Nadchodzą trzykrotnie wyższe mandaty za wykroczenia drogowe. Wreszcie, chociaż to dwukrotnie za mało

Moto Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (388)
Nadchodzą trzykrotnie wyższe mandaty za wykroczenia drogowe. Wreszcie, chociaż to dwukrotnie za mało

Po 16 latach w końcu mogą wzrosnąć kary za wykroczenia drogowe, nałożone w drodze postępowania mandatowego. Wyższe mandaty są słuszne, jednak — nawet w proponowanym wydaniu — stanowczo zbyt niskie.

Nadchodzą wyższe mandaty za wykroczenia drogowe

Jak informuje RMF FM, Ministerstwo Infrastruktury proponuje znaczne podwyższenie maksymalnej kwoty mandatu, którą można nałożyć w drodze postępowania mandatowego sprawcy konkretnego wykroczenia. Warto przypomnieć, że wartość ta — od 16 lat — wynosi jedynie 500 złotych. Należy też nadmienić, że 16 lat temu minimalne wynagrodzenie za pracę oscylowało wokół jedynie 800 złotych, toteż relacja najwyższego mandatu do wynagrodzenia jedynie wówczas mogła być jakkolwiek dotkliwa.

Proponowana przez Ministerstwo Infrastruktury najwyższa kwota mandatu to 1 500 złotych. Jest to rozwiązanie dobre, ale i tak stanowi zbyt niską karę, jak na nasze warunki. W Polsce mandaty są w zasadzie nieodczuwalne, a niesubordynowani kierowcy traktują je jako jedynie lekką uciążliwość.

Problem z wysokością mandatów był tak absurdalny, że aby jakkolwiek zwiększyć odczuwalność sankcji, stosowanych wobec piratów drogowych, zamiast podwyższyć kwoty mandatów, wprowadzono możliwość zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące, co przez wiele środowisk jest krytykowanym pomysłem, przyrównywanym do wylewania dziecka z kąpielą.

Kolejna zmiana — fotoradary znowu w rękach straży miejskiej?

Proponowanych zmian w obszarze prawa ruchu drogowego może być więcej. Zapytani o pomysł, który od jakiegoś czasu pojawiał się w przestrzeni publicznej, czyli przywrócenia fotoradarów gminom, Ministerstwo Infrastruktury wprost dementuje — w tym momencie nie ma takiego pomysłu. Pomysł sukcesywnie powraca, więc niewykluczone jest, że za jakiś czas znowu staniemy się krajem fotoradarów.

Trzeba też przypomnieć, że to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zajmuje się taryfikatorem mandatów, a nie Ministerstwo Infrastruktury. Mając jednak na względzie dotychczasową jednomyślność w rządzie, można pokusić się o stwierdzenie, że nic, co nie jest zaaprobowane przez linię ideologiczną partii rządzącej, nie pojawi się jako oficjalne doniesienie medialne.

Jaki jest prawdopodobny cel wprowadzenia takich regulacji? Biorąc pod uwagę liczbę wypadków (i w ogóle kulturę na polskich drogach), specyficzną mentalność wielu polskich kierowców i quasi-autolegitymizację, wyrażającą się w nietraktowaniu prawa poważnie, bo „na chłopski rozum jest ono głupie” (a bo znak stoi w złym miejscu, a to droga jest przecież dobra, więc ograniczenie prędkości jest bezzasadne), łatwo można stwierdzić, że potrzebne są rozwiązania bezwzględne.

Nie zmienią się natomiast kary grzywny, które nakładane są przez sądy. Wysokość grzywien za wykroczenia wynika z ustawy (Kodeks wykroczeń), a nie z taryfikatora mandatów.