Tomasz Lis robi z autyzmu wyszukaną obelgę, Kuba z podstawówki tłumaczy swoją chorobę innym dzieciom

Codzienne Zdrowie Dołącz do dyskusji (40)
Tomasz Lis robi z autyzmu wyszukaną obelgę, Kuba z podstawówki tłumaczy swoją chorobę innym dzieciom

Wszystkim cierpiącym na choroby ze spektrum autyzmu byłoby dużo łatwiej, gdyby ludzie pokroju Tomasza Lisa (i jemu podobnych) nie próbowali traktować tej przypadłości jako intelektualnej broni przeciwko innym. 

Autyzm, zwłaszcza w internecie, powoli staje się rodzajem przemyślanej, wyszukanej obelgi. Nazwanie kogoś „Downem” tkwi intelektualnie na poziomie szkoły podstawowej, podczas, gdy nazwanie kogoś „autystycznym” brzmi już znacznie bardziej wykwintnie. Kiedy Wojtek Kardys wrzucił na Twittera list cierpiącego na tę przypadłość chłopca z podstawówki, przypomniałam sobie, że zbyt rzadko protestujemy na dowcipaski, kiedy przykład, co tu dużo mówić – idzie z góry.

Spektrum autyzmu nie jest jeszcze do końca zbadane. Naukowych teorii na jego etiologię powstało całkiem sporo, nienaukowe znamy chyba wszyscy (to te złe szczepionki).

Co do samego listu. Przyjęło się, że dzieci „są okrutne”, bo często kpią z tego, czego nie rozumieją lub tego, co wydaje im się zabawne. Jednak mają pewne poczucie sprawiedliwości, dlatego wiadomość od Kuby jest dobrym startem. Dzięki temu, że zwrócił się bezpośrednio do nich i spróbował im wyjaśnić, na czym polega jego przypadłość, będzie im teraz łatwiej się z nim komunikować. Oczywiście, jeszcze niejednokrotnie dojdzie do przykrych sytuacji, ale to ładny początek oswajania. I byłoby świetnie, gdyby dorośli też pamiętali. Zwłaszcza ci, którzy są opiniotwórczy.

Autyzm jako obelga

Widzicie, nie mam zamiaru elaborować nad tym, co oznacza mem *autistic screeching*, bo to zupełnie inna sprawa. Trudno w internecie oczekiwać, że pewne zachowania zostaną wyrugowane, zwłaszcza, że autyzm pojmuje się jako swego rodzaju wyższy rodzaj inteligencji (zwłaszcza autyzm wysokofunkcjonujący, który czasem myli się z zespołem Aspergera). Aczkolwiek często jest to po prostu obelga. „Aleś ty autystyczny”. To trochę tak, jak z klasyfikacją niepełnosprawności intelektualnej. Kiedyś idiota, imbecyl, debil i kretyn były terminami medycznymi oznaczającymi albo różne stopnie upośledzenia (to słowo też zresztą trafiło do głównego obiegu jako obelga) umysłowego, albo niedorozwój (kolejne!) umysłowy związany z niedoborem jodu. W języku nazywamy to przesunięciem znaczenia. Zapewne kiedyś też nazwanie kogoś „imbecylem” uchodziło za swoisty intelektualny dowcipas. Lepsze i dosadniejsze niż „głupek”, czyż nie?

Jakiś czas temu Tomasz Lis wysmażył takiego oto tweeta:

Pomyśleć, że człowiek, który ma się za intelektualistę i osobę wykształconą, tworzy jednocześnie taki oto komentarz. Zaraz do porządku spróbowała go przywołać Barbara Nowacka, ale bezskutecznie. Tomaszowi Lisowi wydaje się bowiem, że powoduje nią nadmierna poprawność polityczna. Pod samą wiadomością dziesiątki osób próbowały przywołać dziennikarza do porządku, aczkolwiek bez większego skutku. Nie skasował tweeta, nie przeprosił, nie poczuł nawet, co zrobił źle, mimo, że wcześniej pisał o tym, jak to źle PiS traktuje niepełnosprawnych.

To teraz wyobrażam sobie, ile pracy jeszcze czeka takiego Kubę czy innych jemu podobnych. Będą musieli mierzyć się bowiem nie tylko ze zwykłym niezrozumieniem rówieśników, ale też zaraz będzie trzeba szukać innego słowa, bo już Tomasze Lisy miętolą to słowo jako wyszukaną obelgę.

Edukacja!

Do współczucia osobom niepełnosprawnym zazwyczaj trzeba po prostu dorosnąć, ale wizerunek Polski nie ucierpiałby aż tak, gdyby te miliony z PFN przepompowano na dodatkowe kampanie społeczne i edukację społeczeństwa w zakresie niepełnosprawności, także tej umysłowej. Ba, zgaduję, że nawet by jeszcze pieniędzy zostało, na przykład na badanie spektrum autyzmu. Być może jakiś piękny umysł wynajdzie wtedy coś, co pomoże cierpiącym. Na pewno pomogłoby im, gdyby Tomasz Lis i jemu podobni nie uskuteczniali szkodliwych mitów.