Przedsiębiorcy pewnie by się nie buntowali, gdyby państwo chociaż udawało, że nie jest z dykty

Biznes Państwo Prawo Dołącz do dyskusji (274)
Przedsiębiorcy pewnie by się nie buntowali, gdyby państwo chociaż udawało, że nie jest z dykty

Bunt przedsiębiorców jest już faktem. Nie wiadomo, ile dokładnie biznesów otworzy się mimo restrykcji. Wiadomo jednak, że będą ich raczej tysiące niż setki. Można powiedzieć, że przedsiębiorcy chcą ośmieszyć państwo. Kłopot w tym, że państwo ośmieszyło się pierwsze.

Jasna komunikacja z przedsiębiorcami, brak lukrowania rzeczywistości, zapowiedzi szybkiej pomocy dla zamrażanych branż. Tak w skrócie wyglądała sytuacja w Polsce na początku 2020 roku.

Owszem, było dużo chaosu, były „afery współistniejące” – na przykład afera maseczkowa. Jednak przedsiębiorcy, i nie tylko przedsiębiorcy, mieli wrażenie, że rząd gra z nimi w jednej drużynie.

A dzisiaj? Już chyba żaden przedsiębiorca nie ma takiego poczucia. Rząd jeszcze w listopadzie przedstawił harmonogram wychodzenia z kryzysu, po czym już w grudniu o nim zapomniał. Nie mówi nic o odszkodowaniach, pomoc niby jakaś jest, ale mocno dziurawa.

Czemu sytuacja jest tak bardzo inna niż na początku zeszłego roku? Niektórzy tłumaczą to, że w tym momencie nie zbliżają się żadne wybory. Inni mówią, że rząd po prostu stracił energię i już nie ma siły. Tak czy inaczej, trudno się dziwić przedsiębiorcom, że przestali szanować swoje państwo. Bo państwo od dawna ich nie szanuje.

Bunt przedsiębiorców – „cwaniactwo” za cwaniactwo

Pomysłów na otwieranie biznesów nie brakuje. Niektórzy zapraszają do „kapliczek” na stokach, inni robią zawody przeciągania liny w siłowniach, jeszcze inni zatrudniają „testerów” jedzenia w swoich restauracjach.

Można to wszystko nazwać cwaniactwem. Jednak czy to rządzący nie zaczęli „cwaniakować” pierwsi?

Czy „cwaniactwem” ze strony rządu nie jest wieczne nieprowadzanie stanu klęski żywiołowej? Gdyby taki był wprowadzony, sytuacja byłaby jasna. A firmy miałyby jasną ścieżkę do odszkodowań. Jednak władza woli lawirować i robić wszystko, żeby stanu klęski jednak nie wprowadzać. Trudno się więc dziwić przedsiębiorcom, że odpowiedzią na lawirowanie prawne rządzących jest… również lawirowanie.

Czy lawirowanie może się skończyć źle dla przedsiębiorców? Wyrok z Opola może sugerować co innego. Tamtejszy sąd uznał nieprawomocnie, że sanepidowska kara dla fryzjera za złamanie lockdownu była nielegalna. Znowu – jeśli rządzący nie są w stanie napisać prawa, które jest kwestionowane przez sądy, nie jest dziwne, że przedsiębiorcy takiego państwa nie szanują.

Bunt przedsiębiorców. Nie zapominajmy, jak bardzo jest to smunte

Często zresztą rządowych wytycznych nie szanują nawet czołowi politycy prawicy, jak na przykład Jadwiga Emilewicz na nartach.

Cała sytuacja jest bardzo smutna – bo restrykcje są potrzebne, a pandemia wcale prędko się nie skończy. Jednak przedsiębiorcy powinni mieć możliwość uzyskania odszkodowań. I przede wszystkim państwo powinno przestrzegać własnego prawa.

Brzmi to jak oczywista oczywistość – ale u nas to coraz bardziej marzenie ściętej głowy. Dlatego trudno się dziwić, że przedsiębiorcy chcą ośmieszyć państwo, które tak bardzo samo się ośmiesza.