Zawsze myślałem, że opowieści rekruterów o wysyłanych CV ze zdjęciami wyciętymi z imprezy to rodzaj branżowego żartu – każdy słyszał, a mało kto widział. To jednak najprawdziwsza prawda i okazuje się, że Polacy nie wiedzą jak napisać CV.
Mój dobry kolega zakończył właśnie rekrutację do swojej niewielkiej firmy. Poszukiwał pracownika biurowego do niezbyt skomplikowanych zadań. Ot porządkowanie papierów i inna, typowo biurowa praca. Na lokalnym portalu umieścił więc bardzo przyzwoite ogłoszenie według wszelkich prawideł sztuki rekrutacji. Zwięzły opis stanowiska, jasno określone wymagania i zakres obowiązków. Udało mi się go nawet przekonać, żeby umieścił wysokość wynagrodzenia w ogłoszeniu o pracę. Dzięki temu zarówno on sam, jak i potencjalni kandydaci mogli odsiać ziarno od plew. Z grubsza tak właśnie można opisać każdy proces rekrutacyjny, a mianowicie oddzielania ziarna od plew. Nie rozumiem jednak dlaczego ogromna ilość poszukujących pracę sama ustawia się w pozycji plew.
W internecie znajdziemy tysiące poradników jak napisać CV, czego nie wpisywać do CV czy wreszcie setki gotowych wzorów tego dokumentu, do którego wystarczy tylko wprowadzić swoje dane. Niestety – i mam wrażenie, że każdy rekruter to potwierdzi – przeciętny kandydat do pracy nie potrafi napisać prostego i schludnego CV. Nie chodzi tu nawet o kłamstwa w CV tylko o najzwyklejsze w świecie niechlujstwo. Ciężko inaczej opisać zgłoszenie do pracy, w którym zdjęcie jest zdjęciem z imprezy (a takich mój kolega otrzymał kilka). Do tego dochodzi kompletny chaos, jeśli chodzi o umieszczane w nim elementy. Poszczególne sekcje pisane różną czcionką i rozmiarem, dziwne wytłuszczenia lub kursywy to właśnie przeciętne CV.
Jak napisać CV? Dla wielu to wciąż wiedza tajemna
Bardzo zabawnie, a jednocześnie niezwykle smutno wygląda to w połączeniu z umieszczanymi tam informacjami. W umiejętnościach jak byk „obsługa programów graficznych (photoshop)”, a zdjęcie nie dość, że ewidentnie wycięte z imprezowej pamiątki, to jeszcze dziwnie porozciągane i rozpikselowane. Dzięki temu już na starcie wiadomo, że umiejętności są co najmniej wątpliwe. Inną możliwością jest niechlujstwo, a w sumie nie wiadomo, co w tym przypadku jest gorsze. „Dobra organizacja i dbałość o szczegóły”, a w treści listu motywacyjnego (który nie był wymogiem) jak byk wklejka z innego dokumentu, na dodatek z nazwą serwisu, gdzie tego ogłoszenia nigdy nie było. Dziesiątki zupełnie niepotrzebnych informacji takich jak miejsce urodzenia, ilość dzieci, stan cywilny czy kompletny adres zamieszkania No i crème de la crème, czyli adresy e-mail na serwisach typu buziaczek i niedziałające numery telefonów.
Jeden powie, że to zwykłe czepialstwo i skreślanie kogoś z góry, natomiast ja uważam, że ta niechlujna niedbałość o szczegóły to wizytówka, którą pracownik przedstawia swojemu przyszłemu szefowi. Skoro nie chce lub nie potrafi zadbać o to, żeby się dobrze zaprezentować, to dlaczego pracodawca miałby się takim pracownikiem interesować? Zawsze uważałem, że na pytanie „Jak napisać CV?” jedyną prawidłową odpowiedzią jest „Napisz je tak, jakie sam chciałbyś dostać gdybyś sam był szefem”. Mój kolega na otrzymanych około 20 CV tylko połowę odrzucił ze względu na zwykłe niechlujstwo. To akurat bardzo logiczne – nie potrafisz zadbać o czytelność jednej kartki A4, to jakim cudem miałbyś zadbać o powierzone obowiązki? Z całego pliku tylko jedno czy dwa wyróżniały się tym, co można nazwać profesjonalizmem. Zgadnijcie, kto dostał pracę?