Obowiązkowe badania psychiatryczne dla kandydatów na posłów? Świetny pomysł, który nie ma sensu

Państwo Dołącz do dyskusji (826)
Obowiązkowe badania psychiatryczne dla kandydatów na posłów? Świetny pomysł, który nie ma sensu

Obowiązkowe badania psychiatryczne dla kandydatów na posłów i senatorów – taki pomysł przedstawiło Polskie Stronnictwo Ludowe. Oficjalny powód: troska o to, aby polski parlament nie był cyrkiem. Czy taki pomysł ma sens? Czy badania psychiatryczne dla posłów to dobre rozwiązanie?

Polski parlamentaryzm od zawsze obfitował w osoby i zdarzenia rodem z kabaretu. Była w Sejmie Polska Partia Przyjaciół Piwa, był „zachowujący się ekscentrycznie” poseł Gabriel Janowski, a niedawno obserwowaliśmy „okupację” sali plenarnej spowodowanej tym, że marszałkowi Sejmu nie spodobało się zdanie o muzyce łagodzącej obyczaje.

Nic dziwnego, że coraz częściej słyszy się porównania Sejmu do cyrku – nawet z ust posłów (choćby Pawła Kukiza). Niektórzy nawet podejrzewają, że takie sytuacje mają miejsce nie z uwagi na napiętą sytuację polityczną, a… problemy psychiatryczne uczestników politycznego dyskursu.

Badania psychiatryczne dla posłów. Hit czy kit?

Rozwiązaniem tych problemów mają być obowiązkowe badania psychiatryczne dla kandydatów na posłów i senatorów. Taką propozycję przedstawiło Polskie Stronnictwo Ludowe. Parlamentarzystą nie mogłyby zostać osoby cierpiące m.in. na na paranoiczne czy schizoidalne zaburzenia osobowości, ale również np. narcyzm – co, patrząc na zamiłowanie polityków do występów w telewizji, eliminuje jakieś 90% przedstawicieli tego zawodu. Jak tłumaczył przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz:

Te wariactwa, które działy się na przełomie roku, ta zabawa w chowanego w Sali Kolumnowej lub w berka na Sali Plenarnej doprowadziła do tego, że wśród naszych rodaków jest poczucie wariactwa, które się dzieje w Sejmie

No właśnie – zawodu. Już obecnie, aby wykonywać wiele zawodów, niezbędne jest zaświadczenie od lekarza psychiatry potwierdzające brak przeciwskazań natury psychologicznej do pełnienia danej funkcji (np. sędziego czy komornika sądowego). A skoro na barkach posłów i senatorów ciąży brzemię w postaci odpowiedzialności za jakość stanowionego prawa, to może faktycznie warto byłoby zadbać o to, aby przepisy tworzyły osoby o odpowiednich predyspozycjach?

To jednak myślenie niebezpieczne: po pierwsze, jest wątpliwe konstytucyjnie. Konstytucja z 1997 roku wskazuje, jakie kryteria należy spełnić, aby zostać posłem i senatorem. De facto jedynym ograniczeniem jest tzw. cenzus wieku: należy mieć minimum 21 lub 30 lat, aby zostać – odpowiednio – posłem lub senatorem. Ustawa zasadnicza wskazuje również kilka innych ograniczeń (posłem nie może np. zostać sędzia czy prokurator), ale wydaje się, że obowiązek przedstawienia zaświadczenia lekarskiego mogłoby zostać uznane na niekonstytucyjne.

Co więcej, nietrudno sobie wyobrazić, że badania psychiatryczne dla posłów i senatorów (a raczej: kandydatów na te stanowiska) albo stałyby się formalnością (o czym wie każdy, kto takie badania przechodził – autor niniejszego wpisu musiał m.in. szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy w młodości dręczył zwierzęta), albo narzędziem do eliminacji „niewygodnych” kandydatów.

Może zatem, tak po prostu, lepiej zadbać o to, aby partie wystawiały dobrych kandydatów, a wybór – jak do tej pory – pozostawić obywatelom?