Ryzyko, że pracodawcy zdecydują się na masowe zwolnienia w Polsce, wciąż jest wysokie. Spada wykorzystanie mocy produkcyjnych, część firm panicznie próbuje ciąć koszty, pogarsza się stale sytuacja w budowlance – będącej kołem zamachowym gospodarki. Nie należy też zapominać o tym, że na przestrzeni kilku kolejnych miesięcy część firm może ogłosić upadłość – nie wszystkie będą w stanie utrzymać się na rynku.
Masowe zwolnienia w Polsce niestety są prawdopodobne
Jak informuje GUS, w październiku polskie zakłady przemysłowe wykorzystały jedynie 78,4 swoich mocy produkcyjnych – i jest to najgorszy wynik od stycznia 2021 r. Niestety świadczy to o tym, że fabryki miały znacznie mniej zamówień w ostatnim czasie. Najmniej mocy produkcyjnych wykorzystały firmy produkujące metale (71,7 proc.), chemikalia (76,8 proc.) oraz wyroby z drewna – z wyłączeniem mebli (77,4 proc.).
Spore spowolnienie – co zresztą nikogo nie powinno dziwić – można odnotować też w branży niemetalicznych materiałów budowlanych. Wykorzystanie mocy zmniejszyło się tam z 84,9 proc. do 80,9 proc. A już wkrótce sytuacja firm przemysłowych z tej branży może być jeszcze trudniejsza – deweloperzy masowo wstrzymują inwestycje, obawiając się, że nie znajdą chętnych na budowane nieruchomości. Obawy te są zresztą w pełni uzasadnione – rynek kredytów hipotecznych praktycznie zamarł, bo Polacy wstrzymują się (z własnej woli lub przez niską zdolność kredytową) z zakupem wymarzonego mieszkania lub domu. Ubywa też chętnych na zakup nieruchomości pod inwestycję.
Zwolnienie z budowlance odbije się również na innych gałęziach gospodarki; spadek wykorzystania mocy produkcyjnych może być w kolejnych miesiącach jeszcze głębszy, zwłaszcza, że nie ma żadnych sygnałów zwiastujących ewentualną poprawę. Branża z pewnością nie ma co liczyć na poluzowanie kryteriów udzielania kredytów hipotecznych – KNF nie zgadza się na zmniejszenie bufora, który banki muszą brać pod uwagę przy ocenie zdolności kredytowej.
Jeśli z kolei firmy nie zwiększą wykorzystywania swoich mocy produkcyjnych, możliwe są masowe zwolnienia w Polsce – przedsiębiorstwa nie będą potrzebować tylu pracowników. Można się spodziewać, że ewentualne zwolnienia obejmą przede wszystkim zatrudnionych na podstawowych stanowiskach, bez specjalistycznych umiejętności – słowem pracowników, których w razie potrzeby będzie łatwo zastąpić.
Rosnące koszty mogą zamknąć wiele firm lub wymusić drastyczne cięcia
Nie można też zapominać, że przedsiębiorcy muszą mierzyć się z ogromną podwyżką niemal wszystkich kosztów. Opłaty za media, wynajem lokali czy towar stają się coraz wyższe. Przedsiębiorcy nie mogą z kolei w nieskończoność podnosić cen – przy pewnym poziomie popyt drastycznie spada. Tym samym dla wielu firm (zwłaszcza mniejszych) dalsze funkcjonowanie może być po prostu nierentowne. Część przedsiębiorców, aby przetrwać, zdecyduje się natomiast na drastyczne cięcia – również w załodze.
Teoretycznie dobra wiadomość dla polskich pracowników jest taka, że – przynajmniej na razie – na rynku wciąż jest sporo ofert pracy, a bezrobocie – nadal stosunkowo niskie. W praktyce jednak ten stan rzeczy może się zmienić już w ciągu najbliższych kilku miesięcy.