„Poproszę jednego ziemniaka”. Rolnicy blokują kasy w Biedronce, bo sieć oznacza importowane produkty jako polskie

Gorące tematy Zakupy Dołącz do dyskusji (290)
„Poproszę jednego ziemniaka”. Rolnicy blokują kasy w Biedronce, bo sieć oznacza importowane produkty jako polskie

Blokowali już drogi, skrzyżowania, linie kolejowe i urzędy. Dziś rolnicy zablokowali kasy w Biedronce. A to dlatego, że zaostrza się protest gospodarzy zrzeszonych w Agrounii, którzy mają dość błędnego oznaczania zagranicznych produktów jako te pochodzące z Polski. Rolnicy wytykają sieciom dyskontów hipokryzję, bo promują się one jako miejsca handlujące rodzimymi towarami.

Rolnicy zablokowali kasy w Biedronce

Członkowie Agrounii dziś najpierw przyszli przed Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bo to do UOKiKu od co najmniej kilku tygodni stanowcze apele składa, nazywany „nowym Lepperem”, lider unii Michał Kołodziejczak. Jeszcze w lutym nagrał on film z wizyty w Biedronce w Sieradzu. Pokazywał na nim, że przy marchewkach czy ziemniakach była informacja o ich polskim pochodzeniu, ale po dokładnej lekturze etykiet na skrzynkach można było wyczytać, że przyjechały do nas na przykład z Holandii. Szef Agrounii wezwał nawet do sklepu policję, bo twierdzi że takie działanie to nic innego jak oszukiwanie klientów.

„Polska wydaje miliony złotych na promocję polskich produktów, a korzystają na tym supermarkety. Agrounia od miesięcy nagłaśnia przypadki oszustw, kiedy to zagraniczne ziemniaki czy cebula podpisywane są w sklepach jako polskie. Tracą na tym rolnicy, konsumenci są oszukiwani, a przez transport tych produktów tony zanieczyszczeń dostają się do środowiska”, piszą rolnicy na swoim profilu na Facebooku. I planują pozew przeciwko Biedronce.

„Kartofla poproszę. Jednego”

Dlatego dziś prosto spod siedziby UOKiKu rolnicy przeszli do okolicznej Biedronki. I tam postanowili zablokować ruch przy kasach, kupując po… jednej sztuce warzywa. Głównie ziemniaka, ale kupowali też marchewki czy cebule. „Paraliż Biedronki. Inwazja świadomych konsumentów”, napisała dziś na Facebooku Agrounia, ilustrując to poniższym zdjęciem.

fot. Facebook AGROunia
fot. Facebook AGROunia

„W tzw. tygodniu polskich ziemniaków w Biedronce (10-18 września 2019 r.), który przelał czarę goryczy i był zapalnikiem naszych skoncentrowanych działań zmierzających do uporządkowania sytuacji w marketach, Jeronimo Martins sprzedało 47% ziemniaków pochodzących spoza Polski”, pisze Agrounia, która ewidentnie idzie na starcie z dyskontami. Które – o czym warto przypomnieć – niedawno miały już podobne problemy. Biedronka za nieprawidłowe podawanie cen musi zapłacić sporą karę.

Biedronka zapewnia, że stawia na lokalność

Ujawniony przez szefa Agrounii przypadek pomieszania informacji o produktach w Sieradzu został przez Biedronkę uznany za błąd ludzki, popełniony przy rozkładaniu towaru. Sieć jednak widzi gęstniejącą atmosferę i intensyfikuje akcje promujące polską żywność. 13 lutego dyskont uruchomił kolejną:  „Zjedzaj Polskę”, w której zachęca do kupowania między innymi śląskich krupnioków, sudeckiego twarogu, pasztetu z gęsiną czy śliwkowych powideł.

Żadna akcja promocyjna nie zastąpi jednak elementarnej uczciwości. Frustracja u rolników narasta, bo ich również zaczyna dosięgać coraz bardziej widoczny kryzys ekonomiczny. Dlatego jeśli widzą przeciwnika, do którego tak łatwo można mieć zastrzeżenia, to właśnie w jego stronę kierują najgłośniej swoje pretensje. Na razie padło na Biedronkę. Ale spodziewajmy się, że wkrótce Agrounia zwróci się do tych, którzy całym rynkiem zarządzają. Czyli do rządu. Blokada kas w Biedronce będzie więc tylko prologiem.