżeli właśnie zbierasz się na sobotnie zakupy, to pewnie starannie wynotowałeś sobie listę zakupów: ziemniaki, pomidory, jakiś filet z kurczaka, słodziaki w Biedronce, ten szampon, który reklamuje Robert Lewandowski, no i oczywiście F-35 Lightning II.
Do czego zmierzam? Pozwólcie, że pokażę wam trzy reklamy, którymi jestem bombardowany ostatnimi czasy w sieci:
1. Sklep z metalami inwestycyjnymi – ponieważ przeglądarka myśli, że się nimi interesuje, bo analizowałem ceny przy okazji artykułu srebro bez VAT.
2. Skoda, ponieważ ktoś akurat kupił taką kampanię, niestety nie u nas, a szkoda, bo nasi czytelnicy kupili sporo samochodów z reklam na Bezprawniku. I to czasem takich, że ho ho. Mogą sobie teraz czytać nas na wyświetlaczu swojego SUV-a lub limuzyny.
3. Myśliwiec nowej generacji F-35 Lightning II, ponieważ jak powszechnie wiadomo, złote monety i Skoda Octavia muszą mieć zapewnione bezpieczeństwo.
Każdy Polak zasługuje na swojego F-35 Lightning II
Ostatnia z kampanii dotyczy samolotu myśliwskiego nowej generacji. Wybaczcie, jeśli nie używam fachowego słownictwa, ale zapewniam – jeszcze kilka tygodni reklam koncernu Lockheed Martin i na pewno zacznę. W każdym razie: ważą się losy zakupu przez Polskę samolotów nowej generacji. Ludzie znacznie mądrzejsi ode mnie, a którym ufam, twierdzą, że zakup amerykańskich F-35 będzie decyzją nie tylko wojskową, ale też polityczną, ponieważ sprzężemy się tymi supernowoczesnymi samolotami z amerykańską siecią. Po czymś takim nie będzie odwrócenia sojuszy tanim kosztem. No i na przykład Niemcom taki układ nie odpowiada. Europejski rynek nie zapatruje się bardzo entuzjastycznie na ten model.
Konsekwencją tych ważących losów jest to, że od kilku dni przeciętni zjadacze chleba, jabłek i Viziru raczeni są z każdej strony reklamami F-35:
To oczywiście nic innego, jak prawidłowo prowadzony lobbing, natomiast oczywiście budzi on uzasadnione rozbawienie w sytuacji, gdy nagle jego adresatami stajemy się my, maluczcy, bez większej wiedzy na temat wojskowości. A już z całą pewnością bez zasobów pozwalających na kupienie „sobie” takiego samolotu.
Ultranowoczesny myśliwiec w konwencji reklam rodem z Telezakupów Mango. Brakuje już tylko Stefana Friedmana i Klaudiusza z Big Brothera.
Ale to jeszcze nie koniec tego artykułu
Tylko teraz – okazja specjalna. Zadzwoń i zamów F-35 Lightning II w ciągu godziny, a rozszczepiony uran pokrywający świecące w ciemności klocki otrzymasz gratis!
Reklamy – bo trudno nazwać to inaczej – Lockheed Martin to w mojej ocenie jedna z najdziwniejszych kampanii, które widziałem w ostatnich latach. Nie jestem do końca przekonany jakiego efektu spodziewają się ich twórcy. Manifestacji na ulicach, by nasz rząd (czytaj też: Rządzący bardzo chcieli wprowadzić podatek cyfrowy, ale USA już zdążyło im podziękować za to, że jednak tego nie zrobią. I teraz głupio do tego wracać) raz jeszcze wszedł w tryb negritude (jak zwykł to określać Radosław Sikorski) i bezkrytycznie ubił „deal” z Amerykanami na ich warunkach?
Obawiam się, że jako obywatele nie jesteśmy kompetentni, by decydować o uzbrojeniu kraju. Co gorsza – obawiam się, że nasz obecny rząd też nie jest kompetentny, by decydować o uzbrojeniu kraju. I to jest właśnie nasza narodowa tragedia, której nawet najlepsze samoloty nie pomogą. A także takie samoloty, którym trzeba kupować reklamę na Twitterze i YouTube.
Ps. Jest bardzo wysoce prawdopodobne, że na zdjęciu tytułowym nie znajduje się F-35 a F-22, ale tylko do takiego zdjęcia posiadałem licencję, no i dopiero uczę się rozpoznawać F-35.