Od zera do sędziego… w dwa lata. Nawet bez matury. Czym była Centralna Szkoła Prawnicza?

Prawo Dołącz do dyskusji (126)
Od zera do sędziego… w dwa lata. Nawet bez matury. Czym była Centralna Szkoła Prawnicza?

Szkolenie kadr prawniczych w PRL-u miało dosyć specyficzną formę. O samej historii „prawniczych zawodówek” dzisiaj niewiele się mówi, a szkoda, bo niektórzy absolwenci orzekali przez wiele lat. Czy był to zły pomysł? Z pewnością. Czy wszyscy absolwenci utrwalali terror i byli złymi sędziami?

Szkolenie prawników w PRL-u

Tytułowa Centralna Szkoła Prawnicza (tzw. duraczówka) była – w szerszym ujęciu – jedną z wielu. Warto więc przywołać ogólny zarys prawniczego szkolnictwa w PRL-u. Do tego celu posłużę się artykułem dr. Andrzeja Paska z UWr pt. „Szkoły prawnicze jako przykład „demokratyzacji” wymiaru sprawiedliwości w początkach Polski Ludowej”. Zainteresowanych pogłębieniem tematu odsyłam zatem do niego.

Sądownictwo w PRL-u, mimo że na początku inkorporowało rozwiązania przedwojenne, to już na starcie odrzuciło zasadę niezawisłości sędziowskiej. Sędziowie mieli przede wszystkim służyć społeczeństwu (czyli rządzącym), toteż to właśnie „słuszne myślenie” i realizowanie socjalistycznej filozofii – zbieżnej z interesem partii – były najistotniejsze.

Stwierdzono bowiem, że sądownictwo należy „zdemokratyzować” i „odklasowić”. Otwarcie zawodu sędziego (i prokuratora) stało się zatem jednym z naczelnych kierunków zmian w tym zakresie. O co chodziło? A o to, by do grona sędziów dopuszczać osoby niewykształcone, niewywodzące się z elit, jednakże popierane przez organizacje społeczne (głównie partia).

Zniesienie wymogu posiadania wyższego wykształcenia prawniczego nie mogło być jednak bezwzględne, toteż tym niezawodowym prawnikom, ale – w oczach władzy – garnącym się do zawodu sędziego, należało zorganizować choćby podstawowe przeszkolenie prawnicze. Taki kurs: od zera do sędziego.

Szybki kurs i na salę rozpraw

Już w 1945 roku przy ówczesnym Ministerstwie Sprawiedliwości stworzono Departament Szkolenia Zawodów Prawniczych i Popularyzacji Prawa. To właśnie ten departament był odpowiedzialny za kursy przygotowujące do zawodu sędziego (i prokuratora).

Dekret pozwalający na zwolnienie z obowiązku ukończenia studiów prawniczych powstał już w 1946 roku. W latach 1945-1951 r. powstało 6 szkół prawniczych (nie były to wszystkie tego rodzaju placówki), z czego w pierwszej – w Łodzi – już 1 kwietnia 1946 roku rozpoczął się pierwszy, 6-miesięczny kurs. Kandydaci na sędziów mieli zajęcia m.in. z ustroju państwa, prawa (cywilnego, handlowego, karnego), ekonomii politycznej – et cetera.

Kursy dosyć szybko wydłużano, z czego maksymalnie do 15 miesięcy. Okazało się jednak, że rzeczone szkoły prawnicze nie kształciły aż takich elit, by można było obsadzać stanowiska kierownicze. Tak też utworzono w 1948 roku Centralną Szkołę Prawniczą, przemianowaną następnie w Wyższą Szkołę Prawniczą im. Teodora Duracza.

Teodor Duracz był polskim komunistą, adwokatem i szpiegiem na rzecz Związku Radzieckiego. W trakcie wojny został zamordowany przez Gestapo podczas jednego z przesłuchań.

Sędzia bez matury? W PRL-u – żaden problem

Początkowo szkolenie w CSP trwało 2 lata (sześć trymestrów). Jak stanowił statut szkoły, miała ona realizować dwa cele

  • kształcenie teoretyczne i praktyczne kandydatów na stanowiska sędziowskie i prokuratorskie w wymiarze sprawiedliwości
  • wychowanie słuchaczy w duchu ideologii demokratycznej i sprawiedliwości społecznej

Sami słuchaczami szkoły mogły być

osoby skierowane do Cen­tralnej Szkoły Prawniczej przez zarządy cen­tralne partii politycznych, związków zawodo­wych lub organizacji społecznych, w wieku lat od 21 do 40, posiadające co najmniej wy­kształcenie licealne (ogólne lub zawodowe)

Oczywiście nie matura, ale chęć szczera wystarczała. Ostatnie zdanie powyższego §15 statutu CSP stanowiło, że

Minister Sprawiedliwości może w wyjątkowych przypadkach zwolnić kandydata do Centralnej Szkoły Prawniczej od wymogu wykształcenia licealnego

Oprócz tego oczywiście należało cechować się odpowiednim „stanem fizycznym i psychicznym” do pełnienia zawodu sędziego/prokuratora, co stwierdzał lekarz urzędowy.

Po ukończeniu szkolenia w CSP można było zostać rzecz jasna powołanym na stanowisko sędziego albo prokuratora.

Sama CSP nie utrzymała się zbyt długo i przestała funkcjonować w 1953 roku. Miała później charakter doszkalający już wykształcone kadry.

Jak utrwalić władzę? Przejąć sądownictwo

W praktyce kurs kończyli nawet analfabeci i osoby, które dzisiaj – z perspektywy historii – zalicza się do istotnych trybów w machinie ówczesnego terroru. O niektórych absolwentach duraczówki powstało wiele szczegółowych opracowań – często ferowali wyroki śmierci, oskarżali opozycjonistów, utrwalali dyktaturę.

Przejęcie wymiaru sprawiedliwości i wciskanie ludziom socjalistycznych rządów także poprzez prawo i jego egzekwowanie wydaje się niezbędnym etapem przy każdym totalitaryzmie. Stąd też tworzenie tego rodzaju szkół prawniczych – zapewne także wynikające z deficytu elit wymordowanych w czasach wojny – wydaje się przewidywalnym krokiem ówczesnej władzy.

Jak wcześniej wskazałem, sama CSP jest najbardziej rozpoznawalną, a pojęcie „duraczówki” weszło do kanonu pejoratywnej mowy odnoszącej się do sędziów, jak i sposobu ich szkolenia. Centralna Szkoła Prawnicza nie była jednak jedyną, swoje „zawodówki” miało także wojsko – tutaj wskazać należy Oficerską Szkołę Prawniczą. Jest to jednak inny temat.