Wszystko wskazuje na to, że stworzenie sensownego prawa przerasta możliwości naszego ustawodawcy. Coraz więcej wiadomo na temat projektu nowego kodeksu pracy. Coraz częściej te wieści przyprawiają o ciarki. Jeżeli obecne regulacje określa się mianem tych z poprzedniej epoki, to co powiedzieć na temat niektórych proponowanych rozwiązań?
Zapowiadana od kilku miesięcy nowelizacja kodeksu pracy 2018 budzi coraz większe kontrowersje. Komisja kodyfikacyjna stanęła przed niezwykle trudnym zadaniem dostosowania tego aktu prawnego do nowej rzeczywistości. Nie ma co ukrywać, że największą bolączką rynku pracy w Polsce jest wręcz patologiczne wykorzystywanie umów zlecenia i o dzieło do tego, aby zastąpić nimi stosunek pracy. Nie bez przyczyny te umowy określa się mianem śmieciowych. Stosunek pracy w ocenie pracodawców uznawany jest za nadmiernie gloryfikujący pracownika. Liczne przecieki z prac komisji dawały nadzieję, że zatrudnienie na umowę zlecenie zostanie ograniczone przez wprowadzenie zatrudnienia nieetatowego. Niestety, wszystko wskazuje na to, że nowości, jakie wprowadzi kodeks pracy 2018, będą katastrofalne w skutkach.
Nowy kodeks pracy – nowelizacja zapowiada się katastrofalnie
Business Insider opisuje główne zarzuty Pracodawców RP do powstającego projektu ustawy. Niektóre z nich są bardzo uniwersalne i można je odnieść do dowolnej ustawy, która wychodzi z Sejmu.
Państwo nie może decydować za obywateli co jest dla nich lepsze, np. że wszystkim należy się etat, albo kiedy powinni wykorzystać urlop, bo w przeciwnym razie go stracą.
Problemem są nie tylko propozycje oderwane od rzeczywistości, ale niekiedy ich bardzo zła redakcja. Są one przez to niekiedy całkowicie niezrozumiałe. W tekście występują nowe enigmatyczne pojęcia, nieznane prawu pracy. Nawet tak krótki czas na stworzenie nowej ustawy, nie tłumaczy słabości propozycji.
Jeżeli chodzi o konkretne zarzuty do pomysłów, to jednoznacznie krytykowane jest wprowadzenie zakazu pracy na umowach cywilnoprawnych. Jedynym wyjątkiem, który umożliwi dorabianie do etatu, będzie samozatrudnienie. Z kolei samozatrudnienie ma być dopuszczalne jedynie w zakresie przekazywania wiedzy specjalistycznej lub wykorzystująca unikalne rozwiązania. Domniemanie zatrudnienia oraz ograniczenie możliwości zawierania umowy o pracę na czas określony wyłącznie na zastępstwo, na czas kadencji lub wyłączny interes pracownika to kolejne wady projektu.
Wypowiedzenie umowy o pracę ma wymagać urzędowego wysłuchania i konsultacji ze związkami zawodowymi. Sama procedura ma trwać co najmniej 10 dni, a natychmiastowe zwolnienie… 3 dni. Dalej jednak robi się coraz lepiej. Gdy pracownik dowie się, że pracodawca chce go zwolnić, będzie mógł skorzystać ze zwolnienia lekarskiego, które ochroni go przed wypowiedzeniem. Komisja kodyfikacyjna bardzo mocno dąży do wyrównania pozycji pracodawcy i pracownika. Z pewnością w tym celu nowy kodeks wprowadzi obowiązek zaoferowania pracownikowi innej pracy, do której ten ma kwalifikacje, jeżeli wypowiedzenie umowy o pracę będzie podyktowane przyczynami niedotyczącymi pracownika.
Należy pamiętać, że to jedynie propozycje komisji kodyfikacyjnej, które będą przedmiotem dalszych prac. Patrząc jednak na dokonania ustawodawcy w przedmiocie wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę, nie zdziwię się, jeżeli powyższe propozycje zaczną obowiązywać. Oczywiście wszystko będzie podyktowane dobrem pracownika. Mam nadzieję, że ustawodawca w porę zreflektuje się, że po wejściu w życie takich zmian, nikt nie będzie chciał nikogo zatrudnić.