Nie każda nowa szczepionka przeciwko covid-19 okazuje się sukcesem. Nie chodzi bynajmniej o kontrowersje związane ze szczepionkami wektorowymi AstraZeneca i Johnson & Johnson. Okazało się, że niemiecka szczepionka Curevac jest nieskuteczna. Testy kliniczne wykazują, że działa w raptem 47 proc. przypadków.
Szczepionka CvnCoV okazała się skuteczna jedynie w 47 proc. przypadków
Szczepionka niemieckiej firmy Curevac NV miała stanowić dla państw Unii Europejskiej potencjalne zastępstwo dla szczepionek AstraZeneca i Johnson & Johnson. Miała, bo testy przeprowadzone testy kliniczne tego preparatu opartego o technologię mRNA wypadły niepomyślnie.
Jak podaje Business Insider, producent szczepionki CvnCoV przyznał, że nie spełniła ona oczekiwań. Zapewnia odporność na covid-19 rzędu jedynie 47 proc. Wśród 40 tysięcy przebadanych ochotników pochodzących z krajów Ameryki Łacińskiej wykryto 139 przypadków infekcji koronawirusem.
Dla porównania: konkurencyjne szczepionki oparte o technologię mRNA są skuteczne w 90 proc. przypadków. Oznacza to, że szczepionka Curevac jest nieskuteczna nawet w porównaniu ze szczepionkami wektorowymi. Skuteczność szczepionki AstraZeneca wynosi nawet 89 proc., jednodawkowy preparat Johnson & Johnson uzyskuje wynik 67 proc.
Niemiecki producent zastrzega przy tym, że rzeczywista skuteczność jego preparatu może być nieco wyższa. Kiepskie wyniki badań klinicznych zrzuca na karb pojawiających się co rusz nowych wariantów koronawirusa.
Problem z niemiecką szczepionką ma teraz Unia Europejska. Wspólnota zamówiła w końcu w listopadzie 405 milionów dawek, z opcjonalną możliwością dokupienia następnych 180 milionów. Także Niemcy zdecydowały się na zakupienie dodatkowych 20 milionów dawek na własny użytek.
Skoro szczepionka Curevac jest nieskuteczna, to niemiecki koncern może po prostu zrezygnować z dalszych prac nad preparatem
Pytanie nasuwa się samo: skoro szczepionka Curevac jest nieskuteczna, to co w takim razie z zamówieniem? Od jakiegoś czasu Komisja Europejska woli opierać europejski program szczepień o sprawdzonych dostawców posiadających dobry produkt. To znaczy: o kontrakty przede wszystkim z Pfizerem, oraz Moderną. Takie podejście jest o tyle łatwiejsze, że skala dostaw szczepionek do Europy przestała już stanowić poważny problem.
Dostawy szczepionki Curevac do państw członkowskich stoją więc pod znakiem zapytania. Nie da się przy tym ukryć, że poszczególne rządy mogą nie być w ogóle zainteresowane dostawami nieskutecznej szczepionki. Mają ku temu całkiem poważny powód. Sami obywatele po prostu nie będą chcieli się szczepić preparatami, które nie zapewniają im dostatecznej ochrony przed zachorowaniem.
Podobny efekt mogliśmy zaobserwować w Polsce po wykryciu możliwych przypadków zakrzepicy po przyjęciu szczepionek wektorowych. Co z tego, że rządzący i lekarze zapewniali, że szczepionka AstraZeneca jest bezpieczna, skoro Polacy i tak woleli nie ryzykować – i masowo wręcz odwoływali terminy szczepienia.
Prace nad szczepionką Curevac teoretycznie mogą być kontynuowane a sam preparat udoskonalony. Dotychczasowa praktyka idzie jednak w przeciwnym kierunku. Międzynarodowy koncern Merck & Co. zarzucił prace nad dwiema szczepionkami przeciwko covid-19 właśnie z powodu niskiej skuteczności swoich preparatów.