Wymiar sprawiedliwości ostatnio stał się wesołą karuzelą, z której co i rusz operator tej karuzeli – Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro – wyrzuca kolejną osobę. Ostatnio ofiarą ministerialnej miotły padła prezes Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Morawiec, która zamierza pozwać ministra. Dlaczego sędzia pozywa Ziobrę?
Dużo się ostatnio dzieje w polskim wymiarze sprawiedliwości. Niedawne zmiany w sądownictwie powszechnym, o których pisałem, dały dużą władzę Ministrowi Sprawiedliwości (władzą wykonawczą) nad sądami (władzą sądowniczą). Jedną ze zmian jest możliwość swobodne odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów bez jakichkolwiek konsultacji czy uzasadnień. Do takich zmian doszło między innymi w Krakowie. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości:
W związku z dzisiejszymi zatrzymaniami dyrektorów krakowskich sądów w śledztwie dotyczącym podejrzenia korupcji Minister Sprawiedliwości podjął decyzję o ich natychmiastowym odwołaniu. Odwołani zostają dyrektorzy: Sądu Okręgowego w Krakowie, Sądu Rejonowego w Wadowicach, Sądu Rejonowego w Oświęcimiu, Sądu Okręgowego w Tarnowie, Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, Sądu Rejonowego w Chrzanowie oraz Sądu Rejonowego w Olkuszu.
Minister podjął także decyzję o odwołaniu ze stanowiska Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie sędzi Beaty Morawiec. W ocenie Ministra sędzia Morawiec, jako ówczesny zwierzchnik służbowy dyrektora, nie sprawowała odpowiedniego nadzoru nad działalnością administracyjną Sądu Okręgowego w Krakowie. Decyzja, powodowana troską o dochowanie najwyższych standardów w tym sądzie, wynika także z niskiej efektywności Sądu Okręgowego w Krakowie i podległych mu sądów rejonowych.
Wniosek z powyższego komunikatu jest jeden: sędzia Beata Morawiec nie radziła sobie z organizacją pracy jej sądu. Na dodatek nie zauważyła afery tuż pod jej nosem, bo przecież „nie sprawowała odpowiedniego nadzoru” nad dyrektorem sądu. Szkoda tylko, że przynajmniej ten drugi zarzut jest chybiony. Dlaczego? Bo tak się składa, że przełożonym dyrektora sądu (odpowiedzialnego między innymi za działalność administracyjną sądu i jego finanse) jest… minister sprawiedliwości (art. 21a §2 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych):
Minister Sprawiedliwości jest zwierzchnikiem służbowym dyrektora sądu.
Zbulwersowani sędziowie wydali oświadczenie, w którym wyrażają sprzeciw wobec arbitralnych decyzji ministra. Mało tego – wymieniona z nazwiska prezes Sądu Okręgowego w Krakowie zamierza wytoczyć przeciwko ministrowi sprawiedliwości pozew o ochronę dóbr osobistych. Jak czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie Stowarzyszenia Sędziów Iustitia:
Odwołana z funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Morawiec zażądała usunięcia nieprawdziwego komunikatu ze strony internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości i zapowiedziała złożenie pozwu przeciwko Zbigniewowi Ziobrze i mediom, które ją oszkalowały, ponieważ powiązanie jej odwołania z aferą korupcyjną w sądzie narusza jej dobra osobiste. Sędziowie przyjęli tę decyzję sędzi Beaty Morawiec owacją na stojąco.
Sędzia pozywa Ziobrę, bo ten ją obraził
Takie działanie nie powinno nikogo dziwić. W państwie prawa – a Polska jest takim krajem, tak przynajmniej zapisano w Konstytucji – decyzje, zwłaszcza tak poważne jak czystki w sądach, powinny być należycie uzasadnione. Można się spierać, czy rzeczywiście sądy apelacji krakowskiej działały niezbyt sprawnie, a jeśli tak, to kto za to odpowiada. Pamiętajmy przy tym, że sądy borykają się z ogromnymi problemami kadrowymi, a polskie procedury sądowe określane przez parlament nie ułatwiają szybkiego procedowania nad sprawami. Ale sugestie, że prezes Sądu Okręgowego odpowiada za przestępcze działania podwładnego Ministra jest co najmniej niesmaczne. Przepisy jasno określają tutaj kompetencje, w tym dotyczące nadzoru.
Każdy – tak, sędzia też – posiada prawo do obrony swojej czci, więc to, że sędzia pozywa Ziobrę wcale mnie nie dziwi, skoro brak jest ścieżki odwoławczej od decyzji o zwolnieniu jej z zajmowanego stanowiska. Ciekawe, czy Minister Sprawiedliwości pójdzie w ślady swojego wiceministra Patryka Jakiego i zasłoni się immunitetem w procesie o ochronę dóbr osobistych? Póki co ministerstwo idzie w zaparte i w kolejnym komunikacie napisano specyficzne sprostowanie. Czytamy w nim, że
komunikat o odwołaniu Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie sędzi Beaty Morawiec zawiera wyłącznie prawdziwe informacje o powodach odwołania, a wyrażone w nim opinie są w pełni uprawnione. Ministerstwo Sprawiedliwości podtrzymuje stanowisko z komunikatu i nie zostanie on usunięty ze strony internetowej.
Kabaret, po prostu kabaret. Choć z drugiej strony jestem w stanie uwierzyć, że ministerstwo pisze szczerze. Oni po prostu nie rozumieją i nie znają ustaw, na których pracują. I dlatego zupełnie na serio uważają, że prezes sądu ma wpływ na decyzje dyrektora sądu.