Biedronka brzydko zagrała z klientami i prawdopodobnie będzie musiała za to zapłacić. Kara może ją zaboleć

Prawo Zakupy Dołącz do dyskusji
Biedronka brzydko zagrała z klientami i prawdopodobnie będzie musiała za to zapłacić. Kara może ją zaboleć

Możliwa kara dla Biedronki. Prezes UOKiK poinformował, że stawia zarzuty właścicielowi sieci. Chodzi o głośną akcję promocyjną „Tarcza Biedronki Antyinflacyjna”. Reklamy mogły wprowadzić klientów w błąd.

Kara dla Biedronki

Jeronimo Martins Polska, właściciel sieci sklepów Biedronka, zobowiązał się w reklamach, że od 12 kwietnia do końca czerwca 2022 utrzyma stałą cenę  150 najczęściej kupowanych produktów. Sieć zapewniała, że jeśli klienci znajdą te towary w korzystniejszych cenach w innych sklepach, Biedronka zwróci im różnicę. Szczegóły tarczy antyinflacyjnej Biedronki mogli znaleźć tylko w Internecie. Tam, gdzie klienci byli wyjątkowo zdeterminowani, by je poznać, pracownicy sklepów godzili się je wydrukować. Zdaniem UOKiK tak nie wolno postępować. Stąd jeden z zarzutów dotyczy braku realnej dostępności regulaminu promocji w sklepach Biedronki. Jak wyjaśnia Urząd,

Jeśli już klienci do niego dotarli, dowiedzieli się, że nie wystarczyło, zgodnie z hasłem reklamowym, znaleźć tańszy produkt w innym sklepie. Regulamin wprost wskazywał, że produkt ten należało kupić. I to nie tylko w sklepie Biedronki, ale również u konkurencji, która została w regulaminie ograniczona do najpopularniejszych sieci. By uzyskać zwrot różnicy w cenach, warunków regulaminowych było dużo więcej i były wymagające, a wręcz uciążliwe. Co mogło uczynić skorzystanie z akcji promocyjnej nieopłacalnym.

Tarcza antypromocyjna

Wczytując się w regulamin tej „promocji” trudno ustrzec się wrażenia, że jego autor mocno się natrudził, by ryzyko zwrotu pieniędzy klientom, którzy znaleźli gdzieś tańszy produkt, ograniczyć prawie do zera. Zakupów należało dokonać w tym samym tygodniu. Ponadto klienci musieli również zrobić zdjęcia porównywanego produktu i zachować nienaruszony dowód zakupu. Następnie mieli 7 dni na przesłanie zgłoszenia elektronicznie. To jeszcze nie koniec. Gdy zgłoszenie zostało przyjęte, klient dostawał jego numer. Od tego momentu miał znów 7 dni na wysłanie, tym razem pocztą tradycyjną, oryginałów dowodów zakupu i zdjęć. Prezes UOKIK uznał, że hasła reklamowe tej akcji mogły wprowadzać konsumentów w błąd.

Ponadto, UOKiK zwraca uwagę, że bazując na przekazach reklamowych, klienci mogli się spodziewać, że dostaną zwrot różnicy ceny w gotówce.  Tymczasem, regulamin przewidywał w takich przypadkach, że klient dostaje e-kod o wartości zgłaszanej różnicy w cenie. Może go wykorzystać tylko w sklepach Biedronki. I ma na to 7 dni.

Lepiej nie igrać z klientami

„Zasady wydawały się proste, obietnica kusząca, ale rzeczywistość okazała się inna. Dlatego postawiłem trzy zarzuty spółce Jeronimo Martins Polska. Nie ulega bowiem wątpliwości, że informacje dotyczące zasad skorzystania z promocji powinny być łatwo dostępne, a hasła reklamowe, ich treść i sposób prezentowania, nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd. Przedsiębiorcy muszą pamiętać o tym, że konsumenci mają prawo do rzetelnej, jasnej i pełnej informacji, zaś próba wyróżnienia się na rynku spośród innych przedsiębiorców nie może być prowadzona w oparciu o chwytliwe, lecz fałszywe hasła reklamowe”, powiedział Tomasz Chróstny, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Prezes UOKiK postępowanie wyjaśniające w tej sprawie wszczął w kwietniu. Ogłoszone teraz zarzuty praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów to efekt tego postępowania. Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu.