Przed kilkoma dniami opisywałam historię człowieka, który kupił telefon w salonie Orange, a krótko potem odwiedziła go policja w związku z posiadaniem kradzionego smartfonu. Rzecznik prasowy Orange wreszcie ustosunkował się do sprawy.
W artykule zarzucałam operatorowi nie tyle, że sama sytuacja miała miejsce, co krytykowałam sposób w jaki podeszli do sprawy pracownicy Orange – zarówno w salonie, jak i na infolinii. Wedle relacji biednego klienta, reakcja firmy generalnie sprowadziła się do „radź sobie sam” i dopiero po nagłośnieniu historii w ogólnopolskich mediach rzecznik prasowy zdecydował się na większe zaangażowanie w sprawę.
Jak to zwykle w tego typu przypadkach bywa, nieszczęśnika już marketingowo udobruchano najnowszym modelem Sony Xperia i zniżkami na ofertę operatora. I to jest oczywiście słuszne zachowanie, a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie – konieczne – w obliczu nieprzyjemności, na które narażono konsumenta i reakcję w pierwszej chwili na próbę wyjaśnienia sytuacji.
W komentarzach czytelnicy zastanawiali się natomiast, kto jest winnym zaistniałej sytuacji. Jedną z dominujących teorii był fakt, że ktoś zgłaszając kradzież na policji podał błędny numer IMEI, ponieważ w opinii czytelników będących pracownikami salonów operatorskich „dokonanie podmiany przez pracownika było w zasadzie niemożliwe”.
Rzecznik prasowy Orange wyjaśnia
Rzecznik Orange wyjaśnia po czasie, iż winnym zaistniałej sytuacji jest sam producent telefonu. Z notki opublikowanej na blogu Orange, możemy wyczytać, że:
przyczyną pomyłki było niewłaściwe zapakowanie dwóch telefonów przez producenta. Nie zgadzały się numery IMEI. I tak w pudełku A był telefon B i na odwrót. W efekcie w grudniu nasza klientka, zgłosiła kradzież jej urządzenia, podając na Policji nieświadomie numer IMEI telefonu należącego do poszkodowanego klienta i na tej podstawie 14 lutego Policja zarekwirowała mu smartfon.
Orange w swoim wpisie podkreśla, że obowiązek prawidłowego przypisania numerów IMEI do telefonów spoczywa na producencie, zaś operator w swoim dość hurtowym obrocie smartfonami nie jest w stanie weryfikować prawidłowości tych informacji – robi to jedynie wyrywkowo.
Operator dołożył ponadto wszelkich starań, by klient jak najszybciej został oczyszczony ze stawianych mu zarzutów. Z tego też względu pracownicy firmy skontaktowali się z organami ścigania, wyjaśniając okoliczności zaistniałej sprawy, doprowadzając do niewątpliwie rychłego w zaistniałej sytuacji umorzenia postępowania.
Tym samym, z pomocą lokalnych i ogólnopolskich mediów, Orange trochę się zrehabilitowało, zaś my mamy na przyszłość nauczkę, by weryfikować numery IMEI zakupionych urządzeń. Ostrożność zalecana jest nawet u renomowanego operatora.
Fot. tytułowa: „Rzecznik prasowy Orange” via Pexels