W obliczu wysokich kar za wykroczenia prędkości, mogących sięgnąć nawet 2500 zł, polscy kierowcy znaleźli kreatywny sposób na uniknięcie płacenia mandatów. Wykorzystują zdarzający się brak współpracy między polskimi służbami a krajami takimi jak Białoruś i Ukraina w zakresie wymiany danych o kierowcach.
Polskie służby czasami mają duże trudności albo nie są w stanie zweryfikować poprawności danych podanych przez zagranicznego kierowcę. W związku z tym może się zdarzyć, że popełnione przez niego wykroczenia ujdą mu na sucho.
Metoda „na Ukraińca” jest ryzykowna
Metoda „na Ukraińca” polegająca na udawaniu przez Polaka obywatela sąsiedniego państwa, choć czasami być może pozwoli uniknąć mandatu, niesie za sobą ryzyko znacznie poważniejszych nieprzyjemności niż uszczuplenie konta o kilkaset czy kilka tysięcy złotych. Osoby, które zostaną przyłapane na podawaniu fałszywych danych, mogą mieć problemy. Zgodnie z art. 233 § 1. Kodeksu karnego: „kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Dodatkowo, osoby decydujące się na podawanie fałszywych danych muszą liczyć się z długotrwałymi negatywnymi skutkami dla swojej przyszłości, łącznie z trudnościami w znalezieniu pracy z uwagi na burzące ich reputację opinie po tym, gdy oszustwo przypadkiem wyjdzie na jaw.
Jak widać, strategia „na Ukraińca”, chociaż może wydawać się skutecznym sposobem na uniknięcie kary w krótkim terminie, stwarza ryzyko poważnych konsekwencji osobistych i zawodowych, znacznie przewyższających pierwotne korzyści.
Opłaca się jeździć przepisowo
Za przekroczenie prędkości, w skrajnych, czyli najniższych i najwyższych przewidzianych wartościach, obowiązuje następujący taryfikator: za przekroczenie do 10 km/h kara wynosi 50 zł, a za jazdę o ponad 71 km/h i więcej nad limit – standardowo to 2500 zł.
Aktualizacja taryfikatora uwzględniająca kary za przekroczenie dopuszczalnej prędkości ma na celu zwiększyć bezpieczeństwo na drogach, a także podnieść świadomość kierowców na temat konsekwencji nieprzestrzegania przepisów. Za tzw. jazdę na zderzaku zapłacisz od 300 do 500 zł, za wyprzedzanie bez zachowania bezpiecznego odstępu 300 zł, a za jazdę autostradą lub drogą ekspresową w kierunku przeciwnym do dozwolonego aż 2000 zł.
Zaostrzenie kar ma zachęcić do bardziej odpowiedzialnej jazdy i w rezultacie – zmniejszyć liczbę wypadków oraz kolizji drogowych. Te zmiany są częścią szerszych działań mających na celu poprawę bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego.