Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości nieświadomie służyły VAT-owskiej karuzali. Teraz są zdane wyłącznie na łaskę fiskusa

Biznes Firma Podatki Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (35)
Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości nieświadomie służyły VAT-owskiej karuzali. Teraz są zdane wyłącznie na łaskę fiskusa

Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości muszą zapłacić 7 mln złotych zaległego podatku. Ktoś może zapytaćjak to możliwe? Okazuje się, że AIPnieświadomiezostały wciągnięte w VAT-owską karuzelę.

O trzech takich, którzy oszukali AIP

Trzech studentów z Wrocławia postanowiło wykorzystać mechanizmy funkcjonowania AIP i założyło start-up, wykorzystując jednocześnie wrocławski Inkubator jako podmiot użyczający im osobowości prawnej. Tym samym na wszystkich fakturach wystawianych przez firmę widniały Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Obrót był jednak fikcyjny, a studentom zależało jedynie na wyłudzeniu zwrotu podatku VAT. Cała sprawa miała miejsce w 2011 r. Kiedy wszystko się wydało, studenci uciekli za granicę, a służby nie były w stanie ich namierzyć. W 2016 r. fiskus postanowił upomnieć się o zaległy podatek. Wtedy jednak wydawało się, że AIP ucieknie spod topora. Wprawdzie Izba skarbowa w Warszawie podtrzymała decyzję US o zwrocie VAT przez Inkubator, ale uchylił ją Wojewódzki Sąd Administracyjny. Fiskus jednak nie dał za wygraną i odwołał się do NSA. I Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie przyznał rację skarbówce.

Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości nie mają takich pieniędzy

Władze Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości są załamane i otwarcie przyznają, że nie mają pojęcia, skąd wziąć pieniądze. Na ten moment kwota wynosi 7 mln zł – ze względu na odsetki, które narosły przez minione lata. Dariusz Żuk, prezes i założyciel AIP ma nadzieję, że urząd skarbowy umorzy należność. Rozmowy na ten temat już trwają. Podobno władze instytucji spotkały się że zrozumieniem Ministerstwa Finansów. Nie wiadomo jednak, czy fiskus zdecyduje się odpuścić coś, o co przecież tak zawzięcie walczył.

AIP zatrudnia rzeszę prawników i nikt niczego nie zauważył. To daje do myślenia

Nawet najbardziej uczciwy i ostrożny przedsiębiorca może zostać oszukany. Jak widać, w podobnej sytuacji znalazły się Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Tylko jak to wytłumaczyć, skoro AIP zatrudnia rzeszę prawników, którzy przecież konsultują umowy zawierane później między start-upami a ich kontrahentami? A każda z tych umów musi być dodatkowo podpisana przez dyrektora danego Inkubatora? Oczywiście możliwe jest, że w 2011 r. wrocławski AIP nie miał tak rozbudowanych procedur zabezpieczających. Nie zmienia to jednak faktu, że dużą naiwnością że strony AIP była wiara, że nikt nie będzie próbował wykorzystać mechanizmów funkcjonowania Inkubatorów. Użyczanie komuś własnej osobowości prawnej to ogromne ryzyko. Bez dokładnego prześwietlenia danego podmiotu jest to po prostu…skrajnie nieodpowiedzialne ( mówiąc delikatnie). Nienajlepiej o wrocławskim inkubatorze świadczy też fakt, że został oszukany przez… studentów, a zatem osoby, które dopiero co odebrały dowód osobisty.

Pozostaje mieć nadzieję, że – jak zarzeka się prezes Żuk – AIP naprawdę wyciągnęło wnioski z tego, co je spotkało kilka lat wcześniej. I teraz znacznie dokładniej przygląda się firmom, które bierze pod skrzydła.