Nie ma się co oszukiwać: najprawdopodobniej wolnej Wigilii nie będzie w tym roku. Stosowny projekt ustawy trafił do prac w komisjach, a droga legislacyjna swoje trwa. Jakim cudem politycy postanowili zignorować ponad 67,5 proc. Polaków i jeden z ważniejszych dni polskiej tradycji? Trzeba przyznać, że argumenty „przeciw” bywały osobliwe.
Polacy chcą wolnego w Wigilię o wiele bardziej niż niepracujących niedziel, a jednak politycy wiedzą lepiej
Przywykliśmy już chyba do tego, że politycy, zamiast zajmować się czymś pożytecznym, wolą skupiać się na medialnych przepychankach, biciu piany i nakręcaniu polaryzacji społeczeństwa. Trudno o lepszy przykład takiego działania niż sprawa wolnego w Wigilię. Wydawać by się mogło, że akurat o tę jedną sprawę nawet nasza klasa polityczna nie będzie w stanie się pokłócić. Zwłaszcza że wnioskodawcą w tym wypadku jest Lewica, więc odpadły nam argumenty przeciwko dalszemu przenikaniu religii do prawodawstwa. A jednak!
Gdy piszę te słowa, mamy 24 listopada. Na przejście całej drogi legislacyjnej mamy niespełna miesiąc. Tymczasem projekt Lewicy trafił do pracy w komisjach. Warto wspomnieć, że w tym roku Sejm będzie pracował do 20 grudnia. Przy czym marszałek Szymon Hołownia odgrażał się ostatnio, że jeśli posłowie będą próbowali sprytnymi formalnymi sztukami przeciągać sprawę, to zorganizuje im posiedzenie właśnie w Wigilię i tym samym sprawi, że problem będzie ich „dotyczył w bardzo bezpośredni sposób”. Z jednej strony dobrze im tak, z drugiej jednak wiele to w tym roku i tak by nie pomogło. Po drodze jest jeszcze Senat i Prezydent.
Tymczasem tegoroczne badanie IBRiS dla Rzeczypospolitej nie pozostawia złudzeń. Aż 67,5 proc. badanych Polaków chciałoby dnia wolnego od pracy właśnie 24 grudnia. Przeciwnego zdania jest 27,1 proc. W przypadku posłów koalicji rządzącej, bo to przede wszystkim ich wina, że wolnej Wigilii nie będzie w 2024 r., odsetek zwolenników jest zbliżony i wynosi 65 proc. Nie sposób przy tym nie zauważyć, że w naszej kulturze to jedna z ważniejszych rodzinnych tradycji. Przyćmiewa momentami nawet pozostałe dni świąt Bożego Narodzenia, zwłaszcza ten drugi. Nie wspominając nawet o Trzech Króli czy Zielonych Świątkach.
Dlaczego więc wolnej Wigilii nie będzie? Trzeba przyznać, że przeciwnicy tej koncepcji mieli bardzo interesujące odpowiedzi na to pytanie. Najdziwniejszym z nich było internetowe znalezisko sprowadzające się do tego, że pewna pani Ania ma na 24 grudnia umówiony zabieg wszczepienia endoprotezy. Wolnej Wigilii w tym roku być nie może, bo ten konkretny termin tej konkretnej osoby przepadnie. Politycy zasiadający w Sejmie są tylko nieco mniej kreatywni. Przy okazji nie byłbym sobą, gdybym nie wypomniał, że zakaz handlu w Wigilię 2023 r. został uchwalony w ekspresowym tempie ponad podziałami politycznymi.
Wolnej Wigilii nie będzie, bo inaczej nie mielibyśmy jak kupić sobie choinki do domu
Rozważań nie sposób nie zacząć od Ryszarda Petru. Nie chodzi mi bynajmniej o to, że nie zgadzam się z politykiem Polski 2050 co do szacunkowych kosztów wprowadzenia kolejnego dnia ustawowo wolnego od pracy. Nie mam też nic przeciwko sugestiom, żeby zamienić któreś z mniej istotnych świąt na wolną Wigilię. Podobne stanowisko zabiera na przykład Sławomir Mentzen z Konfederacji. Petru wyprowadził jednak kilka dni temu w trakcie rozmowy z posłanką Pauliną Matysiak na antenie Polsat News dość osobliwy zarzut wobec zwolenniczki dodatkowego dnia wolnego.
