Rządowe gwarancje i dopłaty do kredytów. To może być kolejny powód wzrostu cen mieszkań

Biznes Finanse Nieruchomości Państwo Dołącz do dyskusji (70)
Rządowe gwarancje i dopłaty do kredytów. To może być kolejny powód wzrostu cen mieszkań

Wzrost cen mieszkań jest w Polsce od 2015 roku wyższy niż tempo wzrostu wynagrodzeń. Niemała w tym zasługa rządzących. NBP nie podnosi stóp procentowych, kierując szeroki strumień zaoszczędzonych przez Polaków pieniędzy na rynek mieszkaniowy. Ceny rosną, a dostępność mieszkania dla startujących w dorosłe życie maleje. Również dostępność wynajmu. Czy ogłoszony w Polskim Ładzie program mieszkaniowy coś zmieni?

Ceny mieszkań będą rosły

Prawie każdy miesiąc tego roku przynosi informacje o wzroście zainteresowania kredytami hipotecznymi. W marcu BIK dostał najwięcej od 10 lat zapytań z banków, sprawdzających przyszłych kredytobiorców. Kwiecień był tylko minimalnie gorszy. To znaczy, że do rzeszy klientów gotówkowych, którzy kupują mieszkanie, by chronić swoje oszczędności, dołącza coraz większa grupa, która chce kupić mieszkanie na własne potrzeby. Skłania ich do tego dobra sytuacja gospodarcza, obserwowany ciągły wzrost cen i niskie stopy procentowe.

Nie ma tu tych, którzy nie mają oszczędności na własny wkład, choć byłoby ich stać na obsługę raty kredytowej. Tu autorzy Polskiego Ładu słusznie zdiagnozowali problem i zaproponowali gwarancję państwa dla wkładu własnego, nie więcej niż 100 tys. zł. To nie znaczy, że kupujący dostanie te pieniądze do ręki. Po prostu bank, dzięki gwarancji, da mu większy kredyt, tak by nie mając własnych oszczędności mógł jednak kupić sobie mieszkanie. Ponieważ przez to jego rata będzie wyższa, niż tych, którzy z tej gwarancji nie skorzystają, to najpewniej w kolejce po gwarancje ustawią się tylko, ci, którzy jej faktycznie potrzebują. To też trzeba zaliczyć na plus. Pytanie czy dla banku klient bez oszczędności nie jest klientem większego ryzyka?

Nie wiążcie dopłat z dziećmi

Czy kolejkę po kredyty hipoteczne wydłuży, poza gwarancją, zapowiedź dopłaty. To już jednak tylko oferta dla posiadających przynajmniej dwoje dzieci. Masz drugie dziecko, państwo spłaci 20 tys. zł Twojego kredytu, trzecie – 60 tysięcy i tak do 150 tysięcy złotych. Zastanawiam się czy to zwiększy zainteresowanie kupnem własnego mieszkania, bo na ile kredyt hipoteczny jest dostępny dla rodzin wielodzietnych? Jak jest ich zdolność kredytowa? Jestem za to pewna, że chcąc zwiększyć dzietność, trzeba było zaproponować coś, tym, którzy dzieci nie mają, bo …nie mają mieszkania. Wielu młodych ludzi, odkłada decyzję o pierwszym dziecku, do czasu, aż będą mieli własne mieszkanie. Dlaczego im państwo uparcie nie chce pomóc? Bp przecież żeby mieć drugie, trzecie i piąte dziecko trzeba mieć najpierw pierwsze. Polki rodzą pierwsze dziecko coraz później i najnormalniej, nie starcza im często już czasu na kolejne.

A co z tymi, co nie chcą kredytu?

Rośnie też liczba młodych, którzy nie chcą zadłużać się na 30 lat, co nie znaczy, że chcą mieszkać z rodzicami. Tu pomogłaby dostępność tańszych mieszkań na wynajem. W Europie Zachodniej ten rynek jest bardzo rozwinięty i nawet 40 procent znacznie bogatszych od nas Niemców czy Szwajcarów wynajmuje domy czy mieszkania. Rząd mówi jednak młodym, chcecie mieć mieszkanie, to sobie je kupcie. To na pewno cieszy deweloperów i banki, które lubią hipoteki, bo są to najlepiej spłacane kredyty i na dodatek gwarantują dochód przez dziesiątki lat. Ale czy rząd nie wsadza młodych na minę? Teraz oprocentowanie kredytów jest niskie i łatwo akceptuje się stosunkowo wysokie marże, ale nikt nie ma wątpliwości, że to się zmieni. Kiedyś NBP, którego zadaniem jest stanie na straży wartości złotówki, podniesie stopy. Niskie stopy nie będą wiecznie. Trzeba ostrożnie się zadłużać, żeby w przyszłości udźwignąć wyższą ratę. Tymczasem wszyscy możemy się spodziewać dalszego wzrostu cen mieszkań, gdyż deweloperzy z pewnością zechcą wykorzystać okazję.