Wydawać by się mogło, że nasi zachodni sąsiedzi wiedzą o wspólnej historii Niemiec i Polski dość dużo. Tymczasem berliński Instytut Pileckiego przekonuje, że Niemcy o Polsce w szkole uczą się naprawdę niewiele. W szczególności dotyczy to okresu II Wojny Światowej.
Niemcy o Polsce w szkole dowiedzą się głównie tego, że taki kraj faktycznie za ich wschodnią granicą jest
Polacy i Niemcy żyją obok siebie od przeszło tysiąca lat. Nasi zachodni sąsiedzi są ważnym elementem naszej historii, niejednokrotnie bolesnym. Wojny z Zakonem Krzyżackim, zabór pruski i II Wojna Światowa stanowią jeden z wielu fundamentów polskiej tożsamości narodowej. A jak to wygląda za Odrą? Okazuje się, że z Niemcy o Polsce w szkole dowiadują się niewiele. Przynajmniej z punktu widzenia kwestii kluczowych dla polskiej perspektywy wzajemnych relacji.
Polska Agencja Prasowa podaje, że berliński Instytut Pileckiego przyjrzał się temu, jak wygląda nauczanie historii w Niemczech. Analizę dokonano na podstawie podręczników przygotowujących młodych Niemców do matury, przede wszystkim pod kątem okresu II Wojny Światowej.
O ile Niemcy poświęcają szczególną uwagę na przekazanie swoim obywatelom wiedzy o zbrodniach popełnionych na Żydach, o tyle brutalnej okupacji polski nie poświęcają nawet wycinka materiału. Polska w niemieckiej historii II Wojny Światowej pojawia się w dwóch miejscach: gdy mowa o momencie i przyczynach wybuchu konfliktu oraz gdy trzeba wskazać lokalizację niemieckich obozów zagłady.
Jakby tego było mało, o ile tamtejsze programy nauczania dotykają kwestii wojny totalnej uprawianej przez III Rzeszę na wschodzie, o tyle dopiero od 1941 r. To jest: od „Operacji Barbarossa” i inwazji na ZSRR. O stratach poniesionych przez Polskę młodzi Niemcy nie dowiedzą się niczego.
Od wielu lat podejmowane są prace nad wspólnym polsko-niemieckim podręcznikiem historii
Kolejnym istotnym z niemieckiej perspektywy tematem jest utrata wschodnich terytoriów, naszych dzisiejszych Ziem Zachodnich, oraz tematyka wypędzenia z ich Niemców. Nie powinno też nikogo dziwić, że Niemcy wolą kultywować mit niemieckiego ruchu antynazistowskiego. Ten oczywiście istniał, tworzony przez rozmaite organizacje i grupy spiskowców. Nie miał jednak w żadnym wypadku charakteru masowego, jak chociażby we Francji – nie wspominając nawet o Polsce czy Jugosławii.
Warto wspomnieć, że Instytut Pileckiego nie przeprowadził tego typu analizy jako pierwszy. Na portalu polska-niemcy-interakcje.pl można znaleźć opracowanie autorstwa Hanny Grzempy właśnie o tym, czego Niemcy o Polsce dowiadują się w szkole. Dzisiejsze wnioski były aktualne już dekadę temu. Co więcej, jeszcze kilka lat temu w pewnym bawarskim podręczniku można było znaleźć sformułowanie „polskie obozy zagłady„. Mało kto nad Wisłą przyjmuje do wiadomości wyjaśnienie tego sformułowania względami geograficznymi.
Zmianie takiego stanu rzeczy służy inicjatywa stworzenia wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika historii. Pracę nad takowym prowadzone są od wielu lat. Pytanie tylko, czy ten trafiłby rzeczywiście do niemieckich szkół? Republika Federalna Niemiec jest w końcu państwem związkowym – każdy land posiada autonomię w kształtowaniu swojego systemu edukacji. To oznacza dużo większe zróżnicowanie programów nauczania oraz samych podręczników niż chociażby w Polsce.
Na szczęście odpowiedź wydaje się twierdząca. Podręczniki z serii „Europa. Nasza historia” bywają czasem używane w niektórych niemieckich gimnazjach – będących w tamtejszym systemie oświaty czymś w rodzaju połączenia naszych gimnazjów z liceami.
Jeżeli Niemcy o Polsce i ponad tysiącletniej wspólnej historii nie dowiedzą się w szkole, to najpewniej nie dowiedzą się już wcale
Czemu właściwie Polacy powinni przejmować się tym czego Niemcy uczą się o Polsce w szkole? Jakby nie patrzeć, każdy kraj ma swoje narodowe mity, które wolałby pielęgnować. My lubimy na przykład zapominać o ciemnych stronach okresu rządów Sanacji, o Królestwie Polskim utworzonym po Traktacie Wersalskim, czy nawet wypierać z pamięci ogrom zniszczeń po I Wojnie Światowej na ziemiach polskich.
Trudno dziwić się Niemcom, że niekoniecznie chcą prezentować swojej młodzieży dużo bardziej pozytywny obraz samych siebie, niż tylko potomków nazistów. Nie sposób jednak nie zauważyć, że historia polsko-niemiecka ma bezpośrednie przełożenie na współczesność. Mowa oczywiście o rozmiarze krzywd, jakich Polacy doświadczyli ze strony Niemców w trakcie II Wojny Światowej.
Spośród 6 milionów zgładzonych przez nazistów Żydów, 3 miliony były obywatelami polskimi. Nasze straty wojenne to miliony istnień. Do dzisiaj Polaków bolą insynuacje o współpracy z nazistami przy lokowaniu obozów zagłady na terytorium naszego kraju. Jakby III Rzesza kiedykolwiek pytała kogokolwiek w Polsce o zdanie na ten temat. Do tego dochodzi poczucie przegranej spowodowane przejściem do strefy wpływów ZSRR i komunizacja Polski. Stąd chociażby, politycznie absurdalne, żądania reparacji wojennych na rzecz Polski.
Skutkiem tego poczucia krzywdy, wciąż w Polakach żywego, bywa germanofobia – zwłaszcza wśród polskich prawicowych polityków. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że stanowi wręcz pożywkę dla polityków gotowych wciąż straszyć Polaków złym Niemcem.
Tymczasem dla młodych Niemców Polska jawi się w szkole jako kraj peryferyjny, niegodny większego zainteresowania, niemający tak naprawdę większego znaczenia dla historii Europy. Trudno byłoby nie zauważyć, że sprzyja to tylko umacnianiu negatywnych stereotypów w obydwu społeczeństwach. Podwójnie szkoda. Tysiącletnia polsko-niemiecka wspólna historia to przecież nie tylko rachunek wzajemnych krzywd i strat.