Drastycznie spadła liczba wystawianych recept na medyczną marihuanę. Rząd może odtrąbić „sukces”

Codzienne Zdrowie Dołącz do dyskusji
Drastycznie spadła liczba wystawianych recept na medyczną marihuanę. Rząd może odtrąbić „sukces”

Możemy odnotować (kolejną?) rzecz, która poszła zgodnie z zamierzeniami rządzących. Trapiącym Polskę problemem w ostatnich miesiącach okazały się być receptomaty. To dzięki nim drogą internetową można było zdobyć receptę na medyczną marihuanę. Z jednej strony zmianę rozumiem, w końcu recepty były rzeczywiście wykorzystywane niezgodnie z ich początkowym założeniem. Z drugiej, przecież to nie spowoduje, że dotychczasowi konsumenci rozpłyną się w powietrzu.

Zmiana przepisów

Nowe przepisy odnośnie receptomatów funkcjonują od 7 listopada. Dotknęły nie tylko wystawianie recept na medyczną marihuanę, ale m.in. również niestety słynny już fentantyl. W jego przypadku interwencja ze strony resortu zdrowia jest jak najbardziej zrozumiała. Tym bardziej, że widzieliśmy już obrazki, które mogły sugerować, że fentanyl dotarł do Polski. Nie porównujmy jednak skali popularności jaką cieszy się marihuana i fentanyl. Wprowadzenie medycznej marihuany i upowszechnienie recept online potwierdziło, że zakrzywianie rzeczywistości, które miało (ma) miejsce przez rządzących jest co najmniej wątpliwe.

W październiku, tuż przed zmianą przepisów, wystawiono 68 tysięcy recept na medyczną marihuanę. W grudniu ta liczba wyniosła 28 tysięcy. Co teraz? Czy ktoś naprawdę myśli, że dotychczasowi konsumenci powiedzieli sobie „no szkoda, że zakazali, już nie palę”? Wszyscy dobrze wiemy, kto zgarnie tych konsumentów. Powiedzmy sobie wprost – nie każdy pójdzie teraz bezpośrednio do lekarza. Pomińmy już kwestię ryzyka nieotrzymania recepty. Receptomaty cieszyły się taką popularnością, bo klienci otrzymywali medyczną marihuanę niemal na żądanie. Recepta była w pewnym sensie symbolem.

Może pora pogodzić się z tym, jaka jest prawda

Miejmy w pamięci fakt, iż dostępność recept na wyciągnięcie ręki powodowało jeden, ale dość znaczący problem. Często zdarzało się tak, że ludzie, którzy rzeczywiście potrzebowali medycznej marihuany, nie mogli jej zdobyć. Czy to jednak wina tych, którzy kupowali na użytek rekreacyjny? Oczywiście, że nie. A to jednak oni będą mieć problem.

Niestety, ale decyzja resortu zdrowia to w pewnym sensie wepchnięcie sporej liczby konsumentów w ręce czarnego rynku. Kwestie takie jak często wątpliwa jakość kupowanych przez nich wyrobów, czy samo w sobie narażenie na ogólnie pojęte niebezpieczeństwo – to oczywiste. Gdyby tak jednak nie zapomnieć o porzuconych konsumentach? Z perspektywy finansów państwa, wprowadzenie marihuany na użytek rekreacyjny to także potencjalne wpływy z tytułu akcyzy. Może to w końcu pora stawić czoła panującym realiom? Ile jeszcze ludzi będzie mieć problem przez przysłowiowego skręta w kieszeni?