Reparacje wojenne to temat, którym media żyją od kilku miesięcy. Wszystko za sprawą wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, która rozgrzała opinię publiczną po obu stronach Odry. Dużo wskazuje na to, że rząd nie zamierza skończyć na czczym gadaniu, a przystępuje do konkretów. Właśnie do pracy zaprzęgnięto ZUS.
Teoretycznie droga do otrzymania reparacji za szkody poniesione przez Polskę w podczas II Wojny Światowej jest zamknięta. W 1953 Bolesław Bierut podpisał dokument, w którym stwierdzono, że władze PRL zrzekają się dalszych reparacji od Niemiec. Politycy PiS podważają moc prawną tego oświadczenia, podnosząc na zmianę albo to, że podpisano je pod przymusem Związku Radzieckiego, albo to, że Rada Ministrów, w której imieniu Bierut dokument podpisał, nie miała kompetencji do prowadzenia polityki międzynarodowej.
Zasadność samych roszczeń to jedno, chociaż i tak tu nie obejdzie się bez najzwyklejszych negocjacji, o ile w ogóle do jakichkolwiek wyjdzie. Polski rząd, nawet jeśli wystawi sam sobie tytuł wykonawczy, to będzie miał ogromny problem z egzekucją swoich roszczeń. Zupełnie inną kwestią jest wysokość tych roszczeń. Rządzący rozpoczęli wielkie liczenie poniesionych strat, a do pomocy poproszono nie kogo innego jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
ZUS podliczy wysokość wypłaconych przez niego świadczeń wypłaconych ofiarom wojny
Pewnym punktem odniesienia są powojenne uzgodnienia między państwami. W jednym z takich dokumentów stwierdzono, że straty Polski wynoszą 38% majątku narodowego liczonego na dzień 1 września 1939 roku. Dość konkretnie obliczono też zniszczenia materialne, wskazując dla przykładu szkody straty w wysokości 54 miliardów złotych za zniszczenie Warszawy. Łącznie mówi się o kwocie co najmniej 900 miliardów złotych, a kwota ta tylko w niewielkim stopniu miałaby być zrekompensowana przez majątek, jaki uzyskaliśmy na Ziemiach Odzyskanych.
Poseł Arkadiusz Mularczyk zwrócił się z prośbą do ZUS, by ten obliczył wysokość wypłaconych świadczeń na rzecz wdów, sierot i inwalidów wojennych. Te kwoty również mają być doliczone do rachunku, jaki rząd najprawdopodobniej zamierza wystawić stronie niemieckiej.
Doszło do sytuacji absurdalnej, w której Polska wypłacała renty ofiarom rozpoczętej przez Niemców wojny. Łączna pula kwot będzie zatem przeogromna, ale musimy ją wyliczyć i wykazać. Za pół roku powinien pojawić się wstępny raport w tej sprawie.
Ciekawe tylko co będzie, kiedy rząd Niemiec zacznie kwestionować ustalenie obecnego przebiegu granicy polsko-niemieckiej?