Czy wkrótce wrócimy do podziału na strefy? Zakażeń jest coraz mniej, choć zgonów – wciąż mnóstwo

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (55)
Czy wkrótce wrócimy do podziału na strefy? Zakażeń jest coraz mniej, choć zgonów – wciąż mnóstwo

Bardzo możliwe, ze niedługo wrócimy do podziału na strefy: czerwoną, żółtą i zieloną. Tendencja spadkowa liczby zakażeń mogłaby teoretycznie wskazywać na to, że „wirus już jest w odwrocie” i „nie trzeba się go bać”. Ale czy to rzeczywiście jest faktyczna liczba zakażeń?

Powrót do stref epidemicznych

Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 10 139 nowych przypadkach zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 55 osób, zaś z powodu COVID-19 i chorób współistniejących – 485 osób, w sumie 540. Z jednej strony liczba zakażeń wydaje się niższa, z drugiej zaś – co przecież widać – zgonów jest mnóstwo.

Więcej niż w sytuacji, gdy stwierdzonych zakażeń było prawie trzykrotnie więcej. Jak 7 listopada, gdzie zakażeń było 27 875, zaś zgonów 349. W mojej opinii, nie jestem rzecz jasna epidemiologiem, istnieje całkiem uzasadnione prawdopodobieństwo, że liczba zakażeń nijak się ma do rzeczywistości.

Odbiorca dzisiejszej informacji dot. zakażeń może faktycznie stwierdzić, że stwierdzono 10 139 zakażeń i ani jednego więcej. Mam nadzieję, że danych w taki sposób nie odbierają rządzący i nie usłyszymy w wieczornych „Wiadomościach”, jak to epidemia ustaje i sytuacja wydaje się wręcz wspaniała (na tle ostatnich tygodni).

Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło też, że nie odpowiada za zlecanie testów, niejako cedując odpowiedzialność na lekarzy POZ, którzy to odpowiedzialni są za kierowanie podejrzanych o zachorowanie na testy.

Centralna baza danych dot. zakażeń

Dzisiaj ponadto dowiedzieliśmy się, że poszczególne WSSE nie będą już udostępniać szczątkowych danych dot. zakażeń. Tym samym pojawią się one jedynie w serwisie gov.pl, co dla niektórych stanowi co najmniej alarmujące posunięcie skutkujące zlikwidowaniem społecznej kontroli nad danymi.

Ponadto wydaje się, że rządzący bezwzględnie opierają się na podawanych za pośrednictwem Twittera liczbach udostępnianych przez Ministerstwo Zdrowia, bez szczególnego uwzględniania liczby zgonów. Trzeba też pamiętać o tym, że dzisiejsze ok. 10 tys. zakażeń stanowi pewną zmienną, którą bierze się pod uwagę przy realizacji planu znoszenia obostrzeń.

Średnia liczba zakażeń na 100 tys. osób z ostatnich 7 dni wynosi (za koronawirusunas.pl) 50,42. Aby wrócić do podziału na strefy, liczba zakażeń będzie musiała spaść poniżej 50, co przy tak drastycznym spadku zakażeń może okazać się jak najbardziej realne.

Wprawdzie rządowy plan odchodzenia od obostrzeń nie zakłada większych zmian do 27.12, jednakże sytuacja – jak niejednokrotnie podkreślali rządzący – jest dynamiczna.

Co nas czeka?

Ciesząc się ze spadku dobowej liczby stwierdzonych przypadków zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2 pamiętajmy też o liczbie zgonów. Jeżeli wynosi ona dzisiaj ponad 5% zakażonych, to coś jest nie tak. Szacuje się (za „Wprost.pl”), że ryzyko śmierci w wypadku zachorowania na COVID-19 wynosi od 0,5% do 4%. Można podejrzewać, że dane są po prostu nieadekwatne.

Przecież liczba zakażeń nie jest całkowicie równoznaczna z chorującymi na COVID-19. Znajdują się tam także pacjenci bezobjawowi (zakażeni SARS-CoV-2, jednakże nie chorujący), w tym ci, którzy badania wykonali na własny koszt. Oczywiście powyższe należy traktować za luźne rozważania, bowiem jednostkowy przypadek (jak dzisiejsze dane) nie może być przedmiotem żadnej poważnej analizy.

Miejmy zatem nadzieję, że dane podawane przez Ministerstwo Zdrowia – nawet, gdy resort nie ma na nie wpływu, jak sam stwierdził – odpowiadają epidemicznej rzeczywistości. Ponadto kolejne działania związane ze znoszeniem obostrzeń powinny opierać się o wręcz hermeneutyczne rozumienie rzeczywistości.