Można tam kupić tanie mieszkania. Nie trzeba mieć nawet 100 tys. zł

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji (51)
Można tam kupić tanie mieszkania. Nie trzeba mieć nawet 100 tys. zł

Ceny mieszkań w 2021 roku oszalały. Każdy kwartał przynosił dane o nowej skali wzrostów. W dużych miastach w ciągu roku metr kwadratowy podrożał o 10, 15, a nawet więcej procent. Za kawalerkę w centrum Warszawy żądano 600 tys. zł, a nawet 800 tys. zł. Ale nadal są w Polsce miejsca, gdzie mieszkanie kosztuje tyle, co miejsce parkingowe w podziemiach luksusowego apartamentowca. I są takie powiaty, które gorączka mieszkaniowa ominęła, a ceny spadły. Gdzie można kupić tanie mieszkanie?

Gdzie można kupić tanie mieszkanie?

Niedawno pisaliśmy, że miejsce postojowe w Warszawie, Gdyni czy Szczecinie może kosztować tyle, co kawalerka w Bytomiu. Na warszawskiej Saskiej Kępie znalazło nabywcę miejsce parkingowe za 170 tys. zł. W apartamentowcu Cosmopolitan dobito targu za 150 tys. zł. Sto tysięcy złotych klienci zapłacili za miejsce postojowe w Poznaniu i Gdyni. We Wrocławiu, Krakowie czy Szczecinie za luksus parkowania na swoim miejscu w hali garażowej płacono 80 tys. zł. W Katowicach 60 tys. zł.

We wspomnianym już Bytomiu kawalerkę o pow. 36 m kw można kupić za 86 tys. zł. W Świętochłowicach za podobny metraż sprzedający chce 96 tys. zł. W Chorzowie 95 tys. zł. Jeszcze taniej, bo za 57 tys. zł można mieć 35 m kw w Wałbrzychu. To 1638 zł ma metr kwadratowy. W podobnej cenie za metr można kupić dwa pokoje w małej miejscowości koło Ostródy. Za odrobinę więcej kupimy 42 m kw w Elblągu. Przy większym budżecie, między 150, a 200 tys. zł. znajdziemy mieszkanie w Olkuszu, Grudziądzu, Sosnowcu, Kaliszu, Katowicach czy Łodzi.

Drogo tam już było

Heritage Real Estate, który przyjrzał się cenom w 348, na 380 powiatów w Polsce zauważył, że są wśród nich takie, w których mieszkania w ciągu ostatnich 5 lat staniały.

„W tym gronie rekordzistą okazuje się być powiat nowosądecki (woj. małopolskie). Jeszcze w 2 kwartale 2016 roku ktoś kto chciał kupić tam mieszkanie za metr kwadratowy musiał zapłacić przeciętnie aż prawie 5 tys. zł. Zgodnie z najnowszymi danymi (za 2 kwartał 2021 roku) stawka ta zmniejszyła się o 18 proc. i wynosi 4,1 tys. zł za metr. Drugim najszybciej taniejącym powiatem w Polsce jest powiat zamojski na Mazowszu. Tutaj analogiczne kwoty wynoszą 2,3 tys. zł oraz 1,9 tys. zł. Oznacza to, że w powiecie zamojskim cena transakcyjna za m kw. mieszkania spadła w horyzoncie pięcioletnim o 16 procent” piszą Oskar Sękowski i Bartosz Turek z HRE Investments.

Winni deweloperzy

W badanym okresie odnotowali też spadek cen w powiatach: nowodworskim (woj. pomorskie), siedleckim (woj. mazowieckie) i łęczyńskim na Lubelszczyźnie. Co się tam stało, że choć wszędzie ceny rosły, tam taniały? Analitycy HRE „winę” upatrują w aktywności deweloperów. Tam, gdzie budują, ceny rosną, bo na rynek trafiają nowe lokale w wyższym standardzie. Najlepiej widać to na przykładzie powiatu nowosądeckiego. W połowie 2016 roku GUS odnotował tam średnią cenę nowych mieszkań na poziomie prawie 13 tys. złotych za metr. Najprawdopodobniej były to apartamenty, wchodzące w skład kompleksów hotelowych przeznaczone na wynajem. Gdy deweloperzy zakończyli inwestycje odnotowuje się zupełnie inne poziomy cen. W 2 kwartale 2021 roku nowe mieszkania w powiecie nowosądeckim sprzedawane były za 4,3 tys. złotych za metr.

W tym roku być może będziemy obserwować zmiany na rynku mieszkaniowym. Rośnie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych. Zmniejsza się zdolność kredytowa przeciętnego Polaka. To wróży zainteresowanie mniejszymi lokalami, ale też mniej atrakcyjnymi lokalizacjami. Temu ostatniemu może sprzyjać upowszechnienie się pracy zdalnej i hybrydowej. Według ostatnich dany pracuje tak już 35 proc. Polaków. Jeśli więc komuś bardzo zależy, by mieć swoje mieszkanie lub popadł w tarapaty i musi sprzedać lokum w atrakcyjnej lokalizacji, wie gdzie szukać tanich lokali.