Nie, mBank nie złożył wniosku o upadłość. To bardzo kiepski żart, a jego autor prawdopodobnie poniesie surowe konsekwencje

Codzienne Finanse Prawo Dołącz do dyskusji (66)
Nie, mBank nie złożył wniosku o upadłość. To bardzo kiepski żart, a jego autor prawdopodobnie poniesie surowe konsekwencje

Nie, mBank nie złożył wniosku o upadłość. Informacja, która równie błyskawicznie pojawiła się, co została zdementowana, jest całkowicie nieprawdziwa. Autor żartu (albo wylewu frustracji) może ponieść surowe konsekwencje.

mBank nie ogłasza upadłości. To primaaprilisowy „żart”

Na facebookowym profilu „pozwałemBank” pojawił się wpis informujący o tym, że mBank złożył wniosek o upadłość. Pełna treść – już usuniętego – posta, brzmi tak (poprawiona składnia i interpunkcja):

Uwaga! mBank złożył do sądu wniosek o upadłość. Biuro prasowe banku odmówiło komentarza. Więcej dowiemy się zapewne na konferencji prasowej, zwołanej na godz. 13:00. O 13.00 w tej sprawie [odbędzie się – red.] konferencja KNF, BFG i NBP. Do tej pory brak też oficjalnego stanowiska Commerzbanku w tej sprawie.

Niezwłocznie pojawiła się odpowiedź przedstawicieli banku, którzy zareagowali jak najbardziej odpowiednio.

Nawet prima aprilis nie usprawiedliwia tak idiotycznego wpisu. Można go porównać co najwyżej do fałszywego alarmu bombowego. Dlatego z żartownisiem spotkamy się w sądzie. To nieprawda. mBank nie złożył do sądu wniosku o upadłość. Jesteśmy w dobrej kondycji finansowej. Nasze dane są publicznie dostępne (mBank.pl – relacje inwestorskie)

Do zdarzenia odniósł się również rzecznik mBanku, Krzysztof Olszewski.

Gdzie jest granica żartu?

Informacja o upadłości banku, szczególnie w dobie nadchodzącego kryzysu o zasięgu globalnym i ogólnego braku poczucia bezpieczeństwa, zarówno tego osobistego, jak i finansowego, jest faktycznie przekazem mogącym być przyrównanym do alarmu bombowego. Prima aprilis, stanowiąc pewien zwyczaj, wyłącza w pewnym zakresie bezprawność przekazywania nieprawdziwych informacji, jednak i żart ma swoje granice.

Odnoszenie się do instytucji zaufania publicznego, wskazując, że znajduje się ona w stanie upadłości, nie ma nic wspólnego z żartem – to nawet nie jest śmieszne. Bardziej niż chęć rozbawienia internautów, jawi się frustracja administratora facebookowej strony, który – co sam wielokrotnie podkreśla – z mBankiem na salach sądowych walczy od lat.

O ile odpowiedzialność karna byłaby trudna do wykazania (nawet maksymalnie „naginając” art. 224a Kodeksu karnego, który odnosi się do m.in. fałszywych alarmów bombowych), to odpowiedzialność na gruncie prawa cywilnego mogłaby zostać wykazana i udowodniona.

Warto o tym pamiętać, że granica żartu – choć nieostra – to w konkretnej sprawie zawsze zostanie przez kogoś określona. Prima aprilis nie wyłącza bezwzględnie bezprawności każdego działania, w szczególności w dobie epidemii koronawirusa, gdzie do wszystkich informacji należy podchodzić poważnie.