Małe księgarnie i księgarenki nie mają lekko, konkurencja ze strony Merlina, Matrasa, Empiku czy generalnie ebooków i audiobooków jest w ostatnich latach coraz większa.
Polska Izba Książki i MKiDN chcą ratować księgarenki przez atak na wolny rynek
Moim zdaniem tego typu praktyki są niezbyt pożądane i spokojne przyglądanie się im w kontekście akurat mało istotnej sprawy mniejszych, niesieciowych księgarni, może z czasem doprowadzić do zuchwałości władzy i wprowadzania takich regulacji w innych obszarach życia. Straci na tym oczywiście czytelnik.
O co chodzi? Jednolita cena książki ma uchronić od wykorzystywania swojej przewagi przez duże sieci nad małymi księgarenkami. Jeśli projekt Polskiej Izby Książki znajdujący się obecnie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego wejdzie w życie, to książka przez rok od premiery będzie miała stałą cenę - taką, jaką sugeruje okładka. Dlatego też na okładce znajdzie się informacja o dacie wydania. I dopiero po dwunastu miesiącach księgarz będzie mógł zaproponować stawkę wedle własnego uznania.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Projekt w obecnej postaci dopuszcza jedynie możliwość modyfikowania tej stawki w postaci rabatu 5% w stosunku do ceny zaproponowanej na okładce lub rabatu 15% jeżeli sprzedaż będzie się odbywała na targach książkowych. Rabaty będzie można też przyznawać książkom uszkodzonym (czyżby niedługo zaczęto umyślnie niszczyć książki w sieciach księgarń?) czy podręcznikom. Wymóg nie będzie dotyczył wysyłki internetowej za granicę. Za naruszenie nowych przepisów projekt przewiduje karę grzywny.
Jednolita cena książki - a po co to komu? A dlaczego?
Pan Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki, ewidentnie przedstawia iście XX-wieczną diagnozę problemu. Wskazuje na to, że w porównaniu z ostatnią dekadą ubiegłego wieku zniknęły ponad dwa tysiące księgarń, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie były one nie tylko sklepem, ale i instytucjami kultury. Co więcej, jak przyznał sam zainteresowany:
Panie Włodzimierzu, proszę mi wybaczyć bezpośredniość, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że reprezentuje Pan kolejną instytucję, która nie tylko mentalnie utknęła w zamierzchłej przeszłości, ale na dodatek tę archaiczną wizję świata stara się narzucić innym.
Księgarnie nie upadają dlatego, że konkurują między sobą cenami, bo w takim wypadku na miejsce pokonanych wchodziłyby sieciowe (tak się dzieje m.in. na rynku aptek). Księgarnie upadają, ponieważ czytelnictwo zmienia swój profil, a jeszcze nigdy w życiu nie widziałam księgarni stacjonarnej, która sprzedawałaby ebooka.
Nie tylko nie zwiększycie Państwo w ten sposób czytelnictwa, ani nie wypełnicie marketów niszowymi książkami, ponieważ one dalej nikogo nie będą interesowały. Doprowadzicie jedynie do tego, że nowe książki będą... droższe. Niby świat, w którym żyjemy, jest taki prosty, a jednak stale ktoś odnajduje sposób na to, jak go trochę skomplikować.