Rząd naprawił Polski Ład o tyle, że przywrócił rozliczanie samotnego rodzica z dzieckiem. Problem w tym, że uparli się na przepis mający w teorii powstrzymać nadużycia. Chodzi o uniemożliwienie skorzystania z tej konkretnej możliwości samotnym rodzicom pozostającym w nieformalnych związkach. I po co? I tak nie mają jak tego zweryfikować bez donosów.
Rozliczanie samotnego rodzica z dzieckiem od 1 lipca wraca do systemu podatkowego
Polski Ład w swojej pierwotnej wersji zawierał szereg, najdelikatniej rzecz ujmując, kontrowersyjnych rozwiązań. Jednym z nich było odebranie samotnym rodzicom możliwości wspólnego rozliczenia podatku PIT razem z dzieckiem. Teraz rządzący mozolnie łatają swój sztandarowy program reform wprowadzając daleko idące zmiany podatkowe. Rozliczanie samotnego rodzica z dzieckiem wróciło do systemu podatkowego. Takie osoby będą mogły skorzystać z korzystnej formy rozliczania się z fiskusem od 1 lipca. Jest jednak pewne „ale”.
„Fakt” zwraca uwagę na przepis mający w założeniu powstrzymać nadużywanie tej możliwości. Powołuje się przy tym na doradcę podatkowego Radomira Szarańskiego, który referował problem przed Senatem.
W przepisach został zaszyty diabeł. Został wprowadzony przepis, który uniemożliwił samotnym rodzicom korzystanie ze wspólnego rozliczenia z dzieckiem. Ten diabeł wydaje się z pozoru niewinny. Przepis mówi, że z ulgi nie może skorzystać rodzic, który wychowuje co najmniej jedno dziecko wspólnie z drugim rodzicem.
Co, jeśli drugi rodzic po drugim okresie nieobecności pojawi się i zabierze dziecko na wakacje, czy będzie to uznane za wspólne wychowywanie? Nie wiem. Ale jako doradca podatkowy chciałbym, by przepisy były jasne. Nie wiem też, jak organy podatkowe miałyby kontrolować podatników czy wychowują, czy nie wychowują dziecka z drugim rodzicem
Jeżeli rozwiązanie prawne łatwo sprowadzić do absurdu, to trudno je nazwać udanym
Trzeba przyznać, że przyjęte rozwiązanie jest dość nieprzemyślane. Sprowadzanie problemu do absurdu można bowiem śmiało kontynuować. Co, jeśli rodzic pozostaje w nieformalnym związku, ale z kimś zupełnie innym? A co, jeśli drugi rodzic tak naprawdę nim nie jest, ale o tym nie wie? Przykłady w gruncie rzeczy można by mnożyć. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że rządzący celowo i z premedytacją wykluczyli z tej możliwości rodziców sprawujących naprzemienną opiekę nad dzieckiem.
Spornym przepisem jest nowy punkt 4e ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Sposób opodatkowania, o którym mowa w ust. 4c, nie ma zastosowania do osoby, która wychowuje wspólnie co najmniej jedno dziecko z drugim rodzicem albo opiekunem prawnym, w tym również gdy dziecko jest pod opieką naprzemienną, w związku z którą obydwojgu rodzicom zostało ustalone świadczenie wychowawcze zgodnie z art. 5 ust. 2a ustawy z dnia 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (Dz. U. z 2019 r. poz. 2407 oraz z 2021 r. poz. 1162, 1981 i 2270).
Rozliczanie samotnego rodzica na preferencyjnych warunkach przysługuje osobom pozostającym poza związkami małżeńskimi. Wyjątek stanowią małżonkowie pozostający w separacji i przypadki pozbawienia jednego z rodziców praw rodzicielskich przez sąd. Ustawodawca za pomocą tego niewątpliwego przywileju podatkowego stara się niejako zrekompensować samotnemu rodzicowi brak tego drugiego nie tylko w życiu dziecka, ale i w gospodarstwie domowym.
Ministerstwo Finansów powinno się nauczyć, że czasem warto odpuścić
Tym samym sposób rozumowania Ministerstwa Finansów jest całkowicie logiczny. Chcą uniknąć nadużyć w postaci fikcyjnych rozwodów i nieformalizowania związków dla nieuzasadnionych korzyści podatkowych. Pozostaje jednak pytanie: jak urzędnicy chcą sprawdzać, czy rodzice przypadkiem nie mieszkają razem? Odpowiedź na to pytanie jest jedna: donosy od wszelkiej maści „życzliwych”. To jedyna realna możliwość. Trudno sobie bowiem wyobrazić urzędników Krajowej Administracji Skarbowej robiących wywiady środowiskowe w przypadku każdej osoby rozliczającej się z dzieckiem.
Równocześnie sprawiają w ten sposób, że prawo nie nadąża za realiami współczesności. Rządzącym może się to nie podobać, jednak tzw. rodziny patchworkowe są coraz częstszym zjawiskiem. Skomplikowane relacje międzyludzkie to ostatnie czym powinny się zajmować organy podatkowe. Zwłaszcza że tak naprawdę nie wiadomo czemu miałoby to służyć?
Ewentualne „nieuzasadnione korzyści” to tak naprawdę groszowe sprawy z punktu widzenia budżetu państwa. Nie na takie rzeczy nasze państwo potrafi patrzeć przez oczy, jeśli tylko chce. Najlepszym przykładem jest abonament RTV. Być może więc lepiej byłoby po prostu odpuścić? Lepsze to, niż uganianie się za konkubinatami w oparciu o donosy i łatka „władzy, która prześladuje rodziny”.