Coś się w ostatnim czasie zmieniło w dyskursie dotyczącym potrzeby walki z globalnym ociepleniem na poziomie unijnym. Najpierw eksperci praktycznie jeden za drugim przestrzegają przed opłakanymi skutkami dla europejskiej gospodarki. Teraz premier Donald Tusk przestrzega, że konsekwencje wprowadzenia systemu ETS2 będą upiornie. Czy to oznacza, że zbliżają się zmiany w polityce klimatycznej?
Już nie tylko ja sugeruję, że zmiany w polityce klimatycznej muszą nastąpić, jeśli Europa chce zachować konkurencyjność
Przez długie lata dyskurs dotyczący polityki klimatycznej Unii Europejskiej wyglądał w taki sam sposób. Komisja Europejska razem z Parlamentem narzucały ostre tempo różnego rodzaju zmian i reform. Państwa Członkowskie zwykle się zgadzały na wszystko, co wymyśli Bruksela w zamian za drobne ustępstwa albo okresy przejściowe. W międzyczasie krytykowanie polityki klimatycznego światowego przodownictwa było domeną środowisk, które zwykło się wiązać ze skrajną prawicą, nacjonalizmem albo przynajmniej paliwowo-rosyjskim lobby. Coś się jednak w ostatnich miesiącach zmieniło.
Pierwszym punktem zwrotnym były protesty rolników. O ile cała Europa była skłonna zaakceptować Zielony Ład, o tyle farmerzy wraz z przedstawicielami przemysłu zaczęli się upominać o swoje. Przez cały kontynent przeszła nadspodziewanie skuteczna fala protestów. O sprawie zrobiło się głośno. Okazało się, że społeczeństwa poszczególnych państw raczej sprzyjają rolnikom, a nie wiecznie wiedzącym lepiej politykom. Ktoś złośliwy wytknąłby, że nic dziwnego. W końcu to przerzucanie kosztów walki z globalnym ociepleniem na przeciętnych obywateli jest jednym z czynników nakręcających poparcie partiom skrajnym.
Następnym elementem zmian były coraz liczniejsze i donośniejsze głosy, że sprawy chyba poszły w nie tym kierunku, co trzeba. W ciągu ostatniego kwartału co jakiś czas jakiś ekspert ostrzega, że czas najwyższy na zmiany w polityce klimatycznej. Najczęstszym argumentem jest to, że pragnienie szybkiego uzyskania zeroemisyjności stanowi koszmarne wręcz obciążenie dla europejskiej gospodarki. Nie da się ukryć, że europejskie ceny należą do najwyższych na świecie. Widać to nawet wtedy, gdy liczymy z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej stosunkowo bogatych państw naszego kontynentu.
Droga energia siłą rzeczy przekłada się na wysokie ceny produkcji, dystrybucji i sprzedaży. Tymczasem pod względem konkurencyjności europejska gospodarka ustępuje już Stanom Zjednoczonym oraz Chinom. Rozumowanie jest tutaj całkiem proste. Gdyby poświęcić czas, energie i nakłady na innowacyjność i reindustrializację, to mielibyśmy szansę dogonić obydwu liderów. Uskuteczniając politykę klimatycznej nadgorliwości, piłujemy zaś z uporem maniaka gałąź, na której siedzimy. W międzyczasie Donald Trump zdążył odrzucić zaraz po objęciu urzędu amerykańską wersję Zielonego Ładu.
Donald Tusk przestrzega: albo korekty kursu dokonają demokratyczne rządy, albo po wyborach zrobi to ktoś inny
Nagła zmiana narracji wśród dziennikarzy, ekspertów i środowisk eurosceptycznych nie byłaby może wielkim zaskoczeniem. Okazuje się jednak, że także politycy wiązani z europejskim „mainstreamem” również zaczęli wygłaszać tezy, które jeszcze rok temu uznano by zgodnie za jakąś paskudną herezję. Przykładem może być niedawna wypowiedź polskiego premiera Donalda Tuska, skądinąd będąca fragmentem przemówienia inauguracyjnego z okazji rozpoczęcia polskiej prezydencji w UE.
Europa nie może przegrać konkurencji globalnej, nie może stać się kontynentem ludzi i idei naiwnych. Bardzo proszę, żebyśmy rzetelnie podeszli do pełnego i bardzo krytycznego przeglądu wszystkich regulacji, także tych wynikających z Zielonego Ładu. I żebyśmy naprawdę potrafili nie tylko wskazać, ale także zmienić wszystkie te zapisy, które mogą doprowadzić do wysokich cen, jeszcze wyższych cen energii. Przed nami jest na przykład kwestia ETS2. Wysokie ceny energii mogą zmieść niejeden rząd demokratyczny w Unii Europejskiej.
[…]
Musimy uczciwie sobie powiedzieć, że niektóre regulacje europejskie doprowadziły obiektywnie do tego, że cena energii w Europie, w niektórych krajach europejskich jest nieakceptowalnie wysoka. Jak wy chcecie konkurować z gospodarką amerykańską czy chińską, jeśli będziemy mieli trzykrotnie droższą energię?
Szef rządu oczywiście wspominał również o tym, że ignorowanie zmian klimatycznych może prowadzić do katastrofalnych skutków dla całej planety. Kładł także nacisk na pozycję ochrony środowiska naturalnego w europejskim dorobku. Nie zmienia to jednak tego, że chyba po raz pierwszy polityk tej rangi przy takiej okazji powiedział wprost Komisji Europejskiej „dosyć”. Wymienił także z nazwy projekt ETS2. Elementem spornym jest tutaj włączenie gospodarstw domowych do systemu handlu emisjami. Nie chyba nikogo przekonywać, jak bardzo Polaków zaboli wynikający z niego „podatek od ogrzewania„.
Warto zauważyć, że pragnienie korekty kursu nie jest jedynym takim przypadkiem w ostatnim czasie. Pakt migracyjny był w końcu przede wszystkim próbą wyjścia z twarzą z kryzysu, który Europa stworzyła sobie sama. Do pewnego stopnia zmieniło się także podejście do Rosji. Niestety także ewentualne zmiany w polityce klimatycznej pokażą, że nie tylko Polak, ale i także Europejczyk jest mądry po szkodzie. O ile rzeczywiście jest.