Sąd Najwyższy orzekł, że zdrada, nieetyczne postępowanie i brak wsparcia mają wpływ na podział majątku po rozwodzie. Co ważne, wkład małżonków w powstawanie majątku już podczas małżeństwa nie jest wcale najistotniejszy. Zdradzający i niewspierający małżonek musi liczyć się zatem z kłopotami.
Zdradzający małżonek często czuje się bezkarnie
Zdrada jest wprawdzie moralnie piętnowana, jednak zdradzający małżonek ponosi zazwyczaj konsekwencje społeczne swojego czynu. Może być też co najwyżej orzeczony rozwód z jego winy. Teraz jednak okazuje się, że mogą go czekać znacznie większe kłopoty, zwłaszcza, jeśli zdrada to nie jedyne jego przewinienie. Wszystko przez najnowsze orzeczenie Sądu Najwyższego.
Sprawę opisuje Rzeczpospolita. O rozwód wniosła żona – grająca sportowo przez wiele lat w klubach w Polsce i za granicą, otrzymująca wiele nagród sportowych i mająca na swoim koncie sporo osiągnięć. Mąż towarzyszył jej w jej wyjazdach sportowych, był też menedżerem i wspólnikiem ich wspólnej spółki. O ile jednak kobieta osiągała sukcesy na polu sportowym, o tyle wspólna spółka już takimi sukcesami nie mogła się pochwalić. Pojawiły się długi podatkowe, które spłacała kobieta. Małżonkowie zdecydowali się znieść wspólnotę majątkową – i to jeszcze przed rozwodem.
95 proc. majątku dla ex-żony?
To nie były jednak jedyne kłopoty małżeństwa. Długi okazały się większe, niż wynikałoby to z opowieści mężczyzny, kobieta przestała być też przez niego wspierana na gruncie zawodowym i sportowym. Zaczęło dochodzić do zdrad ze strony mężczyzny. Ba – został nawet ojcem. Tyle, że nie dziecka swojego i swojej żony, tylko dziecka innej kobiety. Nic dziwnego, że skończyło się rozwodem. Sąd nie miał też wątpliwości co do winy – orzekł rozwód z winy małżonka. Mężczyzna był jednak święcie przekonany, że – jak to zwykle bywa – majątek wspólny zostanie podzielony po połowie. Kobieta jednak nie chciała pozwolić na taki obrót sprawy (zresztą trudno jej się dziwić). Wniosła, by sąd przyznał jej… 95 proc. majątku. Ex-małżonek zostałby zatem praktycznie z niczym.
Jak się okazało, sąd rejonowy uznał, że faktycznie równy podział majątku byłby niesprawiedliwy. Kobiecie przyznał 75 proc. majątku. Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał ten werdykt. Zarzucił ex-małżonkowi brak dbałości o majątek wspólny i jego niewielki udział w jego powstaniu.
Mężczyzna jednak nie mógł się pogodzić z takim obrotem sprawy. Odwołał się do Sądu Najwyższego. Argumentował, że pomagał żonie, remontował mieszkania (które one kupiła), że doradzał jej w karierze. SN pozostał jednak niewzruszony. Jego zdaniem ocena etyczna małżonka musiała być ujemna, jeśli weźmie się pod uwagę całokształt jego „działalności”. To z kolei wyczerpuje znamiona „ważnych powodów” z par. 2 art. 43 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego:
Art. 43. § 1. Oboje małżonkowie mają równe udziały w majątku wspólnym.
§ 2.Jednakże z ważnych powodów każdy z małżonków może żądać, ażeby ustalenie udziałów w majątku wspólnym nastąpiło z uwzględnieniem stopnia, w którym każdy z nich przyczynił się do powstania tego majątku. Spadkobiercy małżonka mogą wystąpić z takim żądaniem tylko w wypadku, gdy spadkodawca wytoczył powództwo o unieważnienie małżeństwa albo o rozwód lub wystąpił o orzeczenie separacji.
Oczywiście należy pamiętać, że w tej konkretnej sprawie zdradzający małżonek miał na sumieniu jeszcze parę innych występków. Z drugiej strony może być to początek pewnego „trendu” do większego uwzględniania poczynań małżonków w trakcie małżeństwa.