Netflix jest już w Polsce, doczekaliśmy się. Ale, ale. Jak się okazuje nie ma House of Cards w polskim Netflix!
Szczerze mówiąc trudno było sobie wyobrazić, że po ewentualnym (i niespodziewanym) debiucie Netflix w Polsce w usłudze może zabraknąć Franka Underwooda. A jednak, choć jest już Narcos i Marco Polo, a niektóre seriale mają nawet polskie napisy, House of Cards jest w Polsce niedostępne.
Cóż – to zaskoczenie i rozczarowanie, ale nie z gatunku niewyobrażalnych. Usługi typu VOD, a taką jest Netflix, generalnie działają w oparciu o umowy licencyjne zawierane z producentami filmów i seriali. To i tak gigantyczny sukces formatu, że nagle udało im się wskoczyć na kilkadziesiąt nowych rynków na całym świecie i to z tak bogatą ofertą jak w Polsce.
Żeby przykładów nie szukać daleko. Suits to popularny serial o prawnikach. Nie jest on niestety zbyt wierny prawniczej rzeczywistości (nad czym nasi prawnicy ubolewają), natomiast sam w sobie i tak jest genialny. Mogą go oglądać użytkownicy Netflix w Kanadzie, ale nie w Stanach Zjednoczonych! Tak, dobrze czytacie, nie w Stanach Zjednczonych, swoistej Mekce Netfliksa. Tak się jednak usługa dogadała ze stacją USA Network produkującą serial, żeby nie robić im konkurencji.
Czemu nie ma House of Cards w polskim Netflix?
Jeśli chodzi o House of Cards – serialu przez długi czas nie mogliśmy w Polsce legalnie obejrzeć wcale. Potem z Netfliksem na prawa do emisji dogadała się m.in. stacja nc+. W mojej prywatnej ocenie, potwierdzonej przez niektórych redakcyjnych kolegów, dominuje teoria, że właśnie z powodu tych umów zawieranych z polskimi stacjami telewizyjnymi, przez jakiś czas nie trafimy jeszcze na przygody Franka Underwooda.
Miejmy nadzieję, że umowa na czwarty sezon serialu, który pojawi się w marcu 2016 roku, nie została zawarta pomiędzy Netflix a jakąkolwiek stacją telewizyjną. Same umowy licencyjne opiewające na trzy pierwsze części serialu zapewne z czasem wygasną, choć może to być okres nawet kilku lat. Szkoda, ponieważ społeczny fenomen House of Cards z pewnością byłby najlepszą promocją dla nowej usługi nad Wisłą.
Oczywiście wszystko napisane powyżej jest tylko naszą teorią, bazującą na znajomości realiów branży, prawa autorskiego i umów licencyjnych. Może się jednak okazać, że znana na całym świecie usługa i jej przedstawiciele nie był takimi gapami, by samemu sobie wytrącić asa z rękawa i nieobecność House of Cards w polskim Netflix spowodowana jest wyłącznie względami technicznymi. Za taki scenariusz trzymamy oczywiście kciuki.
Fot. tytułowa: Materiały promocyjne House of Cards
Ps. A swoją drogą jeśli rzeczywiście tak było, to słowo „winne” w odniesieniu do prawa autorskiego jest trochę na wyrost. Zupełnie inaczej niż w przypadku opisywanej niedawno podwyżki cen iPhone’ów i iPadów, którym tym razem prawo autorskie „zawiniło” w całej swojej istocie.