Co to jest Clubhouse? Internauci sami nie wiedzą, wystawiając negatywne opinie pod zupełnie inną aplikacją

Społeczeństwo Technologie Dołącz do dyskusji (188)
Co to jest Clubhouse? Internauci sami nie wiedzą, wystawiając negatywne opinie pod zupełnie inną aplikacją

W ostatnim czasie coraz bardziej popularna staje się platforma Clubhouse. W sieci pojawia się mnóstwo zapytań z frazą „co to jest clubhouse”, zaś pewna nieświadomość negatywnie rzutuje na zupełnie inną aplikację. Internauci nie wiedzą czego szukają, niesłusznie wystawiając negatywne opinie.

Co to jest Clubhouse?

Clubhouse to nowa platforma społecznościowa, która dostępna jest jedynie w postaci aplikacji mobilnej na iPhone, a samą rejestrację poprzedzić musi zaproszenie od kogoś, kto już ma tam konto. Dodaje to pewnej dozy elitarności, a na Clubhouse konto ma m.in. Elon Musk.

Do zobrazowania tego, co to jest Clubhouse, wyobraźmy sobie budynek, ze zmienną (ale dowolną) liczbą pokoi. W każdym – stworzonym przez założycieli – pokoju znajduje się scena, z której mogą oni mówić do publiczności. Są także moderatorzy (zasadniczo są to założyciele), którzy wprowadzają osoby z publiczności na scenę, by te się także mogły włączyć do rozmowy.

Do wirtualnego pokoju – w charakterze publiczności – zasadniczo może wejść każdy, by wirtualnie przycupnąć i przysłuchać się temu, co obecni mają do powiedzenia. Można też podnieść rękę i – na przykład – za zgodą moderatora zadać pytanie.

Pozwala to na stworzenie uniwersalnej płaszczyzny, której podstawą jest – po prostu – rozmowa. To, na jakie tematy i w jakim języku, zależy już od samych użytkowników (założycieli pokoi i rozmówców). Pomysł jest innowacyjny, wpasowujący się w pandemiczną rzeczywistość, ale i obecnie raczej – dla nieanglojęzycznych użytkowników – bezużyteczny.

Polska scena Clubhouse

Zaproszenie dostałem kilka dni temu i miałem okazję przez dłuższą chwilę pobawić się platformą. Trafiłem na kilka ciekawych pokoi. Posłuchałem trochę o NBA, trochę o obronności USA (rozmowę prowadził jeden z oficerów amerykańskiej armii), sztucznej inteligencji, bądź też po prostu wsłuchałem się w zwykłe, codzienne rozmowy. Wszystko oczywiście w języku angielskim – i jest to bardzo dobra płaszczyzna do „osłuchania” się z tym językiem w praktyce. Tym bardziej, że wszyscy użytkownicy korzystają z iPhone’ów – więc wszystko dobrze słychać.

Niestety, polska scena Clubhouse jest dzisiaj mało wartościowa. Monopol na clubhousową polonię anektowali sobie influencerzy-biznesmeni, upatrując tam kolejnego kanału do szerzenia swoich treści. Sposób zaproszeń powoduje też, że właśnie w ramach tych „baniek” napływają nowi użytkownicy. Po polsku można więc dzisiaj posłuchać głównie o marketingu, biznesie i zarabianiu.

Niemniej platformie warto więc dać trochę czasu. Wierzę, że wraz z upływem czasu, napływem ciekawych osobistości zajmujących się najróżniejszymi dziedzinami (nie tylko biznesem, marketingiem i influencingiem) – i odpowiedniego dopasowania się algorytmów do preferencji – platforma faktycznie okaże się ciekawa. Clubhouse’owi bliżej jest do interaktywnych podcastów, aniżeli tradycyjnie rozumianych mediów społecznościowych. A to samo w sobie powoduje, że jakiś – nawet duży – potencjał jest.

Jak wspomniałem wcześniej, Clubhouse jest dostępne tylko na iPhone’y. Użytkownicy urządzeń z Androidem muszą uzbroić się w cierpliwość. Aplikacja o takiej nazwie, która znajduje się w Google Play, nie ma nic wspólnego z platformą społecznościową. W sklepie z aplikacjami na Androida od 2 lat znajduje się aplikacja Clubhouse, ale służąca do grupowego zarządzania projektami. Użytkownicy chyba nie bardzo się tym przejęli, bo – jak donosi „komorkomania.pl” – lawinowo wystawiają najniższe opinie.