Na zachodzie nie szczepią i jakoś żyją – to jeden z ulubionych argumentów antyszczepionkowców. Ludzie, którzy w imię opacznie rozumianej wolności godzą się na śmierć tysięcy, stracili właśnie jeden z argumentów. Od początku roku Francja mocno zaostrzyła swoje przepisy dotyczące obowiązku szczepień. Nieszczepione dzieci nie mają wstępu do przedszkoli.
Takiej reakcji władzy na rosnący w siłę ruch proepidemików możemy Francuzom tylko pozazdrościć. Do tej pory nad Sekwaną obowiązywało dość łagodne podejście do szczepień. Najwidoczniej uważano, że ludzie są na tyle wykształceni i świadomi zagrożeń, że przymuszanie ich do szczepień nie ma najmniejszego sensu. Niestety głupota nie zna granic i sami Francuzi z przerażeniem obserwowali coraz większy ruch antyszczepionkowców.
Do tej pory we Francji obowiązkowo szczepiono na dyfteryt, tężec i polio. Od stycznia 2018 roku dodano do tego 8 dodatkowych chorób, przeciwko którym szczepienia były jedynie zalecane. Reportaż na ten temat przygotowała redakcja TVN24. Wyjątki w kalendarzu szczepień są możliwe wyłącznie na wyraźne zalecenie lekarza. To jednak nie wszystko. Nieszczepione dzieci nie mają wstępu do przedszkoli, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Zakaz rozciąga się na wszystkie klubiki, żłobki czy place zabaw. Do przyjęcia w te miejsca niezbędne jest okazanie książeczki zdrowia dziecka, w którym lekarz poświadczy przebyte szczepienia.
Obowiązek szczepień – Francja wytacza ciężkie działa przeciwko antyszczepionkowcom
We Francji, za uchylanie się od obowiązku szczepień rodzicom grożą surowe konsekwencje. Kara grzywny do 30 tysięcy euro lub nawet 2 lata pozbawienia wolności. Tamtejsze ministerstwo zdrowia twierdzi, że bezpieczny dla całej populacji jest poziom wyszczepienia na poziomie 95%. Z tym mamy problem również w Polsce. Według ostatnich danych, poziom wyszczepienia 2017 przeciwko odrze w Polsce spadł poniżej bezpiecznego poziomu do 94% całej populacji.
Tymczasem w Polsce ruch antyszczepionkowy rośnie w siłę, a rządzący niechętnie chcą się temu przeciwstawić. W ostatni weekend odbył się protest rodziców, którzy sprzeciwiają się powszechnemu obowiązkowi szczepień. Na wiecu mieli poparcie Pawła Skuteckiego – posła Kukiz’15, który powiedział:
Od kilku dziesięciu lat – ja pamiętam, jak jeszcze byłem małym chłopcem – cały czas mówi się o tym, że pacjent powinien być wyedukowany, świadomy, odpowiedzialny. No to Polacy tacy się stali. Zaczęli czytać ulotki, nie tylko po polsku, zaczęli pytać, zaczęli drążyć, zaczęli szukać informacji, i się okazało, że zbyt często niestety są lepiej wyedukowani niż lekarze, którzy szczepią ich dzieci. To trzeba zmienić.
To świetne uzupełnienie słów byłej premier Beaty Szydło, która mówiła, że nie lekceważy głosu antyszczepionkowców i będzie chciała pogodzić te dwa sprzeczne stanowiska. Francuzi już zmagają się z epidemią odry. Jeżeli nasze władze wciąż nie będą mogły wypracować równie stanowczego stanowiska, epidemia wkrótce przekroczy i nasze granice. Wtedy rodzice z całą pewnością będą mieli pretensję do rządu, że nie potrafił zapobiec tragediom.