Mandat za 230 tys. zł, czyli Finlandia nie bawi się z piratami drogowymi

Moto Zagranica Dołącz do dyskusji (322)
Mandat za 230 tys. zł, czyli Finlandia nie bawi się z piratami drogowymi

Ostatnio cała Polska dyskutuje o bezpieczeństwie na drogach i o tym, czy przypadkiem nasze mandaty za prędkość nie są za niskie. Cóż, Finowie mają tę debatę już dawno za sobą. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych celebrytów z tego kraju właśnie przyznał, że musiał zapłacić nawet… 55 tys. euro, a więc 230 tys. zł.

Polskie drogi są wyjątkowo niebezpieczne dla pieszych. Niektórzy winią tu stosunkowo niskie stawki mandatów. Za przekroczenie prędkości o 51 km/h i więcej płaci się u nas 500 zł. Trudno powiedzieć, żeby było to strasznie dużo, zwłaszcza dla posiadaczy mocnych aut. Nie wspominając już o tym, że stawka nie zmieniła się od kilkunastu lat, choć nasze pensje poszybowały od tego czasu w górę.

Zupełnie inaczej do kar za przekroczenie prędkości podchodzą Finowie. Znany hokeista Teemu Sellanne opisał we właśnie wydanej autobiografii swoją słabość do czterech kółek. Cóż, bardzo kosztowną słabość.

Mandaty za prędkość. W Finlandii nie ma zmiłuj

„Kocham samochody i prędkość” – nie ukrywa znany sportowiec. Z tym, że przekraczanie prędkości w tym kraju naprawdę kosztuje. A Sellanne, choć od połowy lat 90. mieszkał głównie w USA i Kanadzie, to urlopy spędzał głównie w swoim ojczystym kraju.

Musiałem już zapłacić 30 i 40 tysięcy euro a ostatnim razem sąd wyliczył mi karę 55 tysięcy euro – wspomina hokeista.

Co ciekawe, sąd dał hokeiście furtkę, by ten jednak nie musiał płacić – mógł iść na tydzień do więzienia. Początkowo sportowiec nawet chciał to zrobić, by „przeczytać tam kilka książek”, ale agent przekonał go, żeby jednak zapłacił. Chociażby dlatego, że jako osoba karana więzieniem, hokeista miałby gigantyczny problem z uzyskaniem amerykańskiego obywatelstwa.

Co ciekawe, Teemu Sellanne wcale nie narzeka na fiński system kar. – Ten system, choć drakoński, jest też sprawiedliwy, ponieważ wysokość kary zależna jest od zarobków. I przeciętnie zarabiający Fin płaci za przekroczenie prędkości w miarę normalnie, lecz milioner musi zapłacić już dużo więcej – opisuje sportowiec.

A jak wygląda w praktyce ten system? Za przekroczenie prędkości do 20 km/h kary drakońskie nie są – wynoszą od 70 do 155 euro – niezależnie od tego, kto jakie ma zarobki. Jednak jeśli przekroczy się limit 20 km/h, to mandaty za prędkość są już indywidualnie wyliczane, biorąc pod uwagę sytuację finansową kierowcy.