Minsiter rolnictwa podpisał rozporządzenie, w myśl którego każdy sprzedawany ziemniak musi być oznaczony krajem pochodzenia. Ziemniaki z polską flagą, na pierwszy rzut oka, wydają się być pomysłem z pogranicza absurdu. Okazuje się jednak, że sam pomysł jak najbardziej ma nie tylko sens, ale i swój dobrze znany większości konsumentów pierwowzór.
Ziemniaki z polską flagą? Minister Ardanowski wcale nie oszalał – wręcz przeciwnie!
Jednym z pomysłów rządzących na wsparcie polskiego rolnictwa ma być obowiązkowe znakowanie ziemniaków. Minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, podpisał rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie znakowania poszczególnych rodzajów środków spożywczych. Zostało ono przeznaczone do publikacji, w chwili obecnej można się zapoznać z projektem rozporządzenia.
Zmiana na pierwszy rzut oka nie wydaje się szczególnie drastyczna. Otóż każdy ziemniak ma posiadać oznaczenie kraju pochodzenia. W przypadku ziemniaków znajdujących się w opakowaniu, wystarczy żeby ono samo posiadało takie oznaczenie. W przeciwnym wypadku, kraj pochodzenia trzeba podać na każdej bulwie. Na pierwszy rzut oka hasło „ziemniaki z polską flagą” wydaje się być w najlepszym wypadku bardzo egzotycznym sposobem na przypodobanie się elektoratowi wiejskiemu. Prawda jest jednak bardziej złożona.
Chodzi nie tylko o interes producentów ziemniaków, ale również o polskiego konsumenta notorycznie wprowadzanego w błąd przez sprzedawców
Przede wszystkim, nie mamy do czynienia z projektem skrojonym specjalnie pod kampanię wyborczą. Pracę nad rozporządzeniem trwają przynajmniej od maja 2018 r. Oczywiście, z całą pewnością został przygotowany z troski o interesy polskich rolników. To zresztą producenci ziemniaków wnosili do ministerstwa o przygotowanie takich a nie innych rozwiązań prawnych. Rządzący mieli na względzie także interesy konsumentów.
Rzecz w tym, że Polacy chętniej wybierają produkty spożywcze pochodzenia krajowego. Dotyczy to chociażby truskawek, czy właśnie ziemniaków. Niestety, niektórzy sprzedawcy stosują nieuczciwe praktyki. Ziemniaki oznaczone jako „wyprodukowane w Polsce”, a tuż obok „kraj pochodzenia: Niemcy”? W tego typu dwójmyśleniu ze strony wielkich sieci nie ma nic dziwnego. Otóż niemieckie bulwy zostały przewiezione do Polski, gdzie je umyto i zapakowano – tym samym stały się „wyprodukowanymi w Polsce”. Obowiązek oznakowania kraju pochodzenia na każdym ziemniaku powinno uniemożliwić stosowanie tego typu sztuczek.
Oznaczenie kraju pochodzenia na ziemniakach wydaje się dziwne? Wystarczy spojrzeć na banany czy jabłka by się przekonać, że to wcale nie jest nic nadzwyczajnego
Ziemniaki z polską flagą nie stanowią przy tym żadnego precedensu. Zdaje sobie z tego sprawę każdy, kto kupuje banany, kiwi czy jabłka. Owoce te również oznakowywane są naklejkami z krajem pochodzenia. Warto pamiętać, że wprowadzany przez rozporządzenie wymóg podania kraju pochodzenia na każdej bulwie nie oznacza mazania białą i czerwona farbą. Nie powinno być również, wbrew internetowym żarcikom, problemu z odróżnieniem ziemniaków z Polski od tych mających pochodzić z Monako czy Indonezji. Wystarczy, że pod flagą znajdzie się napis z nazwą naszego kraju. Trzeba przy tym pamiętać, że samym projekcie rozporządzenia nie było żadnych wzmianek o samej fladze.
Wprowadzanie konsumenta w błąd w ostatnich czasach to wręcz plaga. Nie powinno dziwić, że rządzący starają się tego typu praktykom przeciwdziałać. Co więcej, należy docenić takie starania. Nie ulega wątpliwości, że sprzedawcy nie bez powodu starają się sprawiać wrażenie, że ich importowany towar został wyprodukowany w Polsce. Wprowadzanie w błąd klienta, nawet jeśli formalnie rzecz biorąc legalne, wciąż pozostaje praktyką godną potępienia. Jeśli przy tym skorzysta polskie rolnictwo, to tylko tym lepiej.