Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nadchodzący sezon grzewczy będzie trudny dla osób wciąż ogrzewających dom węglem. Dla wielu wymiana źródła ciepła teraz to bardziej opłacalna alternatywa niż płacenie po 5000 zł za tonę paliwa jesienią i zimą.
Skoro zimą może zabraknąć w Polsce węgla, to warto rozejrzeć się za alternatywami
Od dłuższego czasu słyszymy ze strony branży węglowej o poważnym ryzyku, że zabraknie węgla na zimę. Powodem jest oczywiście embargo na surowiec z Rosji, wprowadzone w odpowiedzi na barbarzyńską inwazję tego państwa na Ukrainę. Polskie kopalnie nie mają technicznych możliwości uzupełnienia braków. Sprowadzenie na czas wystarczającej ilości węgla z Kolumbii czy Australii wydaje się mało prawdopodobne.
Teraz także Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” kreśli czarny scenariusz na nadchodzący sezon grzewczy. Związkowcy nie tylko powtarzają tezy sprzedawców węgla, ale też ostrzegają. Szczęśliwcy, którzy zimą kupią jakiś ekogroszek, mogą zapłacić nawet 5000 zł za tonę. Dzisiaj to koszt rzędu nawet 3000 zł . Rok temu za tonę ekogroszku trzeba było zapłacić kilkaset złotych.
Według wyliczeń portalu najlepszyekogroszek.pl, do ogrzania nieocieplonego domu o powierzchni 100 metrów kwadratowych przez cały sezon grzewczy potrzeba ok. 5 ton ekogroszku. Jeżeli ten sam dom ma szczelne okna i minimalne ocieplenie, to zużycie paliwa może spaść do ok. 2,5 tony na sezon grzewczy. Dobrze ocieplony dom, który z jakiegoś powodu jest wciąż ogrzewany węglem, może zużywać raptem ok. 1,3 tony. Średnia powierzchnia domu jednorodzinnego w Polsce wyniosła w 2019 r. 143,3 metrów kwadratowych.
Nawet szczęśliwcy, którzy rzeczywiście zdołają kupić węgiel w sezonie grzewczym, powinni przygotować się na naprawdę duży wydatek. Przed nami jednak całe lato. Wciąż nie jest za późno, by zmienić piec. Wymiana źródła ciepła, choć jest niewątpliwie kosztowna, może przynieść duże oszczędności. Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o tym, czym palić zamiast ekogroszku. Spektrum możliwości nie ogranicza się jednak do innych paliw stałych.
Gaz staje się coraz bardziej ryzykownym źródłem ciepła z przyczyn czysto politycznych
Najdroższym rozwiązaniem pozostaje pompa ciepła. Koszt instalacji takiego urządzenia wynosi jakieś kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trzeba przyznać, że w ostatnich latach pompy ciepła zauważalnie potaniały. Obecnie koszty mogą się zamknąć nawet w granicach 25-30 tys. zł. Równie dobrze jednak możemy zapłacić ok. 50 tys. zł. Pompa ciepła jest przy tym najbardziej ekologicznym rozwiązaniem z dostępnych. Przy dodatkowym zastosowaniu fotowoltaiki możemy praktycznie zniwelować miesięczne zapotrzebowanie na prąd. Nie ma w tym przypadku ryzyka wybuchu ani zaczadzenia. Do tego pompa ciepła jest właściwie bezobsługowa.
Popularną alternatywą dla węgla przez długie lata było ogrzewanie gazowe. Pozostaje relatywnie przyjazne dla środowiska, nie generuje brudu i spalin i również jest bezobsługowe. Sam gaz wciąż jest względnie tani, dzięki systemowi regulowania taryf dla gospodarstw domowych przez Urząd Regulacji Energetyki.
Wymiana źródła ciepła na piec gazowy wiąże się jednak z pewnym ryzykiem. Uwolnienie cen gazu ziemnego nastąpi w 2024 r. Gehenna przedsiębiorców na początku tego roku podpowiada, co może się wówczas stać. Do tego pojawiło się pewne podejrzenie, że negocjacja nowych kontraktów gazowych z Norwegią może nie iść po myśli naszego rządu. Dlaczego bowiem premier Mateusz Morawiecki postanowił nagle zaatakować Norwegów i stwierdzić, że „żerują na wojnie” w Ukrainie? Dlaczego wicepremier Jacek Sasin zapowiedział, że Polska musi przejść od węgla bezpośrednio na OZE i atom, z pominięciem przejściowego gazu?
Wymiana źródła ciepła na biomasę to ciekawa alternatywa nie tylko dla węgla
Skoro pompa ciepła pozostaje kosztowna, a gaz jest teraz dość niepewny, to może biomasa? Największym konkurentem ekogroszku wydaje się pellet. To sprasowane pod wysokim ciśnieniem drewno, trociny, słoma, lub pędy wierzby energetycznej. W przypadku domu o powierzchni 150 metrów kwadratowych na sezon grzewczy powinno nam wystarczyć ok. 6 ton tego paliwa. Zakup jednej tony to dzisiaj wydatek rzędu 1000-1600 zł. Warto wspomnieć, że pellet jest paliwem bardziej przyjaznym dla środowiska, niż węgiel.
Kolejną alternatywę stanowi owies. W tym przypadku spala się ziarno, które nie nadaje się do celów konsumpcyjnych. Nie musimy się więc martwić, że marnujemy w ten sposób jedzenie. Owies stanowi paliwo o przyzwoitej kaloryczności, nieemitujące w trakcie spalania toksycznych substancji. Jest też stosunkowo łatwo dostępne. Tona owsa paszowego to dzisiaj wydatek rzędu ok. 1200 zł. Średnie zapotrzebowanie na ziarno w sezonie grzewczym to ok. 6-7 ton.
Wymiana źródła ciepła jest o tyle łatwa, że cały czas można skorzystać z dofinansowania z programu „Czyste Powietrze”. Mowa o pokryciu nawet 90 proc. wartości inwestycji w przypadku osób o najniższych dochodach. Od 1 stycznia 2022 r. skończyło się dotowanie wymiany pieców węglowych na bardziej nowoczesne. Wciąż jednak możemy ubiegać się o dofinansowanie któregoś z wyżej wskazanych źródeł ciepła. Najpopularniejszym wśród inwestorów programu pozostaje gaz. Rośnie jednak udział chętnych do ogrzewania swojego gospodarstwa domowego biomasą, a przede wszystkim pelletem.