Co łączy Andrzeja Dudę i Władimira Putina? Homofobia w kampanii wyborczej. W Rosji przed referendum konstytucyjnym władze wzmogły ataki propagandowe na środowisko LGBT po to, by uzyskać głosy konserwatywnych wyborców. Tymczasem w Polsce prezydent chce wprowadzić zakaz adopcji przez pary jednopłciowe – także konstytucyjny.
Andrzej Duda chciałby, by konstytucja wprost zawierała zakaz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe
Prezydent Andrzej Duda wciąż próbuje przekonać Polaków, że jest prawdziwym obrońcą polskich rodzin. Przed czym prezydent chce te rodziny bronić? Na pewno nie przed koronawirusem. Podczas, gdy premier Morawiecki apeluje do seniorów, by masowo ryzykowali zarażeniem COVID-19 przy urnach wyborczych, głowa państwa obrała sobie na cel innego przeciwnika.
Największym zagrożeniem dla Polaków w tym momencie ma być, zdaniem prezydenta, ideologia LGBT. Andrzej Duda zaproponował właśnie, by wprowadzić konstytucyjny zakaz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Prezydent stwierdził: „Uważam, że w polskiej konstytucji powinien się expressis verbis znaleźć zapis, że wykluczone jest przysposobienie lub adopcja dziecka przez osobę pozostającą w związku jednopłciowym„.
W poniedziałek do Sejmu ma trafić projekt prezydencki projekt z mian w Konstytucji. Trzeba przy tym przyznać, że uzasadnienie przedstawione przez głowę państwa jest co najmniej kuriozalne. Owszem, Andrzej Duda uważa taki konstytucyjny zakaz adopcji przez pary jednopłciowe za element ochrony dzieci. Jednakże wątpliwości budzi inny fragment wypowiedzi prezydenta:
Jeżeli to będzie wprost zapisane w konstytucji, to emocje wokół tego się skończą. Będzie jasno powiedziane, że jest to niedopuszczalne i nie trzeba będzie dyskutować: wolno, nie wolno. Polska konstytucja będzie to jednoznacznie przesądzała i to na zawsze przetnie spory polityczne nad tą kwestią
Skoro chcemy raz na zawsze ucinać dyskurs polityczny, to może wpiszmy też przewodnią rolę PiS do Konstytucji?
Prawdę mówiąc, nie sposób przyznać Andrzejowi Dudzie rację. Najlepszym przykładem jest w tym przypadku art. 18 ustawy zasadniczej. Konstytucyjna definicja małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny w żadnym wypadku nie zakończyło sporów ani o małżeństwa jednopłciowe, ani o związki partnerskie. Takie rozwiązanie stanowi jedynie dla środowisk konserwatywnych wytrych służący do prób blokowania jakiejkolwiek dyskusji na ten temat.
Skoro zaś raz można zmienić ustawę zasadniczą, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić to po raz drugi. Jakby nie patrzeć w historii III RP do zamian Konstytucji już doszło. Mowa oczywiście o dostosowania jej do wymogów prawa unijnego, poprzez umożliwienie ekstradycji obywatela polskiego na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Jeżeli więc wprowadzimy zakaz adopcji przez pary jednopłciowe po to, by „zakończyć dyskusję w danej sprawie”, to może zrobimy to także w innych sprawach rozgrzewających opinię publiczną do czerwoności? Być może Andrzej Duda chciałby także wpisania do Konstytucji, że „przewodnią siłą polityczną w budowie socjalizmu jest Prawo i Sprawiedliwość„. Takie rozwiązanie również, według prezydenckiej logiki, zakończyłoby jałowe spory i wojnę polsko-polską.
Nie wiadomo do końca, czy Andrzej Duda idzie śladami Władimira Putina, czy Putin Dudy
Chyba nikt jednak nie ma wątpliwości, że propozycja by wprowadzić zakaz adopcji przez pary jednopłciowe ma cel ściśle kampanijny. Problem oczywiście jest kompletnie zmyślony przez prezydenckie zaplecze. Chodzi oczywiście o zmobilizowanie konserwatywnego elektoratu. Warto zauważyć, że nawet centrowi wyborcy w Polsce są stosunkowo niechętni właśnie adopcji dzieci przez osoby homoseksualne. Jest to zresztą element tej samej nagonki na środowiska LGBT co postulowane przez Dudę zmiany w prawie oświatowym.
O tym jak walka z rzekomą „seksualizacją dzieci” wygląda naprawdę świadczy to, że Andrzej Duda ułaskawił pedofila – a teraz bagatelizuje sprawę, próbuje rozmyć własną odpowiedzialność i próbuje przy okazji grać na antyniemieckim resentymencie. Najwyraźniej rządzący chcą bronić tej rodziny, w której się pije, bije i potem jeszcze molestuje.
Warto jednak zadać sobie pytanie: kto jeszcze wykorzystuje dokładnie te same chwyty w walce politycznej. Otóż jest w Europie polityk, który robi u siebie dokładnie to samo z tych samych powodów. Mowa o Władimirze Putinie, prezydencie Federacji Rosyjskiej.
Putin niedawno wygrał swoje referendum konstytucyjne mające pozwolić mu na start w dwóch następnych wyborach na prezydenta Rosji. Nieodłącznym elementem kampanii przedreferendalnej były zmasowane ataki na środowisko LGBT. Ze szczególnym uwzględnieniem straszenia Rosjan wizją chociażby właśnie adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
Różnica pomiędzy Rosją a Polską jest taka, że Putin dopiero niedawno wpisał do konstytucji definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. To rozwiązanie w polskiej ustawie zasadniczej znajduje się od 1997 r. Jak widać, Andrzej Duda w swojej cynicznej homofobii idzie w tej chwili o krok dalej niż prezydent Rosji.