Pani wie, że pani nic nie kupi tego dnia? Pani wie o tym? Choinki pani też nie kupi.
Matysiak dość przytomnie zauważyła, że przecież „Naprawdę niewiele osób kupuje choinkę 24 grudnia”. Rozmowa bardzo szybko eskalowała w stronę nieco bliższą wigilijnym zwyczajom Polaków.
Pani ma po prostu gdzieś tych, co sprzedają te choinki tego dnia. Ma pani gdzieś tych, co sprzedają bombki. Ma pani gdzieś tych, co produkują torty, ciasta na Wigilię.
Wolne w Wigilię zdaniem Ryszarda Petru miałoby być wręcz „zabijaniem biznesu życia” niektórych osób. Jeśli czyjś model biznesowy miałby zależeć w całości od obrotów z jednego dnia w roku, to coś tu nie gra. Doświadczenia zakazu handlu w niedzielę uczą, że „na ostatnią chwilę” to jednak moment, który da się przenieść na inny dzień. Jakoś przyzwyczailiśmy się do konieczności zrobienia zakupów w sobotę.
O wiele uczciwsze byłoby zwrócenie uwagę na los tych wszystkich nieszczęśników, którzy 24 grudnia uciekają z domu do swoich wygodnych gabinetów. Udają, że ciężko pracują, byleby tylko nie pomagać domownikom w przygotowaniach. Chyba każdy z nas zna taką osobę. Wcale nie muszą być prezesem czy dyrektorem.
Odnoszę wrażenie, że polscy posłowie mają bardzo ograniczony kontakt z realiami życia przeciętnych Polaków
O ile polityk Polski 2050 uderza w dodatkowe wolne w Wigilię argumentami ekonomicznymi, o tyle Marcin Józefaciuk postawił na prostotę. Taką ocierającą się momentami o infantylizm.
Obecnie mamy 13 dni wolnych od pracy – 5 świeckich i 8 religijnych
Widzę sens zmiany w długości tygodnia pracy, jednak wolna wigilia?
Jestem przeciwnikiem bo (pominę uzasadnienie wnioskodawców upokarzające zatowno kobiety jak i mężczyzn)
❌ Faworyzuje się jedną religię
❌ Każdy ma urlop / dzień na żądanie, z którego korzysta w ten dzień, jeśli potrzebuje
❌ Wigilia nie jest świętem
❌ Jest to kosztowne
❌ I tak firmy kończą wcześniej, a sklepy zamykają się wcześniej
❌ Po tłumach w sklepach widać, że jest potrzeba zakupów w wigilię
❌ I tak cześci zawodów to nie obejmie
❌ Nakazuje świętowanie dnia
❌ Powoduje niepotrzebną długą przerwę (chyba nikt na świecie nie ma trzech dni)
❌ Jest niezgodne z konstytucją wolnością sumienia i religii
❌ Wszyscy już mają wyrobione tradycje rodzinne na ten dzieńMoże zamiast nakazu, warto zwiększyć pulę dni na żądanie lub urlopu skoro jest taka potrzeba?
Może zamiast zastanawiania się, warto zagłosować nogami i przestać chodzić do sklepów w wigilię?
Może zamiast takiej zmiany, warto znowelizować gruntownie Kodeks Pracy?
Nie chcę się pastwić nad każdym punktem po kolei. Muszę jednak zwrócić uwagę, że skoro „I tak firmy kończą wcześniej, a sklepy zamykają się wcześniej”, to mamy wyraźną wskazówkę co do tych tradycji rodzinnych wyrobionych na ten dzień. Innymi słowy: Polacy nie chcą pracować w Wigilię, a pracodawcy są w stanie ich do tego zmusić jedynie tyle o ile. Pozwolę sobie też podpaść wszystkim stronom ideologicznego sporu. Otóż wcale nie trzeba być człowiekiem religijnym, by cieszyć się z wolnego w święto kościelne.
O wiele ciekawsze wydaje mi się zupełnie inne podejście co do skrócenia tygodnia pracy. To dopiero wywoła koszty. I tak pracownicy obijają się po którejś godzinie pracy. Części zawodów to nie obejmie, bo pracuje się w nich na trzy zmiany. Po tłumach widać, że istnieje potrzeba bycia obsłużonym w piątek. Wszyscy mamy też wyrobione tradycje zawodowe na ten dzień, prawda?