Projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego to nie tylko zbudowanie wielkiego lotniska. Prawdę mówiąc, z punktu widzenia przeciętnego Polaka o wiele ważniejszy był plan wielkich inwestycji w sieć połączeń kolejowych CPK. Teraz spółka wyrzuca te plany do kosza i rezygnuje z planu budowy linii zbiegających się promieniście w porcie w Baranowie.
Centralny Port Komunikacyjny właśnie wytrącił swoim obrońcom ważny argument z ręki
Temat Centralnego Portu Komunikacyjnego elektryzuje opinię publiczną, odkąd tylko Zjednoczona Prawica go zapowiedziała. W końcu poprzednia ekipa rządząca chciała wydać aż 155 mld zł na wielkie lotnisko w Baranowie położonym ok. 37 km od centrum Warszawy. Dla porównania: warszawskie lotnisko Chopina znajduje się jedynie ok. 8 km od centrum stolicy. Skoro zaś o Okęciu mowa: kolejną kontrowersją była deklaracja zamknięcia tego głównego polskiego portu lotniczego już w 2028 r. Deweloperzy zapewne już zacierali ręce, władzom Warszawy pomysł do gustu nie przypadł.
Nawet po zmianie władzy przez jakiś czas CPK wciąż stanowiło punkt zapalny debaty publicznej. Obrońcy inwestycji na wszelkie sposoby starali się niemalże przymusić rząd Donalda Tuska do rezygnacji z zamiaru likwidacji projektu i kontynuowania dzieła poprzedników. Obecna koalicja rządząca nie pała może entuzjazmem, ale spółka CPK działa w najlepsze. Nowe władze zdążyły się nawet skompromitować wątpliwym sposobem zamawiania zewnętrznego audytu. Jeden z przetargów wygrało konsorcjum firm-krzaków. Ostatecznie postanowiono przeprowadzić także audyt wewnętrzny.
W całym tym zamieszaniu brakuje odpowiedzi na kluczowe pytanie: co właściwie z Centralnego Portu Komunikacyjnego będą mieli przeciętni obywatele? Nie są nią z pewnością argumenty związane z obronnością, które i tak równoważą się argumentami za koncentracją i rozproszeniem infrastruktury. Zyski z cła na lotnicze cargo, które obecnie trafiają w dużej mierze do Niemiec, to wciąż nie jest korzyść dla zwykłego Kowalskiego. Lotnisko samo w sobie również nie stanowi większej wartości dodanej. Nie dość, że trzeba do niego dojechać, to jeszcze nie każdy Polak w ogóle lata samolotem.
Odpowiedź stanowi sieć połączeń kolejowych CPK. Budowa lotniska miała być połączona z dawno niewidzianymi w Polsce inwestycjami w infrastrukturę kolejową. Sensem było to, aby CPK nie było „Centralnym Portem Komunikacyjnym” tylko z nazwy. Miał stanowić kluczowy punkt przesiadkowy dla podróżujących pociągami. Dojazdu do portu z największych polskich miast miał wynieść maksymalnie 2 godz. 30 min. Wygląda na to, że ten plan postanowiono właśnie wyrzucić do kosza.
Sieć połączeń kolejowych CPK jest absolutnie kluczowym elementem, bez którego cały projekt traci pozory sensu
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, spółka CPK rezygnuje z planu budowy linii zbiegających się promieniście w porcie w Baranowie. Poszczególne linie kolejowe mają zostać wytyczone na nowo. Skąd ta zmiana? Zbigniew Szafrański, szef rady nadzorczej CPK, ujął to w następujący sposób:
Odłączamy się mentalnie od modelu piasty i szprych. To jest wizja jednego człowieka, niekoniecznie najlepsza. […] Założenie, że wszystkie linie kolejowe będą się zbiegać w jednym punkcie, z perspektywy gospodarczej i społecznej nie ma uzasadnienia.
Nie chcę w tym momencie negować przywołanej przez Szafrańskiego perspektywy gospodarczej. W końcu nie da się ukryć, że sieć połączeń kolejowych CPK w pierwotnym kształcie byłaby kosztowna. Można śmiało założyć, że to właśnie ta część inwestycji odpowiadała za zdecydowaną większość kosztów całego projektu. Sama budowa lotniska kosztować ma 46,3mld zł, a wszystkie inwestycje bezpośrednio związane z portem lotniczym windują ten koszt do ok. 67 mld zł. Inwestycje kolejowe w programie wieloletnim do 2030 r. wyceniono na aż 70 mld zł.
Jeżeli jednak chodzi o perspektywę społeczną, to nie mogę się zgodzić. Tak się składa, że obecna sieć połączeń kolejowych w Polsce sprawia wrażenie, jakby została zaprojektowana w taki sposób, by maksymalnie uprzykrzyć życie podróżnym. Poruszanie się na większe odległości z mniejszego miasta stanowi istne utrapienie wiążące się z nieintuicyjnymi trasami oraz nadmierną liczbą przesiadek. Gdy spojrzymy na mapę linii kolejowych w Polsce, to bez trudu dostrzeżemy poszczególne zabory. Różnica w gęstości pomiędzy zachodem i wschodem kraju wciąż pozostają porażające. W wielu miejscach pociągi nie zatrzymują się praktycznie w ogóle.
Promienista sieć połączeń kolejowych CPK nie rozwiązałaby tych problemów. Znacząco by jednak uprościła podróżowanie pociągiem po kraju. Pozwoliłaby ograniczyć liczbę przesiadek do minimum, co z pewnością zwiększyłoby komfort podróżnym. Co więcej, ułatwiłoby dojazd na lotnisko tym Polakom, którzy jednak latają samolotem.
Skoro rezygnujemy z tego kluczowego elementu, to po co właściwie mamy budować sam port lotniczy? W końcu ze względów ekologicznych perspektywa stałego wzrostu liczby pasażerów jest mocno wątpliwa. Na przeszkodzie może stać na przykład prawodawstwo UE. Już lepiej byłoby zbudować gdzieś kolejną elektrownię atomową.