Zdarzenia drogowe bywają różne i generalnie – jako zjawisko – wpisują się w drogową codzienność. Nieco inna wrażliwość społeczna wiąże się z kolizjami, a w szczególności wypadkami, co do których pojawia się u sprawcy stan nietrzeźwości. Z tego względu winowajcy często za wszelką cenę próbują ukryć fakt znajdowania się pod wpływem.
Wypadek po alkoholu a ucieczka z miejsca zdarzenia
Wyobraźmy sobie dosyć typową, wręcz przerysowaną sytuację. Droga powiatowa, kilkoro młodych ludzi w jednym pojeździe, znacznie przekroczona prędkość, późna noc, no i… alkohol. W pewnym momencie kierowca, przeceniając swoje jeszcze niewielkie umiejętności, traci panowanie nad pojazdem, uderzając w auto jadące z naprzeciwka.
Kierowca, jak i pasażerowie, są jedynie lekko poobijani i pod wpływem adrenaliny – i chęci szybkiego „wymazania” tego, co się stało – decydują się na ucieczkę. Szczególnie kierowca, który przecież prowadził w stanie nietrzeźwości. Czy taka decyzja jest faktycznie „opłacalna”? Istnieje przecież duża szansa, że kierowca zostanie ustalony i przebadany na obecność alkoholu co najmniej kilka godzin po zdarzeniu, więc będzie „czysty”.
Trzeba jednak pamiętać, że ucieczka z miejsca zdarzenia jest okolicznością obciążającą sprawcę zdarzenia i ma wpływ na wysokość kary. Art. 178 k.k. stanowi, że
Skazując sprawcę, który [spowodował ciężki w skutkach wypadek drogowy – red.] zbiegł z miejsca zdarzenia, sąd orzeka karę pozbawienia wolności przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę, a w wypadku przestępstwa określonego w art. 177 § 2 w wysokości nie niższej niż 2 lata, do górnej granicy tego zagrożenia zwiększonego o połowę.
Ponadto istotna jest problematyka zakazu prowadzenia pojazdów. W tym kontekście uciekiniera traktuje się tak samo jak kierowcę nietrzeźwego. Zgodnie z art. 42 §3 Kodeksu karnego, sąd co do zasady obligatoryjnie orzeka tytułem środka karnego dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w razie spowodowania wypadku drogowego, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, w wypadku ucieczki z miejsca zdarzenia.
Nie mówiąc już o tym, że nieudzielenie pomocy stanowi odrębne przestępstwo, które zarzucić można w rzeczonej, przykładowej sytuacji, także pasażerom.
Co innego, gdy nikt nie będzie poszkodowany
Gdyby wyżej wskazania sytuacja, nie zakończyła się tragicznie, to zdarzenie i tak mogłoby zostać zakwalifikowane jako wykroczenie – zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jeżeli powstałaby jednocześnie jakaś szkoda na mieniu, za którą odpowiadałby ubezpieczyciel, to ten mógłby wystąpić z roszczeniem regresowym. Ucieczka (świadoma) z miejsca zdarzenia może bowiem skutkować tym, że sprawca będzie musiał po prostu zapłacić za szkodę.
Ucieczka z miejsca zdarzenia, choć nie stanowi wykroczenia sama w sobie, ma znaczący wpływ na odpowiedzialność. Jeżeli sprawca spowodował jakąś szkodę, czy to na mieniu, czy też osobie, może narazić się na ogromne koszty. Ponadto sama ucieczka, gdy zdarzenie jest wypadkiem, nie wyłącza możliwości orzeczenia dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Można więc uznać, że ucieczka to w zasadzie najgorsze wyjście z możliwych i zawsze stanowić będzie okoliczność obciążającą. Abstrahując oczywiście od uzasadnionego opuszczenia miejsca kolizji, bądź nawet wypadku, co stanowi jednak odrębną okoliczność.