Lepszy BiZ niż HiT. Tylko czy Czarnek będzie w stanie zbudować przedmiot, który faktycznie nauczy przedsiębiorczości?

Biznes Państwo Dołącz do dyskusji
Lepszy BiZ niż HiT. Tylko czy Czarnek będzie w stanie zbudować przedmiot, który faktycznie nauczy przedsiębiorczości?

Z Historią i Teraźniejszością wyszło fatalnie. Czy lepiej będzie z kolejnym nowym przedmiotem, o nazwie Biznes i Zarządzanie? Przemysław Czarnek kontynuuje swoje pomysły na reformy w oświacie. Ten najnowszy nie brzmi źle. Pytanie czy uda się go wcielić w życie tak, żeby uczniowie faktycznie coś dobrego wynieśli z tej lekcji. Potrzeby są bowiem bardzo duże.

Biznes i Zarządzanie – nowy przedmiot

Oczywiście nie ma tu mowy o wprowadzeniu przedmiotu całkowicie nowego. Wszak od lat w szkołach młodzież uczy się podstaw przedsiębiorczości. Przemysław Czarnek chce jednak zreformować ten przedmiot. Tak jak Wiedzę o Społeczeństwie zastąpił Historią i Teraźniejszością. I o ile pozbycie się WOS-u uważam za fatalny ruch, wszak jest to rezygnacja z kształcenia wśród uczniów postaw obywatelskich, to podstawy przedsiębiorczości być może faktycznie potrzebują zniknąć i odrodzić się na nowo. Szansa na to pojawi się już 1 września 2023 roku.

Czym miałby różnić się nowy przedmiot od starego? Podczas konferencji w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie Czarnek i jego ludzie zaprezentowali raport GovTech, który miał pokazać jakie są oczekiwania i założenia nowego przedmiotu. Jedną z głównych zmian ma być nietypowa matura z Biznesu i Zarządzania. Zadania byłyby bowiem rozwiązywane… w grupach. Zresztą typowe prace projektowe mają być nieodłącznym elementem nowego przedmiotu, podobnie jak wyjścia poza szkołę, na przykład do lokalnych przedsiębiorstw. BiZ ma być też nauczany szerzej. Jeśli ktoś wybierze go jako przedmiot rozszerzony na maturze, będzie miał aż 8 lekcji tygodniowo.

Tylko kto ma tego uczyć?

Jednak podstawowy problem z Biznesem i Zarządzeniem w szkołach jest taki sam, jak w przypadku podstaw przedsiębiorczości. Bardzo trudno tu o odpowiednio wykwalifikowaną kadrę. Nawet rzetelnie przygotowany do lekcji nauczyciel może mieć problem z odpowiednim zainteresowaniem nim uczniów, szczególnie jeśli sam nie ma doświadczenia w prowadzeniu biznesu. Najlepsze byłyby osoby, które mają już za sobą choć małe kroki w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Ale byłych biznesmenów pracujących w szkole jest dzisiaj garstka. Innym pomysłem byłoby zapraszanie chociaż okazjonalnie na lekcje praktyków. Tylko czy szkoły byłoby na nich stać? Śmiem wątpić.

Chciałbym wierzyć, ze Przemysław Czarnek, który koncertowo skaszanił pomysł na Historię i Teraźniejszość, swój kolejny przedmiot dowiezie z sukcesem. Wiara we mnie w tej kwestii nie za duża, co pewnie wiecie czytając inne moje teksty o ministrze oświaty. Ale nie zamierzam pomysłu na Biznes i Zarządzanie w żaden sposób potępiać. Sam odczuwam braki w edukacji w tej materii i uważam, że szkoły powinny nas lepiej przygotowywać do wyzwań dorosłego życia. A prawda jest taka, że umiejętność zarządzania pieniędzmi, pracy z ludźmi i rozumienia choćby systemu podatkowego przydaje się nam znacznie bardziej niż chemia czy fizyka.