Sąd Najwyższy uważa, że ZUS ma więcej pouczać i ostrzegać. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, gdy płatnik składek złoży wniosek o objęcie ubezpieczeniem (np. chorobowym) po terminie. Zakład powinien uświadomić takiemu płatnikowi, jakie mogą być konsekwencje takiego spóźnienia.
ZUS ma pouczać płatników i uświadamiać im konsekwencje ich czynów
Sprawa dotyczyła kobiety prowadzącej własną działalność gospodarczą. 1 stycznia 2015 r. urodziła dziecko, więc złożyła wniosek w ZUS o wypłatę zasiłku macierzyńskiego – i to od razu za całe 12 miesięcy.
Po rocznym urlopie macierzyńskim chciała zgłosić się do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i chciała od razu wnioskować o wypłatę zasiłku chorobowego. Tyle, że złożyła stosowny wniosek o jeden dzień za późno – bo już po 1 stycznia 2016 r. Tymczasem, zgodnie z przepisami, powinna to zrobić wcześniej, ponieważ okres wypłaty zasiłku zakończył się 30 grudnia 2015. To z kolei oznacza, że aby przystąpić do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, powinna to zrobić już od 31 grudnia 2015 r. ZUS najpierw wypłacił jej część zasiłku, o który wnioskowała, jednak potem zwrócił się do kobiety o jego zwrot, z racji, że jednak wniosek nie został złożony w prawidłowym terminie.
Niestety – tylko jeden dzień spóźnienia może mieć w takim przypadku fatalne konsekwencje. Kobieta, składając wniosek później niż powinna, naraziła się na przerwę w ubezpieczeniu. A to z kolei wiąże się z tym, że dopiero po 90 dniach od ponownego objęcia ubezpieczeniem może starać się o wypłatę zasiłku chorobowego.
Teoretycznie sprawa jest zatem prosta i oczywista – kobieta po prostu spóźniła się z wnioskiem, więc musi poczekać 90 dni, by ubiegać się o zasiłek choroby. Wątpliwości wywołało jednak przywrócenie terminu do zgłoszenia do ubezpieczenia. Sąd okręgowy był zdania, że to możliwe, sąd apelacyjny w Katowicach – że nie, i że przywrócenie terminu może co najwyżej dotyczyć zapłaty składki. Sprawa trafiła ostatecznie do Sądu Najwyższego.
ZUS ma pouczać. Jak nie pouczy, to nie powinien stosować siedmiodniowego terminu na złożenie wniosku
Sąd Najwyższy stwierdził, że ZUS – w sytuacji opisanej wyżej – po przyznaniu świadczenia nie pouczył kobiety o konieczności dotrzymania terminu siedmiu dni na na zgłoszenie do ubezpieczenia od momentu zakończenia pobierania zasiłku. Tym samym ZUS, nie pouczając ubezpieczonej, powinien traktować każdą czynność ubezpieczonego jako taką, której celem jest objęcie ubezpieczeniem – ale już bez stosowania przepisowego, siedmiodniowego terminu na złożenie wniosku. To interesujące, chociaż można przypuszczać, że ZUS po prostu sumiennie będzie teraz każdorazowo informował płatników o konsekwencjach złożenia wniosku w późniejszym niż ustawowy terminie. Tym samym ubezpieczony poniesie już konsekwencje.