Historia zawsze się powtarza, ale jako farsa – mawiał Karol Marks. Chyba coś w tym jest. Lech Wałęsa, niegdyś bohater walk z komuną, dzisiaj wojuje głównie na Twitterze – i to z policją. A policja odpowiada mu w swoim stylu. Wałęsa kontra policja – wszyscy tu powinni dorosnąć.
Lech Wałęsa, jak wiadomo, do wielkich zwolenników PiS nie należy. Chyba chciałby być twarzą antypisowskiego buntu, ale co tu dużo mówić – lata nie te, zdrowie nie te. Co jakiś czas jednak o sobie przypomina. Tak było i tym razem. Wałęsa kontra policja – stracie trochę zabawne, trochę przerażające, najbardziej chyba jednak żenujące.
Wałęsa kontra policja. Twitter i niewypały
„Wybraną władzę należy szanować. Tą władzę nie wolno szanować” – zaczął z wysokiego C w swoim facebookowym wpisie. I napisał, że wybiera się na protesty. Oczywiście będzie protestować pokojowo, ale…
Przypominam, że mam broń i pozwolenie do ochrony osobistej. Policja nie może wykonywać rozkazów w obronie łamiących konstytucję
Co na to policja?
W związku z wpisem byłego Prezydenta RP Pana Lecha Wałęsy, w odpowiedzi na liczne zapytania informujemy, że @PomorskaPolicja zobowiązana jest w takim przypadku zweryfikować zasadność posiadania broni. pic.twitter.com/TQdATQ1JnX
— Polska Policja 🇵🇱💯 (@PolskaPolicja) July 2, 2018
Wałęsa kontra policja i opary absurdu
W Polsce przyzwyczailiśmy się już do kuriozalnych sytuacji i jeśli ta wymiana zdań nas trochę szokuje, to jednak tylko trochę. Ale wymażmy na chwilę personalia i polityczny kontekst.
Wtedy sytuacja prezentuje się tak. Najsłynniejszy żyjący mieszkaniec kraju, laureat Nagrody Nobla, były prezydent, obawia się, że policja odbierze mu konstytucyjne prawo do protestowania i przypomina, że będzie miał ze sobą broń. Policja nawet nie odnosi się do obaw byłego prezydenta, że uniemożliwi mu protest, za to grozi mu odebraniem pozwolenia.
Trzeba przyznać, że na sucho podana informacja brzmi bardziej przerażająco niż zabawnie. W końcu mówimy tu po pierwsze, o podstawowym prawie w demokracji, czyli prawie od protestowania. Po drugie, w sprawie pojawia się broń, a tu żartów nigdy nie ma. Potem jednak przypominamy sobie z jednej strony wszystkie niezbyt poważne zachowania Wałęsy z ostatnich lat, a z drugiej – spisywanie protestujących za krzyki „Lech Wałęsa”. I robi się jednak bardziej śmieszno niż straszno.
Wałęsa kontra policja. To, czego w tym wszystkim brakuje, to powaga
Każdy z dzieciństwa chyba pamięta taką sytuację. Jest piaskownica i wielka awantura o jakąś głupotę. W końcu znajduje się dziecko, które wstaje, idzie na ustępstwo i wszystkich godzi. A wszystkim innym dzieciakom jest wtedy głupio, że nie pokazały w ten sposób swojej dojrzałości. Polskie życie publiczne to właśnie taka piaskownica, w której nie ma jednak żadnego dojrzałego dzieciaka.
Lech Wałęsa jest, jaki jest. Wiadomo, ale ze względu na zasługi patrzy się na niego trochę inaczej. Co innego policja. Ona miała okazję zachować się dojrzale. Gdyby napisała: szanowny panie prezydencie, nikomu nie będziemy przeszkadzać protestować, ale przynoszenie broni na zgromadzenia publiczne jest zakazane, to przekaz byłby w sumie podobny. A wszystkim dzieciom w polskiej piaskownicy zrobiłoby się głupio.