Wiele osób korzystających w obecnej sytuacji z komunikacji miejskiej i posiadających bilet miesięczny zastanawia się, co powinni zrobić w przypadku niewpuszczenia do autobusu ze względu na limit miejsc. Czy taka okoliczność pozwala im dochodzić odszkodowania od przewoźnika? Czy przez to, zyskują uprawnia do ubiegania się o zwrot kosztów przejazdu prywatnym samochodem lub taksówką?
Nowe obostrzenia na terenie Polski rodzą także nowe problemy prawne. Oprócz niezrealizowanych umów z salami weselnymi i kosztów, jakie powodują nowe zakazy, także branża przewozowa i sami pasażerowie stoją przed nowymi problemami. Jak limit miejsc w autobusie wpływa na korzystanie z biletu miesięcznego?
Limit miejsc w autobusie a bilet miesięczny
Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że w przypadku niewpuszczenia pasażera do autobusu, przysługuje mu prawo dochodzenia zwrotu częściowych kosztów biletu lub nawet zwrotu poniesionych kosztów dojazdu innymi środkami, w obecnej sytuacji wcale nie musi być to takie oczywiste.
Stan epidemii, w jakim się obecnie znajdujemy oraz obowiązujące rozporządzenia modyfikują umowę zawartą pomiędzy przewoźnikiem a pasażerem. Przestaje być w jego dyspozycji to, czy i jaką liczbę pasażerów wozi. Limity zostały nałożone odgórnie i żaden z wykonawców usługi nie ma na nie wpływu. Do tego dochodzą zagrożenia karami, jakie ustawodawca nakłada na przewoźnika w przypadku przekroczenia limitów.
Wszystko to powoduje, że realizacja umowy jest trochę poza jej wykonawcami. Kierowcy muszą respektować przepisy i wozić określoną liczbę osób. W przeciwnym wypadku mogą narazić się na odpowiedzialność pracowniczą oraz wysokie kary od sanepidu. Co z kolei naraziłoby również całą firmę na odpowiedzialność. Ta z kolei przekraczając limit pasażerów, naraziłaby się na sankcje.
Pasażer, który nie został wpuszczony do autobusu pomimo posiadanego biletu miesięcznego, musi się więc liczyć ze staniem na przegranej pozycji. Przewoźnik nie miał w takiej sytuacji obiektywnych możliwości zrealizowania usługi i nie powinien ponosić za to odpowiedzialności. Mimo że w normalnych warunkach tego typu sprawa miałaby duże szanse powodzenia, obecnie jest to niestety mało prawdopodobne.