Profesor (!) dowodzi, że porażka Polski z Senegalem to wina – oczywiście – szczepień. I żadne fakty czy logika nie zmienią jej zdania

Gorące tematy Na wesoło Zdrowie Dołącz do dyskusji (225)
Profesor (!) dowodzi, że porażka Polski z Senegalem to wina – oczywiście – szczepień. I żadne fakty czy logika nie zmienią jej zdania

Trudno będzie rzetelnie rozmawiać o występie Polaków na Mistrzostwach Świata, ponieważ z każdej dziury wypełzli kosmici, którzy na porażce naszej reprezentacji próbują piec własną pieczeń. 

I tak oto, zapewne, gdzieś tam w internecie właśnie produkuje się jakiś płaskoziemca, który udowadnia, że w Kazaniu ziemia jest troszkę mniej płaska niż w Polsce i gdyby Ziemia była tak naprawdę okrągła, to piłka nie kozłowałaby w upokarzający sposób nad głowami orłów Adama Nawałki.

Absurdalnie? Żyjemy w świecie, w którym absurdom robi się – jak normalnym ludziom – miejsce w debacie i dialogu publicznym.

Za równie absurdalny uważam artykuł na łamach portalu Wolna Polska, w którym pani profesor (!) Maria Dorota Majewska wyjaśnia, że to nie przygotowanie fizyczne, nie pech, nie fatalnie dobrana taktyka, ani nawet nie konflikty w kadrze, a szczepienia są źródłem problemów reprezentacji Polski.

Wprawdzie te szczepienia nie przeszkodziły piłkarzom w uzyskaniu niezłego wyniku na Euro 2016, w byciu ważnym zawodnikiem Bayernu, Juventusu, Napoli czy Monaco, ale najwyraźniej były to szczepienia z opóźnionym zapłonem. Pani profesor (!) dowodzi:

Dzisiejsza porażka polskiej drużyny piłkarskiej z drużyną dużo biedniejszego i liczącego tylko 15 mln ludzi Senegalu jest wymownym przykładem tego zjawiska. (GDP per capita Polski wynosi 29 251 $, a Senegalu tylko 2568 $). Mimo, iż polscy piłkarze są doskonale wyszkoleni, zadbani i motywowani, to przegrali z mniej doświadczoną i biedniejszą drużyną Afrykanów.

Uważam, że główną przyczyną tej porażki jest biologiczne okaleczenie naszych piłkarzy nadmiernymi, toksycznymi (pełnymi rtęci i aluminium) szczepionkami, które musieli przyjmować od pierwszych godzin/ tygodni życia. Metale te poważnie uszkadzają mitochondria, których idealny stan jest warunkiem doskonałego zdrowia fizycznego i atletyzmu. Wskutek poszczepiennych uszkodzeń, nasi piłkarze byli wyraźnie spowolnieni i nieskoordynowani, więc nic dziwnego że przegrali z pełnymi wigoru Afrykanami, którzy pewnie nie przyjęli żadnej szczepionki, lub wzięli ich bardzo niewiele.

Winą za tę sportową porażkę nie możemy obarczać naszych piłkarzy ani ich trenera, tylko skandalicznie skorumpowany system terroru szczepiennego w naszym kraju, który zamienił większość młodych Polaków w słabeuszy bądź kaleki.

A ja sobie tego nie wymyśliłem i to wydarzyło się naprawdę. Pani profesor dowodzi, że drużyna z kraju trzeciego świata (której spora część to tak naprawdę zresztą zawodnicy urodzeni we Francji, Hiszpanii, a już z całą pewnością w tych krajach od wielu lat wychowywani) pokonała Polaków, ponieważ cywilizacyjnie niewydolne państwo ze średnią życia o 12 lat krótszą od nas nie było „biologiczne okaleczane szczepionkami”.

Przecież, nie zagłębiając się w wyszukiwanie wyrafinowanego słownictwa i dowodzenie wymyślanych na poczekaniu skutków, te teoryjki się nie trzymają kupy pod względem elementarnej logiki, zaś jedyne pretensje jakie można mieć w kontekście tej sytuacji to intelektualne okaleczanie narodu rozdawanymi na lewo i prawo tytułami naukowymi.

Ps. Przypominam, że trzech ostatnich mistrzów świata w piłce nożnej to Niemcy, Hiszpania i Włochy. Szczepienia mają się tam całkiem nieźle, od lat.