Wpadka na komendzie. Przyszedł sprawdzić ile ma promili po Sylwestrze, pójdzie siedzieć na dwa lata

Na wesoło Dołącz do dyskusji (224)
Wpadka na komendzie. Przyszedł sprawdzić ile ma promili po Sylwestrze, pójdzie siedzieć na dwa lata

Rok 2018 ledwie się zaczął, a my już moglibyśmy wręczyć nagrodę-wyróżnienie za najbardziej spektakularną wtopę. Pewien 31-letni mieszkaniec Lublina przespacerował się na komendę, żeby sprawdzić, czy sylwestrowe procenty już wyparowały i czy może wsiąść za kółko. Mógł – ale co najwyżej za kratki. Był poszukiwany w sprawie odbycia kary pozbawienia wolności. 

W przypadku tego pechowego imprezowicza możemy mówić chyba o piramidalnym pechu połączonym z niełączeniem faktów. Jak to się stało, że 31-letni chłop, facet w sile wieku, zapomniał o tym, że powinien iść odsiedzieć karę pozbawienia wolności? Czy alkohol aż tak zaćmił mu umysł, że zapomniał o tym, iż jest ścigany? A może wyrok zgubił mu się gdzieś pomiędzy rachunkiem za wodę i prąd? Trudno ocenić od razu. O sprawie donosi Dziennik Wschodni.

Najlepsza wpadka na komendzie roku 2018? Konkurencji za dużej nie ma, ale poczekajmy!

Poszukiwany był, najwyraźniej, bardzo praworządny… albo niezwykle bezczelny. Uwagę funkcjonariuszy zwrócił jednak fakt, że na komendzie zachowywał się bardzo nerwowo. Czyżby doszedł do wniosku, że pod latarnią najciemniej, a gdyby jechał na podwójnym gazie, złapaliby go szybciej? Tego się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że teraz nic już nie uchroni go przed planowaną przez wymiar sprawiedliwości odsiadką.

W roku 2017 mieliśmy złodziei, którzy wręczali sobie nagrody za najlepszy zabór cudzej własności (co pomogło policji w namierzeniu sprawców):

Zdjęcie dnia (no to jest petarda): Policja odkryła, że złodzieje ze Śląska wręczali sobie złodziejskie „Oscary”

Tym razem mamy zaś pana, który zapomniał (?) o tym, że go ścigają. To chyba przestroga dla wszystkich tych, którzy sądzą, że policyjny system jest wadliwy, albo, że funkcjonariusze są zwyczajnie głupi. Czasami lepiej odsiedzieć to, co się miało, aniżeli potem wpaść w sposób, który będzie wspominany przez wielu. Aczkolwiek przyznajmy, że trzeba mieć tupet, żeby z wyrokiem przychodzić na komendę i oczekiwać, że nikt się nie zorientuje. Gdyby się tak stało, zapewne miałby co opowiadać znajomym. Teraz porozmawia z nimi co najwyżej na widzeniach.

Jeśli wszyscy przestępcy będą tak uczynnie oddawać się w ręce wymiaru sprawiedliwości, wkrótce będziemy mieli najniższy odsetek poszukiwanych osób w Europie.