Absolutnie najważniejszym zewnętrznym źródłem ruchu w internecie są Google oraz sprzężone z nim usługi – wyszukiwarka, Chrome, Google News. Przez długi czas wydawcy mediów nie mieli nad nimi żadnej kontroli, a nierzadko nawet zrozumienia sposobu, w jaki działają.
To się jednak zmienia. Niedawno Google zapowiedział powstanie projektu Showcase, zaś dziś – oficjalnie – dotarł on do Polski. Zanim przejdziecie dalej, sprawdźcie czy obserwujecie nas w Google News, a jeśli nie – koniecznie kliknijcie „obserwuj”.
Google i Bezprawnik współpracują przy Showcase
Showcase to element ekosystemu Wiadomości Google, który pozwala redakcjom serwisów internetowych ręcznie sterować, a w konsekwencji – wreszcie – decydować, które dokładnie treści prezentowane są użytkownikom aplikacji Google’a. W ten sposób Bezprawnik będzie mógł rekomendować szerokiej gamie odbiorców publikacje, z których jest szczególnie dumny, mając również kontrolę nad tym, w jaki sposób te treści są przedstawiane czytelnikom. Do tej pory wydawcy byli zdani na łaskę i niełaskę algorytmów sztucznej inteligencji.
Do programu zaproszono 27 różnych wydawców z Polski i niezwykle miło mi poinformować, że Bezprawnik sp. z o. o., wydawca bezprawnik.pl, firma.blog i Bezprawnik eCommerce jest jednym z nich. Jako jedna z nielicznych redakcji w Polsce, dysponujemy grupą autorów będących praktykującymi prawnikami, przedsiębiorcami czy urzędnikami państwowymi. Sukcesywnie przedstawiamy ich na naszym instagramowym profilu. W ostatnich 30 dniach odwiedziło nas 3,7 miliona unikalnych użytkowników, generując 7,5 miliona odsłon. Dzięki projektom takim jak Showcase będziemy mogli sprawić, by głos naszych ekspertów był słyszany w polskiej przestrzeni medialnej jeszcze wyraźniej.
Google szansą dla mediów
Google od jakiegoś czasu coraz intensywniej wychodzi w kierunku wydawców mediów internetowych, po części zaczynając zdawać sobie sprawę z tego, jak wielką rolę odgrywa na współczesnym rynku medialnym. Wielokrotnie poruszałem ten temat przy okazji dyskusji o tzw. ACTA2 czy podczas debaty o rynku mediów elektronicznych podczas konferencji Impact’21 w październiku ubiegłego roku. Swoją drogą za 2 miesiące będziemy obchodzili trzecią rocznicę tego, jak pani Agnieszka Burzyńska z Onetu nie wyjaśniła nam w jaki dokładnie sposób Facebook i Google karmią się jej treściami.
Ta szczególna pozycja Google’a w ekosystemie mediów internetowych niesie za sobą pewne korzyści, ale też zagrożenia. Jedną z fundamentalnych w mojej ocenie korzyści jest to, że Google (czy – w znacznie mniejszym stopniu – Facebook) jako dostawcy ruchu na stronach internetowych, są w stanie potęgować pluralizm mediów. Kiedy szukacie treści, opinii, porad na temat – na przykład – Polskiego Ładu, dostajecie równocześnie propozycje tekstów z kilkudziesięciu różnych serwisów, czasem stricte eksperckich i niszowych, które w innej rzeczywistości medialnej nie miałyby żadnych szans przebicia w rywalizacji z portalami należącymi do medialnych hegemenów spod znaku 4-5 różnych wydawnictw.
Być może to właśnie z tego powodu w przeszłości wielkie wydawnictwa prasowe wielokrotnie podejmowały walkę przeciwko Google i Facebookowi, a której stanowczo się sprzeciwiałem. Jest to o tyle ironiczne, że te największe portale zawdzięczają amerykańskim koncernom miliony wyświetleń każdego miesiąca, jednocześnie próbując budować wizerunek ofiar tej sytuacji.
Hegemonia Google to oczywiście również plusy ujemne
Google tworzy internet rekomendacji treści wedle zainteresowań. W mojej ocenie może, choć nie musi, stwarzać to zagrożenie zamykania nas w bańkach informacyjnych, docelowo rekomendując treści tylko ze świata, który jest nam miły. Nie musi to wcale wynikać z niecnych intencji. Wręcz przeciwnie. Ale – jak wiadomo – dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Gdybym tkwił w strefie medialnego komfortu pewnie nigdy nie dowiedziałbym się kim jest na przykład Jacek Bartosiak, którego wizje niestety spełniają się zbyt często.
Co więcej, dla mediów Google jest jak narkotyk. To darmowy ruch, który uzależnia. To darmowy ruch, który czasem degeneruje. Niektóre media w swojej dramatycznej próbie złamania algorytmów technologicznego giganta, wypaczają sens internetowego dziennikarstwa. Próba znalezienia odpowiedzi na zapytania o na przykład niedziele handlowe, to nierzadko konieczność przebijania się przez bełkot stworzony wyłącznie pod algorytmy SEO, który nawet nie próbuje udawać artykułu prasowego.
Dlatego z tym większą nadzieją spoglądam na projekt Showcase, który pozwala nam – wydawcom mediów – w nieco większym stopniu kontrolować tę naszą medialną relację z Google. Gigant pozwoli nam wreszcie decydować, które dokładnie treści chcemy promować. I zarazem zagwarantuje promocję wybranych treści na klarownych zasadach. Wierzę, że docelowo zyskają na tym czytelnicy.