Polacy są fanami teorii spiskowych, czy szerzej: nienaukowych wyjaśnień różnych problemów. Zamach smoleński? Phi, 2 razy więcej osób wierzy w… homeopatię. czyli czary udające medycynę.
XIX-wieczni pozytywiści byli przekonani, że postęp będzie wypadkową rozwoju naukowego. Kluczem do tego miała być między innymi tzw. praca u podstaw – edukacja szerokich rzesz społeczeństwa. Wydawałoby się, że w XXI wieku osiągnęliśmy to, o czym marzyli Konopnicka z Prusem. Edukacja jest powszechna, bezpłatna, a do tego dysponujemy narzędziami (jak internet), o których naszym przodkom się nie śniło.
Okazuje się jednak, że to wszystko za mało, aby Polacy potrafili odróżniać fakty od mitów. Na facebookowym profilu Neuropa pojawiło się zestawienie najpopularniejszych legend, które przez wielu Polaków są uważane za prawdę:
Wniosek? Wiara w zabobony ma się dobrze, a poziom wiedzy o otaczającym nas świecie jest, delikatnie rzecz ujmując, niezbyt wysoki. Co z kolei jest świetną podstawą do wyznawania rozmaitych teorii spiskowych, jak choćby przekonanie o tym, że katastrofa pod Smoleńskiem była efektem wybuchu bomby termobarycznej, a nie wynikiem szeregu błędów ludzkich, w tym członków załogi.
Teorie spiskowe mają w Polsce świetną pożywkę – brak wiedzy o świecie
Od wielu lat hiszpańska fundacja BBVA przeprowadza badania ankietowe, w których prosi mieszkańców różnych krajów Unii Europejskiej o odpowiedzi na pytania z zakresu nauk ścisłych i przyrodniczych. Pytania te, jak to w teleturniejach – bywają trudne, ale i zupełnie proste. A wyniki? Zatrważające dla każdego, kto zdał maturę – i wyjaśniające, dlaczego teorie spiskowe w naszym kraju mają się świetnie.
Jak wynika z badań BBVA:
- raptem 3/4 Polaków wie, że kontynenty się przemieszczają;
- nieco ponad połowa rodaków rozumie, że energii się nie tworzy z niczego, a zmienia jej formę;
- 53% Polaków jest przekonana, że rośliny nie posiadają DNA (ciekawostka dla tych, co znają prawidłową odpowiedź: ryż ma więcej genów niż człowiek);
- Połowa rodaków wierzy, że pierwsi ludzie biegali razem z dinozaurami;
- tylko 38% Polaków wie, że laser to wiązka światła, a nie fala dźwiękowa (to pewnie kwestia wpływu świetnej roboty dźwiękowców od Gwiezdnych Wojen);
- tylko co czwarty Polak wie, że antybiotyki nie zwalczają wirusów;
- 7% Polaków jest przekonanych, że Słońce krąży wokół Ziemi (tak, to wszystko w kraju, w którym imieniem Mikołaja Kopernika nazywa się wszystko).
Złe szczepionki, dobra homeopatia
Moje nauczycielki geografii pewnie się obrażą za te słowa, ale muszę to napisać: jestem w stanie zrozumieć, że wiedza o wędrówkach kontynentów nie jest każdemu przydatna. Ale (i to jest bardzo istotne „ale”) wiedza o działaniu antybiotyków należy już do tych jak najbardziej potrzebnych w życiu codziennym. Nie powinno zatem dziwić, że skoro Polacy generalnie nie wiedzą, jak działają antybiotyki, to i nie uważają za konieczne szczepienie swoich dzieci. Co z kolei stanowi coraz większe zagrożenie dla dzieci tych rodziców, którzy nie tylko kochają, ale i faktycznie troszczą się o swoje pociechy. Alarmujące doniesienia o możliwych epidemiach odry czy krztuśca to realne konsekwencje braku właściwej edukacji.
Warto też zauważyć, że – jak wynika już z sondażu TNS OBOP – jedna trzecia Polaków w trakcie leczenia stosuje kurację wyrobami homeopatycznymi, czyli taką wodą, rozcieńczoną inną wodą, z domieszką jeszcze innej wody, by na końcu dodać trochę cukru dla smaku. Na szczęście, choć w tym wypadku widać poprawę, a sprzedaż „leków” homeopatycznych systematycznie spada. Wciąż jednak Polacy wydają na nie 100 milionów złotych rocznie.
Widać zatem jak na dłoni, że edukacja Polaków wymaga dużych zmian. Mądry, wykształcony obywatel nie będzie wierzył w ogromne i bezpieczne zyski z „inwestycji w złoto” czy w to, że szczepionki powodują autyzm (bo nie – nie powodują). Mówiąc krótko: dobra edukacja się nam wszystkim po prostu opłaca. Czy wraz z likwidacją gimnazjów pożegnamy teorie spiskowe?