Czy grozi nam blackout? Prąd już pożyczamy od sąsiadów, a RCB publikuje poradnik: co zrobić gdy zabraknie energii

Środowisko Technologie Dołącz do dyskusji (470)
Czy grozi nam blackout? Prąd już pożyczamy od sąsiadów, a RCB publikuje poradnik: co zrobić gdy zabraknie energii

Czy grozi nam blackout? To pytanie musi pojawić się w kontekście pojawiających się coraz bardziej niepokojących komunikatów. Zaczęło się na początku grudnia, kiedy RCB opublikowało mały poradnik co zrobić na wypadek braku prądu. Z kolei wczoraj Polskie Sieci Elektroenergetyczne wprost podały, że krajowy system energetyczny jest bardzo mocno obciążony. Pierwszy polski blackout już tej zimy?

Czy grozi nam blackout?

Nie dalej jak minionym tygodniu pisaliśmy o raporcie, który zapowiadał że w 2030 roku Polskę czeka prawie 4 tysiące godzin bez prądu. Były to jednak wyliczenia zakładające bycie już w zaawansowanej fazie transformacji energetycznej. Jednak nawet teraz, gdy wciąż zdecydowaną większość energii czerpiemy z węgla, istnieje ryzyko blackoutu, czyli długiej przerwy w dostawie prądu w skali kraju bądź jego znacznej części.

Wczorajszy komunikat Polskich Sieci Elektroenergetycznych mówi o „trudnościach w zbilansowaniu krajowego systemu elektroenergetycznego”.

Skala niedoboru rezerw mocy jest istotna i przekracza w niektórych godzinach 1000 MW. Ryzyko dalszego pogorszenia się bilansu ze względu na dużą liczbę uruchamianych po weekendowym postoju jednostek wytwórczych jest również istotne.

Dlatego PSE zastosowały „środki zaradcze”. Na czym one polegają? Na wsparciu z zewnątrz. Pomocy udzielili nam w poniedziałek operatorzy z Litwy, Szwecji, Niemiec i Ukrainy. Czyli skorzystaliśmy z zasobów naszych sąsiadów, by utrzymać wymagany poziom rezerw mocy. Czy bez tej pomocy odcięłoby nam tak po prostu prąd? Nie. Ale nasze zasoby zeszłyby poniżej poziomu gwarantującego stabilność. Co przy każdym nagłym wzroście zapotrzebowania mogłoby grozić katastrofalnymi skutkami.

RCB już radzi co zrobić na wypadek blackoutu

To, że rządy ostrzegają przed blackoutami, nie jest niczym nowym. Od jakiegoś czasu robią to już Austria czy Niemcy. Nad problemem postanowiło pochylić się też nasze Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. 2 grudnia, czyli raptem kilka dni temu, opublikowało na Twitterze wpis: „Czy wiesz, co zrobić w sytuacji #blackout?”.

https://twitter.com/RCB_RP/status/1466355518033780738?s=20

No właśnie – co zrobić? RCB informuje, że w łatwo dostępnym miejscu trzeba w swoim mieszkaniu trzymać latarkę, świecę, apteczkę i dokumenty. Poza tym koniecznie trzeba wyposażyć się w przenośną ładowarkę, czyli powerbank. Dodatkowo należy mieć zabezpieczone zapasy jedzenia niewymagającego prądu przy przechowywaniu i przygotowaniu. Elementarz? Być może. Ale może jednak warto sprawdzić czy na pewno masz baterie w latarce i czy twój powerbank jest naładowany. Nigdy nie wiadomo, prawda?

RCB po reakcji na swój komunikat szybko dodało, że „na chwilę obecną Polska nie jest zagrożona blackoutem”, a post ma charakter edukacyjny i prewencyjny. Jak jednak okazało się raptem cztery dni później, zagrożenie masowym odcięciem prądu wcale nie jest tak wirtualne, jak mogłoby się wydawać. A w dzisiejszych, szalenie nieprzewidywalnych czasach, z powodu różnych czynników – zarówno pogodowych, jak i technologicznych czy nawet geopolitycznych – może ono spaść na nas jak grom z jasnego nieba. Grom, dodajmy, grający unplugged.