Warszawski Sąd Okręgowy wypracował stanowisko dotyczące wniosków o zabezpieczenie roszczeń w sprawach o umorzenie kredytów frankowych. Chodzi o wstrzymanie spłaty rat takiego kredytu, jeśli zobowiązany do tej pory zapłacił bankowi więcej pieniędzy, niż pożyczył.
Frankowicze, którzy zapłacili już bankowi pierwotną kwotę pożyczki, mogą liczyć na przychylność sądu
Rzeczpospolita informuje o ogłoszeniu przez sędziów specjalnego wydziału frankowego warszawskiego sądu okręgowego stanowiska w bardzo ważnej sprawie. Chodzi o wnioski klientów banków o zabezpieczenie roszczeń w postaci wstrzymania spłaty rat na czas postępowania.
Sędziowie doszli do wniosku, że wstrzymanie spłaty rat kredytu należy stosować wówczas, gdy klient zdążył już przekazać bankowi więcej pieniędzy, niż pierwotnie pożyczył. Takie rozstrzygnięcie zapadło w sprawie dwójki małżonków domagających się stwierdzenia nieważności swojego kredytu indeksowanego do franków szwajcarskich. Oprócz tego oczekują od sądu zasądzenia na ich rzecz od banku 377 tys. zł z odsetkami, albo zasadzenie im 173 tys. zł i stwierdzenia nieważności umowy kredytu od momentu jej zawarcia.
Małżeństwo, zdaniem sądu, dostatecznie uprawdopodobniło abuzywność zawartej przez nich umowy. W szczególności dotyczy to stosowanego przez bank przelicznika kursów walut. Do tego bez sporu pozostają dwa kluczowe. Z jednej strony pożyczyli od banku 450 tys. zł, z drugiej wpłacili do tej pory 461 tys. zł.
Sąd orzekł wstrzymanie spłaty rat na czas postępowania. Równocześnie sędzia Piotr Bednarczyk stwierdził, że w całym wydziale frankowym ukształtował się dominujący pogląd na całą sprawę. To oznacza, że w tożsamych sprawach w przyszłości warszawscy sędziowie najprawdopodobniej będą orzekać w ten sam sposób. Warto także przypomnieć, że coraz częściej banki przegrywają przed sądami sprawy o kredyty walutowe. To dodatkowo uzasadnia stanowisko sądu odnośnie zabezpieczania roszczeń konsumentów w tego typu sprawach.
Wstrzymanie spłaty rat kredytu frankowego w formule postulowanej przez warszawski sąd jest propozycją właściwie kompromisową
Bankowi nie udało się przekonać sądu, że wstrzymanie spłaty rat miałoby być posunięciem przedwczesnym. Przedstawiciel instytucji argumentowali, że przecież klienci nie wiedzą jeszcze, czy w ogóle chcą rozwiązania umowy. Co więcej, oprócz zobowiązań wynikających ze spłaty kredytu, bank ma jeszcze w odwodzie roszczenie o bezpodstawne wzbogacenie się kosztem banku. Chodzi o możliwość dysponowania przez Frankowiczków pożyczonego kapitału, jeśli sąd zdecydowałby się na uznanie umowy kredytowej za nieważną.
Z punktu widzenia samych klientów wstrzymanie spłaty rat kredytu na czas postępowania oznacza, że nie muszą oni ponosić comiesięcznych kosztów. W tym konkretnym przypadku mowa o ok. 3,5 tys. zł miesięcznie. Oni sami uważają, że zawarta przez nich umowa zawierała klauzule abuzywne. Tolerowanie takiego stanu rzeczy w trakcie postępowania przez sądem naraża ich tylko na niepotrzebne straty.
Co dalej? Sędzia Bednaraczyk zauważył, że jeśli okaże się, że sąd i konsumenci w całej sprawie nie mają racji, to bank wciąż ma narzędzia pozwalające mu zaspokojenie swoich roszczeń względem klientów. W całym postępowaniu chodzi jednak o rozliczenie potencjalnie niezgodnych z prawem zapisów umowy kredytowej, oraz poradzenie sobie ze wszystkimi konsekwencjami takiego stanu rzeczy.
Można przy tym stwierdzić, że podejście warszawskiego sądu w dużej mierze wyważa interesy konsumentów i banków. Sędziowie chcą zezwalać na wstrzymanie spłaty rat kredytu walutowego – ale tylko wtedy, jeśli bank otrzymał już sumę, którą pożyczył klientowi. Biorąc pod uwagę, że to stosujące niedozwolone klauzule banki są głównym winowajcą całego frankowego kryzysu, to i tak stanowisko wręcz kompromisowe.